Jakiś czas temu rozmawialiśmy i snuliśmy rozważania "co by było gdyby". Ta propozycja z Bydgoszczy się pojawiła. Sama inscenizacja tutejszej "Traviaty" ma już 18 lat. Jak się wchodzi w takie osiemnastoletnie buty?
- Dobrze, inscenizacja jest naprawdę piękna – do tej pory z klasycznym ujęciem tej opery spotkałem się jeszcze w Bytomiu. Dobrze się w tym czuje, ja generalnie jestem zwolennikiem klasycznych rozwiązań. Kostiumy są z epoki i wszystko jest "po bożemu".
Jak śpiewasz w sześciu realizacjach tej samej opery to nie mylą Ci się te różne ustawienia?
- Na pewno wchodząc w spektakl gdzie jest się gościem trzeba się dostosować do panujących zasad. Jest asystent reżysera, który w partyturze ma zapisany każdy ruch. Oczywiście jest pewna doza dowolności dla wykonawcy, można troszeczkę poimprowizować aktorsko. Ja się osobiście bardzo dobrze w tym czuję. Wcześniej dostałem na video spektakl – mogłem nad nim popracować.
Twoje córeczki przyjeżdżają na spektakle?
- Były już w operze. W grudniu debiutowałem w "Czarodziejskim flecie" Mozarta w Baden i tam one były. Dziewczynki jak najbardziej się na to łapią, nawet mam wyrzuty sumienia, że tak dużo muszą słuchać muzyki operowej i moich prób. Nie chciałbym im narzucać, ale siłą rzeczy mieszkamy pod jednym dachem.
- Dobrze, inscenizacja jest naprawdę piękna – do tej pory z klasycznym ujęciem tej opery spotkałem się jeszcze w Bytomiu. Dobrze się w tym czuje, ja generalnie jestem zwolennikiem klasycznych rozwiązań. Kostiumy są z epoki i wszystko jest "po bożemu".
Jak śpiewasz w sześciu realizacjach tej samej opery to nie mylą Ci się te różne ustawienia?
- Na pewno wchodząc w spektakl gdzie jest się gościem trzeba się dostosować do panujących zasad. Jest asystent reżysera, który w partyturze ma zapisany każdy ruch. Oczywiście jest pewna doza dowolności dla wykonawcy, można troszeczkę poimprowizować aktorsko. Ja się osobiście bardzo dobrze w tym czuję. Wcześniej dostałem na video spektakl – mogłem nad nim popracować.
Twoje córeczki przyjeżdżają na spektakle?
- Były już w operze. W grudniu debiutowałem w "Czarodziejskim flecie" Mozarta w Baden i tam one były. Dziewczynki jak najbardziej się na to łapią, nawet mam wyrzuty sumienia, że tak dużo muszą słuchać muzyki operowej i moich prób. Nie chciałbym im narzucać, ale siłą rzeczy mieszkamy pod jednym dachem.