Szymon Hołownia
Agnieszka Marszał: Przedterminowe wybory to Pana zdaniem realny scenariusz?
Szymon Hołownia: Myślę, że tak, ale nie jestem w stanie określić daty, kiedy miałyby się odbyć. Ten Sejm powinien jak najszybciej przejść do historii, powinien „pospiesznie się oddalić” - że zacytuję transparenty, które widzieliśmy kilka miesięcy temu na ulicach. Powinno tak być z jednej prostej przyczyny – jeżeli Parlament nie jest w stanie w pięciu podejściach wyłonić jednej z kluczowych postaci porządku konstytucyjnego w państwie – Rzecznika Praw Obywatelskich – to Parlament jest do kitu. Jeżeli mamy realnie rząd mniejszościowy, a mamy taki obecnie w Polsce już od wielu głosowań, to w normalnej demokracji odbywają się przedterminowe wybory.
Pan ostatnio podał datę w wywiadach – 10 października tego roku.
- Słyszeliśmy o takiej dacie z Prawa i Sprawiedliwości, nie wymyśliliśmy jej sobie. Słyszeliśmy tę datę od trzech struktur lokalnych, które dostały przykaz, żeby traktować ją jako jeden z wariantów możliwych do rozegrania. Usłyszeliśmy o niej z dobrego źródła na Nowogrodzkiej. Ja oczywiście nie wiem, czy to jest zaciemnianie horyzontu przez Kaczyńskiego, czy realne traktowanie tego jako opcji, ale ostrożność polityczna i pragmatyzm polityczny każą mi tak dobrze potwierdzoną informację traktować jako jeden z wariantów, które mogą znaleźć się na stole. To może być wiosną, może być jesienią, może być w roku 2023 - choć ten scenariusz akurat dzisiaj, z powodów o których mówiłem wydaje mi się najmniej prawdopodobny. Moim zdaniem ten Sejm nie dojedzie do końca kadencji, ale kiedy się to wywali, nie mam w tej chwili zielonego pojęcia.
Bliska data wyborów dla Ruchu Polska 2050 byłaby dobra, bo jak wynika z sondażów – jesteście teraz drugą siłą. Z drugiej strony - Tomasz Terlikowski, publicysta w wywiadzie do „Wprost” zwrócił uwagę na jeden problem - „do wyborów parlamentarnych trzeba mieć na każdą listę wyborczą około 20 osób, czyli kilka tysięcy osób w całej Polsce; Szymon Hołownia nie będzie jedynką na każdej liście”. Terlikowski uznał to za problem Szymona Hołowni, bo ludzie idą za Pana nazwiskiem. Będzie miał Pan liderów lokalnych, za którymi ludzie też pójdą w wyborach?
- Oni już są, to nie jest tak, że ja ich będę miał. Już są i robią ten Ruch - tak samo, jak ja go współtworzę. Tomek, którego znam i cenię od lat – mimo, że się nie zgadzamy - pomylił się w swoich szacunkach. Listy parlamentarne w Polsce to jest trochę ponad 900 osób, które trzeba na nich wystawić. Samorządowe to jest ponad 35 tys., jeżeli chciałoby się obsadzić wszystkie miejsca. My już dzisiaj zaczęliśmy pracę nad tym, jak listy ułożyć tak, żeby było jak najbardziej atrakcyjnie dla wyborców. (...)