Arkadiusz Myrcha
Gościem Rozmowy Dnia był poseł Arkadiusz Myrcha z Koalicji Obywatelskiej. Rozmawialiśmy między innymi o projekcie wspólnej listy opozycyjnej w przyszłych wyborach parlamentarnych.
Michał Jędryka: Po jednym sondażu mamy chyba euforię opozycji. „Będziemy wspólnie rządzili z panem Hołownią, Tuskiem i Kosiniakiem – tak się cieszył Włodzimierz Czarzasty, wicemarszałek Sejmu na antenie Polsat News. Donald Tusk napisał na Twitterze: „50 do 30, w jedności siła”. Czy Pan również się cieszy i ma nadzieję na takie zwycięstwo?
Arkadiusz Myrcha: Oczywiście, że cieszy każdy sondaż pozytywny dla środowiska politycznego, byłbym hipokrytą, gdybym powiedział, że tak nie jest. Ale jestem też człowiekiem bardzo twardo stąpającym po ziemi – dobrze wiem, że ani jeden sondaż, ani nawet sto sondaży nie wygrywa wyborów. Nie ma też nigdy prostych recept, więc nawet – mówiąc kolokwialnie – formalne zjednoczenie całej opozycji nie daje nam pewnego zwycięstwa. Przed nami oczywiście, jak i przed każdą siłą opozycyjną – jeszcze bardzo dużo pracy. Mam nadzieję, że któryś z wariantów tworzenia listy – im bardziej zjednoczony, tym lepiej – będzie na tyle skuteczny, że faktycznie uda się wygrać najbliższe wybory parlamentarne.
Mówi Pan „im więcej zjednoczenia, tym lepiej dla opozycji” – tyle, że tej wspólnej listy jak dotąd nie udało się ułożyć.
– Raz była – prawie – przy wyborach europejskich i widać było, że wynik był naprawdę bardzo dobry. Oczywiście mamy świadomość, że te wybory ostatecznie zwyciężyło Prawo i Sprawiedliwość przewagą trzech lub czterech procent. Niemniej jednak zbudowanie Koalicji Europejskiej, czyli środowisk reprezentujących i Platformę – dzisiejszą Koalicję Obywatelską – i PSL, i Lewicę dało poparcie blisko 40 procent. To jest wynik najlepszy spośród wszystkich ostatnich wyborów, więc uważam, że powinniśmy wyciągnąć wnioski z tamtej kampanii, ale też nie robić jakiejś rewolucji i nie obrażać się na zjednoczenie, bo też mamy w Polsce taki system wyborczy, a nie inny (…).
Myśli Pan, że będą wybory w konstytucyjnym terminie czy wcześniejsze?
– Myślę, że będą w konstytucyjnym terminie. Raczej nie mam złudzeń, że Jarosław Kaczyński drugi raz popełniłby taki kardynalny błąd, jak w 2007 roku. Wtedy dobrowolnie doprowadził do przedwczesnych wyborów i wiemy, jak to się skończyło dla jego formacji – blisko 10-letnim bytem opozycyjnym, rozpadem PiS-u i powstaniem Solidarnej Polski. Tamta decyzja bardzo mocno rzutowała na środowisko PiS-u…
Ten argument powtarza się bardzo często, ale jednak w trudnych czasach – takich, jak teraz, gdy mamy wojnę zaraz za naszą granicą – społeczeństwo mobilizuje się wokół obozu rządzącego.
– To na pewno jest jakaś okoliczność, natomiast proszę też zauważyć, że żadne badania nie potwierdzają jakoby PiS odzyskiwało poparcie z wyborów z 2019 roku. Widać, że na trwałe utracili bardzo dużą grupę wyborców – zarówno na wsi, ale także przedsiębiorców, ludzi wolnych zawodów czy pracowników sfery budżetowej (...).