Robert Kwiatkowski
Michał Jędryka: Mamy stan wyjątkowy, Sejm go nie uchylił. Wnioskowała o to Pana formacja wraz z Koalicją Obywatelską. Dlaczego?
Robert Kwiatkowski: Powody wydają się oczywiste. PiS ma dzisiaj trzy duże problemy: na granicy, w kraju - wynikające z szalejącej już naprawdę inflacji, która przekroczyła 5 proc. i problemy z zagranicą - tym razem z Komisją Europejską, z Brukselą. PiS postanowił więc - wyolbrzymiając zagrożenie z uchodźcami - jakby zestrzelić te wszystkie problemy i zaczyna straszyć Polaków.
Jest takie powiedzenie, że „tonący brzydko się chwyta”. To jest brzydki chwyt Prawa i Sprawiedliwości, które wmawia nam, że grupa 32 afgańskich uchodźców, złapana w pułapkę między służbami granicznymi Polski i Białorusi, stanowi dla nas jakieś specjalne zagrożenie. No nie, nie stanowi!
Mamy obowiązek zachowywać się nie tylko przyzwoicie, ale także zgodnie z regułami prawa, zgodnie z Konwencją Wenecką. Nie powinniśmy tych ludzi zostawiać samych i wypychać ich poza polski obszar granicy. Jeśli zażądali ochrony twierdząc, że są uchodźcami prześladowanymi z powodów politycznych, to trzeba ich przyjąć, zweryfikować to i - w przypadku gdyby to się nie potwierdziło - odesłać skąd przyjechali. No ale PiS postanowił zrobić z tego niemal trzecią wojnę światową. Minister Błaszczak podjął w trybie błyskawicznym decyzję o przerzucie części 12. dywizji ze Szczecina na poligon na Podkarpaciu. Jednym słowem tworzy się wrażenie jakiegoś niebywałego kryzysu, a skończy się tak, jak z aferą mailową ministra Dworczyka. (…)
Tam jest spór nie tylko o wrażenia, ale i o fakty. Pan powiedział: „uchodźcy afgańscy”, rząd utrzymuje, że to wcale nie są uchodźcy afgańscy. Dyskusja cały czas trwa.
- Ale o kim my tu rozmawiamy? O grupie 32 uchodźców? Nawet, gdyby przez chwilę – prawie to nie możliwe, ale przyznać rację PiS-owi i rządowi, i uznać, że to jest 32 imigrantów z Syrii, czy z Iraku – tak, jak rząd twierdzi. W takiej sytuacji należałoby ich przyjąć, stwierdzić, że oszukują i odesłać do Iraku czy Syrii. Koniec, już nie ma historii...
Prawdopodobnie historia miałaby ciąg dalszy, bo pojawiliby się następni…
- Tak, ale następni nie byliby wpuszczeni, ale zostali potraktowani jak wszyscy inni. Przecież ci imigranci przez polską granicę jakoś przemykają. To to jest długa, lądowa, często pokryta lasem granica, więc taki przypadki się zdarzały, zdarzają i będą zdarzały. (...)