Marek Wojtkowski
- W kampanii wyborczej przed drugą turą jest za dużo emocji - mówił w „Rozmowie Dnia” w PR PiK Marek Wojtkowski, ubiegający się o reelekcję prezydent Włocławka.
W czwartek wieczorem na swoim profilu na Facebooku Marek Wojtkowski opublikował treść maila z pogróżkami pod swoim adresem. Ktoś napisał, że jeśli prezydent Włocławka nie przestanie wypowiadać się na temat spalarni i lokalizacji trzeciego mostu zostanie zniszczony on i jego rodzina. Sprawa trafiła już do prokuratury.
- Wczoraj w godzinach porannych podpisałem zgłoszenie do prokuratury o szantażu, bo to bardziej szantaż niż pogróżki – mówi Marek Wojtkowski. - Uważam, że takich rzeczy nie można bagatelizować, bo to się może różnie skończyć. Zawsze to robię, po – po śmierci prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza w 2019 roku - otrzymuję co jakiś czas pogróżki. Jedna sprawa się toczy w sądzie - w tej chwili w apelacyjnym. Sprawca został już namierzony.
Marek Wojtkowski dodał, że nie ma jego zgody na mowę nienawiści w kampanii wyborczej, także pod adresem jego kontrkandydata - Krzysztofa Kukuckiego.
Na Wasze pytania i uwagi czekamy pod adresem mailowym: rozmowadnia@radiopik.pl
Zbigniew Ostrowski
Wicemarszałek przyznał, że jeszcze trwają rozmowy koalicyjne w sejmiku województwa. Przypomnijmy: Koalicja Obywatelska otrzymała 14 mandatów, Prawo i Sprawiedliwość – 11, a Trzecia Droga cztery.
– Negocjacje, jak się domyślam, raczej dotyczą ustalania ostatnich szczegółów. Od początku koalicja z Trzecią Drogą wydawała się dla nas czymś naturalnym, bo to zapewni stabilne funkcjonowanie sejmiku. Docierają do mnie odgłosy o rozmowach Trzeciej Drogi z Prawem i Sprawiedliwością, ale nie mogę powiedzieć, że coś konkretnego wiem na ten temat. Istotą budowania koalicji, czy tworzenia pewnej architektury politycznej po wyborach, są rozmowy i nawet te najbardziej egzotyczne kombinacje są możliwe. Może ktoś z kimś rozmawiał, ale nie byłem przy tym – opisywał Ostrowski.
W rozmowie z Maciejem Wilkowskim wicemarszałek zapowiedział, że w poniedziałek pojawią się informacje dotyczące składu Zarządu Województwa. – Wtedy odbywa się Rada Regionu Platformy Obywatelskiej i tam zostaną zaprezentowane rekomendacje do składu zarządu. Na dzisiaj raczej jestem przekonany, że będziemy rekomendowali do zarządu trzy osoby, co wynikałoby z siły mandatów. Nie ulega wątpliwości, że kandydatem na marszałka województwa będzie Piotr Całbecki. Stoi za nim nie tylko ogromne doświadczenie i sukcesy województwa, ale przede wszystkim siła głosów. Można być romantykiem, kierować się emocjami i podgrzewać atmosferę różnymi opiniami, ale w końcu trzeba otworzyć oczy, zobaczyć i obejrzeć realia. Prawie 60 tysięcy głosów i to w sensie proporcjonalnym jest najlepszy wynik do sejmiku w całym kraju.
Mikołaj Bogdanowicz
Krzysztof Kukucki
– Wówczas przynosi to spodziewany efekt wyborczy. Miało to miejsce we Włocławku, gdzie blisko 27 procent głosów trafiło do kandydatek i kandydatów z listy Lewicy – przypomniał obecny senator. Z kolei zdaniem Marka Wojtkowskiego, układ był prosty: w zamian za poparcie Kukuckiego w wyborach do Senatu, ten zrezygnuje z wyścigu o fotel prezydenta Włocławka.
– Z tego, co wiem, Marek Wojtkowski nie uczestniczył w rozmowach na temat Paktu Senackiego. On został zawarty w Warszawie, pomiędzy czterema liderami głównych partii opozycyjnych. W toku negocjacji, które trwały w stolicy ustalono, że akurat w okręgu włocławskim Lewica dostąpi zaszczytu wystawienia swojego kandydata. To nie Marek Wojtkowski, a Włodzimierz Czarzasty namawiał mnie do startu w wyborach senackich. Proszę zwrócić uwagę na drugi aspekt tego przekazu, że pan prezydent sugeruje między słowami, że próbował ustawić wybory – dodał Kukucki.
