Tomasz Latos
Marcin Kupczyk: Panie pośle, do czego ma służyć przedłużenie stanu wyjątkowego na granicy z Białorusią?
Tomasz Latos: Sytuacja naprawdę jest bardzo dramatyczna. Nie jestem członkiem komisji obrony narodowej. Posiedzenie komisji było tajne, więc osoby, które w nim uczestniczyły nie mogą mówić o tym, co na nim było, natomiast powiedziały, że posiedzenie trwało kilka godzin i to, o czym tak na dobrą sprawę my wiemy, to jest zaledwie wierzchołek góry lodowej, że sytuacja jest naprawdę dramatyczna, poważna i to powinno nam dać wszystkim do myślenia. Tutaj nie ma żartów. Pewnie ktoś 10 lat temu nie uwierzyłby w to, co może się dziać chociażby w części wschodniej Ukrainy, że może dojść do tak zwanej wojny hybrydowej, więc przyjmijmy do wiadomości, że te reżimy, bo trzeba łącznie traktować i Łukaszenkę i Putina, są niezwykle groźne dla bezpieczeństwa państwa polskiego i że to, co próbuje się realizować na naszej wschodniej granicy, to nie jest jakiś przypadek. Nie bądźmy naiwni. Jeżeli przywozi się setkami czy tysiącami, w sposób legalny, za zgodą władz Białorusi, przy wydawaniu wizy, przy stworzeniu możliwości transportu samolotowego osoby z krajów, gdzie jest zupełnie sytuacja - przyznaję - trudniejsza i ekonomicznie i pod każdym innym względem, myślę o Iraku, również tych krajach, w których odbywają się jakieś działania wojenne, ale ci ludzie przybywają w sposób legalny do Białorusi, następnie reżim Łukaszenki organizuje im również transport na swoją zachodnią granicę, no to pomyślmy i wyciągnijmy z tego wszystkiego wnioski. To nie są tylko te dramatyczne sytuacje związane z rodzinami z dziećmi, to są również osoby, które potencjalnie niosą zagrożenie, a już w ogóle kwestia otwarcia granic, to tak naprawdę może być otwarcie granic na wiele tysięcy osób, które przyjechałyby do Polski.