Umówić się z Panem nie jest łatwo …
- Ale to nie wynika z mojej złej woli. Ja nie mam czasu się wyspać, średnio raz na tydzień się wysypiam. Mieliśmy się spotkać już dwa razy, ale na przeszkodzie stanęły ostatnio transplantacje nerek.
Nigdy Pan nie żałował, że wybrał taki a nie inny zawód?
- Chirurga? Nie – nigdy. Lekarza? To jest trudne pytanie, bo chirurgia jest piękna, ale równocześnie zabójcza. To tak jak niezwykle atrakcyjna kobieta, której mężczyzna poświęca wszystko co ma, a w pewnym momencie ona się od niego odwraca. Albo się okazuje, że równie atrakcyjny pojawia się na horyzoncie – to się zdarza. Podobnie jest z chirurgią, wysysa wszystkie siły, zabiera czas, daje moc wrażeń,ale nie do końca pozwala uzyskać lekarzowi taką olbrzymią satysfakcję, bo niestety niektórzy chorzy giną i cały czar pryska. Może tak musi być, mówimy o wrażeniach bardzo subiektywnych tego, który ratuje ludzkie życie. Chciałoby się mieć 100 procent sukcesów, a tego mieć nie można.
A jednak w pewnym momencie swego życia wybrał Pan medycynę mimo, że te początki były zupełnie inne, bo chodził Pan do szkoły muzycznej.
- Sięgamy do czasów licealnych. Rzeczywiście chodziłem do dwóch szkół: do szkoły podstawowej i szkoły muzycznej w Olsztynie. Podobnie było w latach szkoły średniej, też już wtedy przeprowadziłem się z Olsztyna do Bydgoszczy i tu kończyłem liceum i szkołę muzyczną drugiego stopnia. W pewnym momencie zdecydowałem jednak, że wybiorę medycynę. Bo stwierdziłem, że nie będę wirtuozem, a lenistwo nie pozwoliło mi na żmudne ćwiczenie – dostałem dyplom, ale poszedłem na medycynę.
- Ale to nie wynika z mojej złej woli. Ja nie mam czasu się wyspać, średnio raz na tydzień się wysypiam. Mieliśmy się spotkać już dwa razy, ale na przeszkodzie stanęły ostatnio transplantacje nerek.
Nigdy Pan nie żałował, że wybrał taki a nie inny zawód?
- Chirurga? Nie – nigdy. Lekarza? To jest trudne pytanie, bo chirurgia jest piękna, ale równocześnie zabójcza. To tak jak niezwykle atrakcyjna kobieta, której mężczyzna poświęca wszystko co ma, a w pewnym momencie ona się od niego odwraca. Albo się okazuje, że równie atrakcyjny pojawia się na horyzoncie – to się zdarza. Podobnie jest z chirurgią, wysysa wszystkie siły, zabiera czas, daje moc wrażeń,ale nie do końca pozwala uzyskać lekarzowi taką olbrzymią satysfakcję, bo niestety niektórzy chorzy giną i cały czar pryska. Może tak musi być, mówimy o wrażeniach bardzo subiektywnych tego, który ratuje ludzkie życie. Chciałoby się mieć 100 procent sukcesów, a tego mieć nie można.
A jednak w pewnym momencie swego życia wybrał Pan medycynę mimo, że te początki były zupełnie inne, bo chodził Pan do szkoły muzycznej.
- Sięgamy do czasów licealnych. Rzeczywiście chodziłem do dwóch szkół: do szkoły podstawowej i szkoły muzycznej w Olsztynie. Podobnie było w latach szkoły średniej, też już wtedy przeprowadziłem się z Olsztyna do Bydgoszczy i tu kończyłem liceum i szkołę muzyczną drugiego stopnia. W pewnym momencie zdecydowałem jednak, że wybiorę medycynę. Bo stwierdziłem, że nie będę wirtuozem, a lenistwo nie pozwoliło mi na żmudne ćwiczenie – dostałem dyplom, ale poszedłem na medycynę.