W argumentacji odniósł się do Anwilu Włocławek. Jeśli trener nie wystawiłby lidera zespołu, Victora Sandersa, automatycznie pomógłby rywalowi. – W próbach odebrania szans mieszkańcom Włocławka realnego i rzetelnego wyboru, po prostu nie uczestniczę i nigdy nie będę – zadeklarował Kukucki. Jednocześnie zaznaczył, że aż 71 procent mieszkańców Włocławka pokazało prezydentowi Markowi Wojtkowskiemu „czerwoną kartkę”.
Jerzy Kanclerz
Awans do PGE Ekstraligi - to cel Abramczyk Polonii Bydgoszcz w tegorocznym żużlowym sezonie, który rozpoczął się w miniony weekend. Dwie pozostałe drużyny z Pomorza i Kujaw: GKM Zooleszcz Grudziądz i Apator Toruń już w niej są. Swoje pierwsze mecze przegrały, bydgoszczanie wygrali.
O co powalczą kluby z Torunia i Grudziądza? - Po wczorajszych meczach zdania nie zmieniam. Drużyna toruńska będzie walczyła o medal, jakiego koloru - trudno mi powiedzieć – mówił Jerzy Kanclerz. - Natomiast na pewno zdecydowanym faworytem - jeżeli chodzi o złoto - jest drużyna Orlen Oil Motoru Lublin. Natomiast drużynie z Grudziądza życzę, żeby awansowała do play-offu – wiadomo, że to tej szóstki bardzo ciężko się dostać, bo drużyna leszczyńska już na inaugurację wygrała spotkanie. Myślę, że Grudziądz ma szansę znaleźć się w play-offach, czyli pierwszej szóstce najlepszych zespołów w kraju.
Abramczyk Polonia wygrała pierwszy mecz z drużyną z Ostrowa. Prezes Jerzy Kanclerz najbardziej zadowolony jest z frekwencji. Na stadionie pojawiło się bowiem około 7 tysięcy kibiców, co w dzisiejszych czasach jest bardzo dobrym wynikiem.
Cała „Rozmowa Dnia” - poniżej
Elżbieta Wtorkowska
Michał Zaleski
O swoich planach na przyszłość i o tym, czy jest zmęczony byciem prezydentem - mówił w „Rozmowie Dnia” Polskiego Radia PiK ubiegający się o reelekcję w Toruniu Michał Zaleski.
To była największa niespodzianka - a zdaniem niektórych ekspertów - sensacja niedzielnych wyborów samorządowych. Prezydent Torunia Michał Zaleski nie wygrał w pierwszej turze, co więcej - zajął w niej drugie miejsce – zdobył 26,5 procenta głosów. Pierwszą turę wygrał w Toruniu Paweł Gulewski z Koalicji Obywatelskiej - uzyskał ponad 38 procent głosów.
Prezydent Torunia uważa, że przegrana to efekt październikowych rozstrzygnięć w wyborach parlamentarnych, które przeniosły się na poziom samorządowy. Nazwał to „potężną falą zmiatającą". W naszej rozmowie pojawił się wątek zmęczenia torunian dotychczasowym prezydentem. Sam Michał Zaleski zmęczony się jednak nie czuje - mówi, że to co robi, robi z pasją i zaangażowaniem. - Zmęczenia nie czuję, a czy ludzie są mną zmęczeni? Myślę, że bardziej zaciekawieni, chcąc sprawdzić, czy ktoś inny da sobie równie dobrze radę lub nawet lepiej – mówi prezydent.
Żeby wygrać w drugiej turze, Michał Zalewski nie tylko musi zmobilizować swój elektorat, ale też znaleźć poparcie wśród tych wyborców, którzy na niego nie głosowali. Jak zamierza to zrobić? - W najbliższych dniach moja kampania skupi się między innymi na prezentowaniu tego, jak pozytywnie zmienił się Toruń oraz przekonywaniu, że warto stawiać na doświadczenie - zapowiada. - Będziemy odpowiadać na pytania, które pojawiają się najczęściej - jak poradzić sobie ze sprawami społecznymi, z inwestycjami, jak rozwinąć transport publiczny, ale też jak zadbać o to, aby Toruń był dostrzegany w skali nie tylko Polski, ale i całej Europy.
Michał Zaleski nie ukrywał, że - jeśli wygra - czeka go trudna kadencja ze względu na to, że większość w Radzie Miasta ma Koalicja Obywatelska i będzie musiał wypracować taką formę współpracy z nią, by była korzystna dla miasta i mieszkańców.
Paweł Gulewski
Agnieszka Marszał: Jak mówili na naszej antenie politolodzy i komentatorzy życia politycznego, druga tura wyborów w Toruniu i wynik pierwszej, to największe zaskoczenie wyborcze w regionie. Niektórzy nawet używają słowa „sensacja”. Pan był zaskoczony tym wynikiem? Jakie uczucia towarzyszyły, kiedy w niedzielny wieczór pojawiały się wyniki?
