Marcin Wroński
Gościem „Rozmowy Dnia” był Marcin Wroński, zastępca dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa. Rozmawialiśmy o cenach żywności, bezpieczeństwie żywnościowym, wsparciu dla rolników, ale także o weekendowych piknikach z produktem polskim.
Michał Jędryka: Jak wygląda sytuacja na polskim rynku zboża? Wiemy o blokadzie ukraińskich portów, o tym, że Ukraina nie może zboża eksportować. Co to oznacza dla Polski, dla polskiego zboża, polskiego rolnictwa?
Marcin Wroński: Jeżeli chodzi o polskie rolnictwo, to wpływ ukraińskiego zboża na europejski rynek jest obecnie niewielki. Może mieć większy wpływ, jeżeli chodzi o lokalne, regionalne rynki czy skupy przy granicy. Ale jeżeli chodzi o rynek globalny, czy polski, nie ma wpływu, ponieważ jesteśmy połączeni, jesteśmy w jednym systemie z rynkiem światowym. Mamy też pewne ograniczenia, nie tylko my, ale też inne porty i połączenia kolejowe, ponieważ obecnie, do wybuchu wojny, ponad 90% eksportu zbóż ukraińskich Ukraina realizowała przez porty na Morzu Czarnym. Obecnie te porty są blokowane przez Rosję, po części wody są zaminowane. Odblokowanie tych portów na razie nie następuje. Zablokowane jest koło 20 milionów ton zboża, które najczęściej trafiało nie do Europy, tylko na rynki afrykańskie i Bliskiego Wschodu. Jeżeli chodzi o Europę, to najczęściej trafiała tu kukurydza ukraińska. Jeżeli chodzi o pszenicę, to Europa była i jest eksporterem pszenicy, jednym z większych eksporterów na świecie. Jeżeli chodzi o kukurydzę, to 40% eksportu kukurydzy trafiało do Europy, ponieważ tego zboża mamy deficyt. Na chwilę obecną transport zboża z Ukrainy może być realizowany bądź to przez dwa porty rumuńskie, jeden port morski, jeden morsko-rzeczny, ewentualnie przez porty w Rydze i Kłajpedzie, no i przez polskie porty. Barierą dla tych transakcji jest transport drogowy...
No i przeładunek w portach też...
Przeładunek też, ale tak naprawdę transport samochodowy odpada, ponieważ przy obecnych cenach paliwa jest kompletnie nieopłacalny. Obliczyłem, że transport zboża z Ukrainy do Gdańska samochodem ciężarowym jest droższy, niż statkiem z Gdańska do krajów arabskich, w przeliczeniu na tonę zboża.
Co z transportem kolejowym?
Jeżeli chodzi o transport kolejowy, to mamy to poważne ograniczenia, ponieważ rozstaw torów jest inny na Ukrainie i w Polsce. Musimy to zboże przeładowywać. Do tej pory taki transport był mniej opłacalny, od transportu morskiego. Poza tym, spółki kolejowe polskie, czy ukraińskie nie mają takich ilości różnego rodzaju platform, kontenerów, wagonów. Wagonów też nie da się wyprodukować w bardzo krótkim czasie. Po drugie, jak powiedziałem, ten transport morski był bardziej oczywisty, bardziej opłacalny, sprawniejszy. Jeśli chodzi o polskie porty, to ich moce przeładunkowe obecnie są gdzieś na poziomie od 600 do 750 tys. ton miesięcznie. Tutaj też warto zwrócić uwagę, że my w pierwszej kolejności eksportujemy swoje zboża. Z poprzednich zbiorów wyeksportowaliśmy około 5 mln ton zboża (...).