Grzegorz Górski
Gościem Rozmowy Dnia był profesor Grzegorz Górski – rektor Akademii Jagiellońskiej w Toruniu. Rozmawialiśmy o sytuacji na Ukrainie i relacjach Polski – tak z Ukrainą, jak i z Unią Europejską.
Michał Jędryka: 9 maja Rosjanie obchodzą swój Dzień Zwycięstwa. Wszyscy się spodziewali, że tego dnia coś się stanie. Czy zdaniem pana profesora coś się rzeczywiście wydarzy? Jak ten dzień będzie wyglądał?
Grzegorz Górski: Nie spodziewam się, żeby coś istotnego się miało stać. Rosjanie nie mają czego celebrować, Ukraińcy, z całym szacunkiem, także niekoniecznie. Ukraina, Białoruś i Rosja wspólnie w minionych latach świętowały 9 maja, ale dziś specjalnie w żadnym z tych krajów nie ma czego celebrować. Nie sądzę, żeby było nas coś w stanie jeszcze bardziej istotnie zaskoczyć.
Panie profesorze, przejdźmy więc do tego, co ta wojna, która trwa już trzeci miesiąc, oznacza dla Polski. W dzisiejszym numerze „Do rzeczy” ukazał się artykuł Jakuba Wozińskiego, w którym wystawia pewien rachunek, przedstawia, jakie koszty i jakie zyski będzie miała Polska, jeśli chodzi o wojnę na Ukrainie. Między innymi pisze o tym, że około 3% naszego produktu krajowego brutto może pochłonąć utrzymanie uchodźców ukraińskich, ale z drugiej strony polskie porty, i to widać, zwiększyły znacznie obroty w związku z przeładunkiem i ukraińskich towarów. Jak pan sądzi, jak ten bilans może wyglądać?
W moim przekonaniu takim największym zyskiem, największą korzyścią, jaką z tej wojny wynosimy, jest fakt, że obnaża się słabość Rosji. To jest bardzo ważny element, bardzo ważny czynnik. Przyznać trzeba, że w ciągu wielu ostatnich lat żyliśmy trochę w takim cieniu, w przytłaczającym cieniu przeświadczenia o wielkiej potędze militarnej nie tylko Rosji. To wiązało się również z tym, że mieliśmy niewątpliwie pewne poczucie wyizolowania. To oczywiste, że Zachód, w mniejszym czy w szerszym znaczeniu tego słowa, nie do końca rozumiał, nie do końca postrzegał zagrożenie ze strony rosyjskiej, jako cos istotnego, coś ważkiego. Największym z tego punktu widzenia zyskiem Polski jest właśnie to, że Rosja obnażyła swoją słabość, iluzoryczność, charakter takiego papierowego tygrysa. Z drugiej strony, zmieniło się także radykalnie postrzeganie Moskwy, jako czynnika agresywnego, nieobliczalnego, nie poddającego się żadnym racjonalnym analizom (...).