Paweł Gulewski: Na pewno duże emocje. Przeżywaliśmy wszyscy, świętując wynik Koalicji Obywatelskiej w regionie, ale również w Toruniu. Cieszyliśmy się z wyników do Sejmiku Województwa Kujawsko-Pomorskiego, poszczególnych powiatów i wreszcie, najbliższe zwycięstwo mojemu sercu, czyli to w Toruniu, w grodzie Kopernika. Rzeczywiście mieliśmy wszelkie dane i analizy, które przedstawiałem jeszcze jako kandydat na kilka dni przed ciszą wyborczą. One wskazywały, że druga tura jest raczej pewna. To była kwestia rozstrzygnięć na poziomie frekwencji. Do tej pory pamiętam, jak zadzwonił do mnie senator Lenz i mówił, że ma pierwszy spływ z jednego z obwodu. Powiedział, że jest 300 do 200 (głosów – przyp.). Dodał, że te 300 to jest moje. Potem pojawiły się kolejne spływy i rzeczywiście to się ułożyło w pewną rewolucję w postrzeganiu przez mieszkańców tej części wyborów. Generalnie w gigantyczną szansę, którą sobie daliśmy, bo mieszkańcy Torunia dali mi ją, żeby dalej walczyć w drugiej turze o fotel prezydenta miasta Torunia. Udało się, bo cały szkielet kampanii, który został zaprojektowany i intensywnie prowadzony od lutego, zadziałał. Rozmawialiśmy bardzo poważnie i fair z mieszkańcami Torunia. Bardzo bezpośrednio, często rozmowy nie należały do przyjemnych, ale ja lubię takie rozmowy. Udało się zaszczepić w głowach i sercach mieszkańców Torunia te pomysły i rzeczy programowe, o których ostatnio mówiłem. Torunianie mówią o tych pomysłach i cały czas do nich wracamy. Teraz jest otwarcie bardzo ważnego, kolejnego etapu.
Kampania wyborcza w Toruniu zaczyna się jakby od nowa. Najbliższe dni tuż przed drugą turą z pewnością będą bardzo ciekawe. Myśli pan, że mieszkańcy zagłosowali faktycznie za pana programem i Koalicji Obywatelskiej, czy przeciwko prezydentowi Michałowi Zaleskiemu? W naszym regionie KO jest dość silna. W poprzednich latach w Toruniu jakoś się nie udawało. Jednak tym razem jest inaczej.
– Byłbym nierzetelny, gdybym nie powiedział, że częściej rozmawiam z wyborcami pana prezydenta niż on sam. Oni mówią, że rzeczywiście, jeszcze wybory wcześniej wybierali Michała Zaleskiego. Natomiast podają kilka powodów, dla których już tego nie robią. Wśród tych powodów jest również to, że zostałem zauważony i stałem się dla nich wiarygodny. To się stało za pośrednictwem mojej aktywności, jak i również radnych Koalicji Obywatelskiej. Chciałbym zwrócić uwagę, że to nie jest nie tylko mój sukces, ale proszę zobaczyć, co się zadziało w sferze funkcjonowania Rady Miasta Torunia w nowej kadencji na 25 radnych, aż 15 to kandydaci, a obecnie nowi radni Koalicji Obywatelskiej. To jest gigantyczny wynik, to jest 60% wszystkich mandatów. Również gigantyczny wynik bezwzględny, bo prawie 28 tysięcy głosów w skali całego miasta. To jest też bardzo duża odpowiedzialność. Natomiast widać, że obie kampanie zagrały. Zostaliśmy zauważeni jako środowisko i oczywiście potwierdzam, dochodzi do tego fakt zmęczenia obecnym prezydentem na kilku bardzo ważnych poziomach, które są komunikowane przez obecnych czy dotychczasowych wyborców.
Na profilu Komitetu Wyborczego Michała Zaleskiego pojawiają się takie posty, że nie może być prezydenta z Koalicji Obywatelskiej. Kto będzie patrzył na ręce radnym z KO? Na szczeblu krajowym, jak i lokalnym koalicja będzie miała wyłączność. Albo takie posty, które dość szybko znikają, tak jak dzisiaj rano, że na Pawła Gulewskiego zagłosowało około 38% mieszkańców Torunia, ale jednak ponad 60% przeciwko.
