Mariusz Kałużny
Michał Jędryka: Prezydent USA Joe Biden niedługo zacznie wizytę w Europie i wygląda na to, że wszystko się zmieni. Też ma Pan takie wrażenie?
Mariusz Kałużny: Tego się obawiam i to sygnalizowaliśmy w czasie kampanii prezydenckiej w USA. Opozycja bezmyślnie krzyczała „Biden, Biden”, bo wyobrażała sobie, że ten kandydat ma bardziej lewicowe poglądy niż Trump. Niekoniecznie może jest to prawdą, ale Trump w ich oczach był radykałem, więc na złość byli za Bidenem.
Ale i tak nie mieliśmy na to wpływu...
- Nie mieliśmy. Może delikatny, bo Polonia też się sugeruje tym, co politycy w Polsce mówią. Natomiast wiemy, jaką rolę odegrał Trump w Europie – choćby, jeśli chodzi o Sojusz Trójmorza, albo Międzymorza, jak się kiedyś mówiło. Trump w 2017 r. spotkał się właśnie z 12 państwami tego Sojuszu, żeby jasno pokazać, że to ma być Sojusz budowany w odpowiedzi przeciwko Chinom. Wspierał ten Sojusz i stąd też pewnie apel sprzed kilku dni premiera Morawieckiego, który brał udział w rozmowach amerykańskiej organizacji i który zaapelował, że Amerykanie muszą bardziej dostrzec wartość tego Sojuszu i w to zainwestować.
A co Polska powinna w tej sytuacji zrobić, bo – jak mówią komentatorzy – szykuje się taki układ, w którym właściwie Niemcy i Rosja będą miały wolną rękę w Europie.
- Teraz jest sytuacja bardzo trudna. Uważam, że z projektem Nord Stream 2 należy walczyć na każdym etapie i każdymi możliwymi metodami. Dyplomatycznie, ale też prawnie trzeba szukać sojuszników do tego, żeby z tym walczyć.
Pojawiają się puste słowa o wspólnocie europejskiej, integracji, że my jesteśmy tu najważniejsi. Jest też takie śmieszne oburzanie się na Rosję – jak Rosja coś zrobi, mówi się, że jest „niedemokratyczna”, ale jednocześnie pieniądze rosyjskie, gaz rosyjski jest wspaniały. Jest też dwulicowość Niemców - oni kierują się zawsze własnym interesem gospodarczym, nie sentymentem. Tego powinniśmy się od nich uczyć – też powinniśmy kierować się interesem gospodarczym, a nie sentymentami. (...)