Dobromir Sośnierz
Michał Jędryka: Znany jest pan ostatnio z tego, że po środowym posiedzeniu Sejmu został pan zaatakowany przez zwolenników PO i Lewicy, a może, bardziej przez przeciwników nowelizacji ustawy o Radiofonii i Telewizji. Czy pokłosie tego ataku, którego pan doznał w jakiś sposób pan odczuwa? Miało to jakieś konsekwencje? Otrzymał pan przeprosiny? Czy były kolejne ataki?
Dobromir Sośnierz: Nie, przeprosin nie otrzymałem. Ojciec tego pana, który mnie słownie atakował i wyzywał na pojedynki to zadzwonił z groźbami do posła Kuleszy i próbował go straszyć, że szkalujemy jego syna.
Jeden z atakujących, dziennikarz telewizji Polsat, został zwolniony z pracy...
To właśnie o nim mowa. To nie był dziennikarz, to był pracownik, to jego ojciec był taki narwany. Nie wiem kto go tak ukarał, bo on tylko pyskował. Do rękoczynów, czy raczej nogoczynów, doszło ze strony kogo innego. To już decyzja telewizji Polsat, ja w to nie wnikałem.
Chcę porozmawiać o czymś innym. Dziś mówi się o tym, że PO i Lewica montują koalicję przeciwko ZP, która nie ma już tego kształtu, który miała na początku, bo z koalicji wystąpił wicepremier Jarosław Gowin i jego Porozumienie. Jednak cały czas są pewne perturbacje i nie wiadomo do końca ilu posłów ma ZP i teraz jest pytanie czy cała opozycja od Lewicy po Konfederację zawiąże nieformalną koalicję by odwołać marszałek Sejmu i powołać swojego marszałka. Czy to jest możliwe?
Znając dotychczasowe okoliczności wydaje mi się to mało prawdopodobne. Jednak PiS w towarzystwie przystawek, również głosów koła Pawła Kukiza, jednak miał większość w kluczowych głosowaniach, więc i w tym przypadku będzie je miał, by ten atak odeprzeć. Nie wróżę sukcesu, aczkolwiek przy takim rozchwianiu większości sejmowej takie rzeczy mogą się, od czasu do czasu, zdarzać, zobaczymy. (...).