Gościem „Rozmowy Dnia” był poseł Mariusz Kałużny z Solidarnej Polski, a dyskutowaliśmy między innymi o szansach na realizację Krajowego Planu Odbudowy i reformie wymiaru sprawiedliwości.
Michał Jędryka: Dymisja ministra Michała Cieślaka to pana zdaniem dobre posunięcie? Jak pan ocenia całą tę sytuację, na której chyba traci cała Zjednoczona Prawica?
Mariusz Kałużny: Dobre posunięcie. Po pierwsze, minister, który nawet został źle potraktowany na tej poczcie, czy inni klienci zostali źle potraktowali, nie powinien wykorzystywać swojego stanowiska do tego, żeby tak działać, tak reagować. Oczywiście, gdyby Poczta Polska bezpośrednio podlegała pod ministra na przykład, i on, jako minister, otrzymywałby z terenu informacje o złym funkcjonowaniu jakiegoś oddziału, to trzeba reagować, jeśli się jest bezpośrednim przełożonym, ale ta sytuacja jest wątpliwa. Zachował się bardzo źle, co natychmiast, jak widać, opozycja wykorzystała. Już mam informację z z terenu, z Pacanowa, ze Świętokrzyskiego, bo Pacanowo jest na granicy Świętokrzyskiego i Małopolski, że ta pani jest z PSL-u, że jej mąż jest w strukturach PSL. Kosiniak-Kamysz nie na marne tam pojechał, żeby tej pani bronić. Opozycja oczywiście zrobiła z tego spektakl polityczny, na potrzeby polityczne, żeby uderzyć w nasz obóz, co podkreślam nie powinno mieć miejsca. Dobrze, że pan minister podał się do dymisji. To, co powiedział prezes Jarosław Kaczyński, co jest kluczowe u nas: u nas są inne standardy – każdy jest rozliczany za złe zachowanie. Obóz opozycyjny – pamiętamy jak było, nawet nie za takie drobne sprawy, nawet za dużo większe oni nie potrafią się rozliczyć. Przypominam tylko, ile czasu nie może zrzec się immunitetu pan marszałek Grodzki, któremu prokuratura chce postawić zarzuty...
Zgadza się, takie rozliczenia są ważne, pamiętamy je, natomiast co zrobić, żeby takie rzeczy się nie zdarzały, żeby właśnie to słuchanie społeczeństwa, które cały czas w deklaracja Zjednoczonej Prawicy jest, żeby ono było faktem, żeby rzeczywiście nie przejawiała się gdzieś tam taka arogancja władzy...
Ciężko odpowiedzieć na to pytania. Powiem już zupełnie bezpośrednio: dla mnie, zachowania tego pana ministra było po prostu głupie. Ministrów jest w rządzie kilkudziesięciu, nawet koło stu z wiceministrami. Jest kilkuset posłów, są senatorowie, są europosłowie, cały, nazwijmy to, aparat władzy. Zawsze się znajdzie ktoś, kto nie za bardzo czuję do końca, co powinien na danym stanowisku robić, a czego nie. Zawsze się znajdzie osoba, u której się włączą władza ponad normę, i która myśli, że jest nie wiadomo kim. Mnie też rzeczywiście takie sprawy często irytują. Staram zawsze być wśród ludzi z ludźmi rozmawiać, słuchać ludzi. Jadę do Warszawy na posiedzenie sejmu i przekazuje politykom, ministrom to, o czym ludzie mówią o problemach w Kujawsko-Pomorskiem. Ktoś coś powiedział w Chełmnie, w Chełmży, w Toruniu, we Włocławku, w Grudziądzu. Staram się słuchać ludzi, dla mnie to był zawsze wyznacznik tej pracy (...).
Porozmawiajmy więc o tych problemach ludzi. Problemem ludzi, który robi się coraz poważniejszy jest drożyzna, zwłaszcza wśród tych, którzy mają kredyty, mają mieszkania na kredyt. Są coraz wyższe raty. Nawet nie chodzi o to, że ludzie nie są w stanie spłacać bieżących zobowiązań, bo to może nie jest jeszcze tak wielkim problemem, ale jest ten strach, że kiedyś taki moment przyjdzie. Czy coś można zrobić, żeby ludzi uspokoić, że jednak zmierzamy w kierunku jakiejś stabilizacji...
Dotknął pan kluczowego zjawiska, bo po pierwsze mamy wysoką inflację ze względu na wojnę, także jako skutek pandemii i tych wszystkich globalnych zawirowań, natomiast ja obserwuję, że ceny rosną także przez strach. Kolega zamawia jakąś usługę u fachowca i okazuje się, że fachowiec zastrzega, że musi wziąć więcej, bo nie wie, co będzie. Jeśli fachowiec weźmie więcej, to podwykonawca, który mu dostarcza jakieś części, także tak postąpi, tłumacząc, że na przykład nie ma pewności, czy te części w ogóle z Chin dotrą, i tak dalej. Nie ma co siać paniki co do drożyzny. Ma pan rację, że jest drożyzna, ale nie w takim wymiarze, w jakim to przedstawia opozycja, że wszystko podrożało, wszystko jest drogie, a czereśnie są po 600 zł. Głównym problemem obecnie są ceny energii i węgla – i my jako rząd Zjednoczonej Prawicy musimy absolutnie sobie z tym poradzić do zimy. W wakacje jest czas, żeby tę sprawę jak najszybciej rozwiązać. Zbigniew Ziobro zaapelował do całego rządu i powiedział, że na najbliższym posiedzeniu rządu podniesie ten temat. To jest jeden główny problem. Drugim problemem w związku z inflacją są podnoszone stopy procentowe i tego nie bagatelizujemy. Nawet nie wiem, czy te stopy procentowe nie są podniesione zbyt wysoko. Rozumiem, że tak się walczy z inflacją, ale te raty, które ludzie płacą, są niepokojące, jednak jestem dobrej myśli, gdyż pewne mechanizmy obronne i pomocy zapowiedział pan premier Morawiecki (...).