Mieczysław Ryba
Michał Jędryka: We wtorek Trybunał Sprawiedliwości UE orzekł, że kolejne nowelizacje ustawy o Krajowej Radzie Sądownictwa mogą naruszać unijne prawo. Ten wyrok doczekał się skrajnych komentarzy - od entuzjastycznych, mówiących o ocaleniu demokracji po takie o groźnym ataku na wolność i niepodległość Polski. Z czym naprawdę mamy do czynienia?
Mieczysław Ryba: To najdziwniejszy wyrok, jaki może być – tzn. idziemy do sądu, chcemy, żeby rozstrzygnięto jakąś sprawę, a sąd mówi, że „mogło być tak”, no to pewnie mogło być też inaczej. Jeszcze wskazuje, że jest możliwość rozstrzygania przez Naczelny Sąd Administracyjny, czyli przez jeden z polskich sądów tego, czy ktoś jest legalnie wybranym przez KRS sędzią czy nie.
Realnie wprowadza to chaos, bo jeśli sędziowie zaczną się w Polsce nie uznawać to będzie bałagan. Oznacza to też jeszcze, że TSUE uzurpuje sobie kompetencje tam, gdzie ich nie ma, bo jest wprost napisane w traktatach, że nie może wyrokować w sprawach ustroju sądowego w jakimkolwiek kraju.
Pojawiło się mnóstwo komentarzy, że to wprowadza pewną zasadę nadrzędności prawa Unii Europejskiej nad polskim prawem. Ta zasada jest wprowadzona metodą faktów dokonanych, bo w traktatach się nie znajduje.
- To po pierwsze, a po drugie - jakiego prawa? Przecież tam jest bardzo ogólny zapis, że sądownictwo powinno być niezależne, jeżeli bierzemy pod uwagę kwestię członkostwa krajów UE. TSUE sobie wymedytował z tego, że ten sposób wyboru sędziów najwyższych w Polsce może być niezgodny z prawem unijnym.
Tak jest w sentencji wyroku.
- Podkreślam słowo „może”, więc wchodzimy już w niewyobrażalny absurd. Cel wydaje się taki, żeby już dosłownie z niczego uzurpować sobie kompetencje. Nie da się z tego wywnioskować czegokolwiek w sensie jakiejś konkretnej tezy, więc się mówi „niech Naczelny Sąd Administracyjny o tym zdecyduje”. Za chwilę powiedzą: „niech okręgowy sąd w Krośnie czy w Gdańsku rozstrzyga takie kwestie”, czyli poza tym, co zwiemy prawodawstwem polskim, TSUE ustala nam coś, bo „tak chce”. Mówi: „kłóćcie się, bijcie się” itd. Przypomina to XVIII-wieczną złotą wolność szlachecką, którą w prawach gwarantowała nam Rosja. Nic z tych praw, które wprowadzała w Polsce – m.in. liberum veto – nie miała u siebie. (...)