– To są odpowiedzi na nasze przekazy, które mamy rozpisane w pierwszej strategii. Wynika z niej, że powinniśmy to mówić. Co do kontroli, radziłbym sztabowcom pana prezydenta, żeby nie wpędzali go w gorsze tarapaty niż te, w których jest obecnie. Jestem daleki od jakiegoś triumfalizmu, ale naprawdę trzeba się zająć zarządzaniem miasta. To są bardzo ważne rzeczy. Dzisiaj będę mówił na przykład o pomocy psychologicznej, o bardzo dużej i odpowiedzialnej sferze działalności i polityk zdrowotnych, profilaktycznych i społecznych tu w mieście. To są kwestie które, w zasadzie można zacząć realizować, jeszcze będąc na stanowisku. Kadencja obecnego prezydenta kończy się, jeśli dobrze pamiętam, 30 kwietnia. Jest bardzo wiele szybkich decyzji, które może podjąć pan prezydent. Natomiast coraz częściej widzimy, że sztab pana prezydenta, sądzę, że za jego akceptacją, wdaje się w taką dziwną, negatywną i atakującą, nie tylko mnie, ale również środowisko Koalicji Obywatelskiej i przede wszystkim mieszkańców Torunia, politykę. Przyjmuje to z pokorą, nie reagujemy. Wiemy, co się dzieje. Prowadzimy dalszy ciąg kampanii, który jest oparty na pozytywnym przekazie i pomysłach na Toruń, dostrzegają to mieszkańcy Torunia. Tak, jak mówiłem wcześniej, to jest naprawdę świetna okazja, żeby raz na pięć lat, przy okazji kampanii wyborczej, mówić o tym, co w Toruniu należy zrobić i ja to będę mówił do końca. To, że sztab do tego pana prezydenta ma problemy ze strategią, z identyfikacją realnych ich problemów, to nie jest moje zagadnienie (…).
Maciej Eckardt
- Drugie miejsce Michała Zaleskiego w pierwszej turze wyborów i druga tura w Toruniu to nie tylko niespodzianka, ale wręcz sensacja niedzielnego głosowania – uważa Maciej Eckardt, były wicemarszałek województwa, zajmujący się aktualnie m.in. coachingiem politycznym.
Michał Zaleski nie wygrał – tak, jak poprzednio - w pierwszej turze, co więcej - zajął w niej drugie miejsce i 21 kwietnia zmierzy się w wyborczej dogrywce z Pawłem Gulewskim z Koalicji Obywatelskiej. Dlaczego wyniki niedzielnego głosowania w Toruniu są takie, a nie inne ? - wyjaśniał zajmujący się coachingiem politycznym Maciej Eckardt, były wicemarszałek województwa.
- Mógł zadziałać efekt zmęczenia kandydatem. Prezydent Zaleski od dwóch dekad rządzący Toruniem, mógł się części wyborców znudzić. To jednak chyba nie wszystko – mówił gość „Rozmowy Dnia” w Polskim Radiu PiK. - Wydaje mi się, że nie do końca został zmobilizowany elektorat prezydenta Zaleskiego. Jego wyborcy nie poszli głosować, bo byli przekonani, że ich prezydent wygra w pierwszej turze. Wszyscy w to uwierzyli, włącznie chyba z panem prezydentem Zaleskim i obawiam się, że część jego elektoratu została uśpiona. Natomiast myślę, że on ma jeszcze na tyle mocne zasoby, które może pozyskać, że stawianie na nim krzyżyka jest teraz zdecydowanie przedwczesne. To jest polityka i tu się mogą jeszcze przedziwne rzeczy wydarzyć.
Wyborczych niespodzianek było w naszym regionie jeszcze kilka – to - zdaniem Macieja Eckardta – np. rozstrzygnięcie wyników głosowania na prezydenta Włocławka czy wójta Osielska.
Jarosław Wojtas
Jarosław Wojtas: – Największe wyborcze zaskoczenie w regionie to druga tura w Toruniu Mało kto spodziewał się, że może do tego dojść, jednak wygląda na to że druga tura się odbędzie. Mało tego, kontrkandydat prezydenta urzędującego przez ponad dwie dekady uzyskał wyższy wynik, i to o kilkanaście procent, co naprawdę może zaskakiwać.
Jak podkreśla Wojtas, w Bydgoszczy bardzo dużym zaskoczeniem był wynikiem kandydata Prawa i Sprawiedliwości, Łukasza Schreibera. – Wprawdzie ukrył logo swojej partii i wystartował jako Bydgoska Prawica w porozumieniu z różnymi innymi środowiskami, ale to jest wynik, jak na kandydata Prawa i Sprawiedliwości, bardzo wysoki. W porównaniu z kandydatami PiS w innych miastach (Schreiber - przyp. red.) pokazał, że jednak PiS może jeszcze powalczyć. Moim zdaniem jest to sukces.
O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...
„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątkupo wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał i Maciej Wilkowski.
Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl