Waldemar Andzel
Gościem „Rozmowy Dnia” był przewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych. Tematem wywiadu był między innymi incydent dyplomatyczny z 9 maja, kiedy to ambasador rosyjski został oblany czerwoną farbą.
Magdalena Ogórek: Żyjemy w dziwnym świecie. Przed tak zwanym Dniem Zwycięstwa, który hucznie obchodziła Federacja Rosyjska, prorosyjskie demonstracje przetoczyły się przez Berlin, a także przez Kiszyniów w Mołdawii. Mieliśmy też przedziwną sytuację związaną z ambasadorem Federacji Rosyjskiej w Polsce, który został oblany czerwoną farbą. Czy można mówić o prowokacji?
Waldemar Andzel: Uważam, że to była prowokacja, choć oczywiście sprawę należy zbadać. Dla mnie wyglądało to ustawkę, w której uczestniczył pan ambasador. Zresztą było to widać w relacjach medialnych – po tym, jak ambasador się zachowywał. Bardzo spokojnie wręcz to przyjął, więc raczej było to ustawione.
Zaskakująco zgodna jest też opozycja. Gościłam przedwczoraj w studiu polityków opozycji i wszyscy się zgodzili, że ambasador na zaskoczonego nie wyglądał, więc mamy do czynienia znowu z zakulisowym chyba działaniem służb Federacji Rosyjskiej?
– Na pewno sprawę należy zbadać, ale tak to wygląda. Tym bardziej, że pan ambasador był przestrzegany, że takowa sytuacja może mieć miejsce i że nie powinien żadnych takich ruchów robić, ani urządzać tego typu uroczystości.
No właśnie – Ministerstwo Spraw Zagranicznych przestrzegło ambasadora Federacji Rosyjskiej w Polsce, że nie rekomenduje mu tego typu obchodów tego dnia. Mimo to ambasador wybrał inaczej.
– To tylko pokazuje, że im taka ustawka jest potrzebna do dalszej gry politycznej i różnych ataków ze strony Federacji Rosyjskiej nakierowanych na Polskę; różnych oskarżeń, które są ciągle w ich mediach w naszym kierunku stawiane. Nawet w zaczepnym przemówieniu prezydenta Putina, który tak naprawdę nie mógł ogłosić żadnego zwycięstwa, bo nie mają żadnego zwycięstwa w wojnie z Ukrainą. Nawet miał ogłosić pobór, mobilizację i nie ogłosił, bo sam tak naprawdę boi się pewnych rzeczy w Federacji Rosyjskiej (...).