Singin' Birds

Trio wokalne - Joanna Czarkowska, Dominika Kasprzycka-Gałczyńska oraz Dominika Dulny. Panie ostatnio wydały swój drugi album pt. "Swing and Roll".

"Świetnie dotarłyśmy. Poznałyśmy nie tylko same siebie, ale i siebie nawzajem. Nie wiedziałyśmy na co nas stać. Po latach możemy stwierdzić, że pasujemy, nie tylko wokalnie, ale i pod względem osobowości do siebie i jest nam ze sobą dobrze...."

Kiedy się ostatnio widziałyśmy?
Joanna Czarkowska - Przed trzema laty była premiera naszej debiutanckiej płyty i wówczas zaraz po premierze się tu pojawiłyśmy.

Przede mną Wasza druga płyta w pewnej części autorska, bo są tu i covery.
J.Cz. - Częściowo. Chciałyśmy połączyć to wszystko co nam w duszy gra. Utwory anglojęzyczne to ukłon w stronę zagranicznych słuchaczy. Grywamy sporo w Niemczech, w tym roku zawitamy również do Austrii i Szwajcarii. Oni też z ciekawością słuchają naszych utworów po polsku. Chociaż nie mogło się też obejść bez naszych ulubionych coverów.

Cały czas jesteście staromodne śpiewacie w stylu retro.
Dominika Dulny - Cały zespół lubi oryginalne brzmienie instrumentów. Piosenka "O zmroku" jest tego dowodem, tam szukaliśmy różnych brzmień instrumentów. Tak było w latach 60 czy 70, do tego lubimy wracać. Na płycie zrobiliśmy eksperyment – w piosence "There's Good Blues Tonight" sięgnęliśmy po stare oryginalne sample. Jestem osobiście bardzo ciekawa jak się ta piosenka przyjmie.

To moja ulubiona piosenka.
D.D. - Naprawdę? To niesamowite jak różni ludzie różnie odbierają naszą płytę.
Dominika Kasprzycka–Gałczyńska - Czyli misja została wykonana, bo tak naprawdę chcieliśmy, żeby każdy mógł znaleźć coś dla siebie.

Przed trzema laty zastanawiałam się jak długo będzie trwała przygoda Singin' Birds. Po drugiej Waszej płycie jestem przekonana, że długo. Nie jest łatwo napisać ciekawą aranżację na trzy głosy.
D.K-G. - No nie jest łatwo, chociaż my mamy człowieka od zadań specjalnych, który sprawia, że te trzy głosy mogą interesująco brzmieć. To Marcin Piękos, który jest odpowiedzialny za te aranżacje.
D.D. - Chociaż niekiedy bywa ciężko. Niekiedy przychodzi z nowym aranżem a my się przedzieramy przez poszczególne nuty i jest to dla nas czarna magia.
D.K.-G. - To podobnie jak z gotowaniem. Czasem czytamy przepis i nie dowierzamy, że one pasują do siebie i potrawa może dobrze smakować, ale jak już ją zrobimy to się okazuje, że jest pyszna.

Ale wbrew pozorom trzy składniki czyli trzy głosy mogą brzmieć nie interesująco.
J.Cz. - Te trzy lata od debiutanckiej płyty to czas kiedy się świetnie dotarłyśmy. Poznałyśmy nie tylko same siebie, ale i siebie nawzajem. Nie wiedziałyśmy na co nas stać. Po latach możemy stwierdzić, że pasujemy, nie tylko wokalnie, ale i pod względem osobowości do siebie i jest nam ze sobą dobrze.
D.K-G. - Śmiejemy się, że jak już będziemy starszymi paniami i nie będzie nam wypadało hasać po scenie to wtedy się rozejdziemy.
D.D. - Na razie się cały czas rozkręcamy. Dopóki mamy całą szafę pomysłów zespół będzie istniał. Wiemy, że nasza muzyka nie jest mainstreamowa, ale my małą łyżeczką drążymy i realizujemy swoje marzenia.

Każda piosenka jest inną historią u Was, co znakomicie można zobaczyć na koncertach. Kto przygotowuje te historie?
D.D. - Przed trasą koncertową spotykamy się w naszej sali prób i bardzo dużo ćwiczymy. Wymyślamy kolejność piosenek, żeby była ciekawa i tworzyło pewną całość. Współpracowałyśmy z choreografami i to nam się bardzo przydało.

Ile macie strojów estradowych?
J.Cz. - To zależy czy mamy liczyć stroje jednostkowo czy zestawy. Pewnie sporo. Przed koncertem wymyślamy w co się ubierzemy.

Macie bardzo mądre i ciekawe teledyski.
D.D. - Wszystko razem konsultujemy w zespole. Siadamy i wymyślamy co chcemy przekazać, potem weryfikujemy nasze pomysły pod budżet, który posiadamy. Każda ma swój przydział prac.

Dla kogo śpiewacie?
D.K-G. - Na nasze koncerty przychodzą i mali i bardzo dorośli. Jest pełen przedział. Muzyka jest bardzo zróżnicowana i nawet dla dzieci interesująca. To nas cieszy. Realizujemy różne projekty niekiedy śpiewamy z orkiestrami symfonicznymi pod dyrekcją Marka Czekały, a innym razem tylko z zespołem.

A nie marzy Wam się współpraca z big-bandem, bo w końcu przypominacie styl np. Andrew Sisters.
- Mamy taką propozycję ale ponieważ to jest jeszcze niedoprecyzowane to o tym jeszcze nie powiemy. U nas wszystko zaczyna się od pomysłów, a co z tego wyjdzie czas pokaże.