Dyrygent operowy i symfoniczny. Współpracuje m. in. z Operą Nova i prowadzi orkiestrę symfoniczną Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.
"Oprócz opanowania partytury trzeba wiedzieć co się dzieje wokół. Trzeba patrzeć swoim muzykom w oczy i mieć z nimi kontakt. W każdym pracowniku opery zaangażowanym w spektakl chcę wzbudzić przekonanie, że ma we mnie wsparcie i może liczyć na bezwarunkową pomoc w razie potrzeby..."
W środę, 16 marca 2016 – godz.18.05
Jest Pan bardzo zapracowanym dyrygentem.
- To dobrze. My, wszyscy artyści, cieszymy się, jeśli jesteśmy zapracowani. W zasadzie jedyną przeszkodą są ograniczenia związane z bilokacją. Ale jeżeli tylko pokonamy ten kłopot, to przeżyjemy niezwykłe chwile życia. Kiedy obcujemy blisko ze sztuką zdaje się, że wszystko jest wspaniałe.
Kiedy ostatnio spotkaliśmy się w studiu, to o 9.00 był Pan w radiu, o 10.00 na próbie w Operze Nova, a o 18.30 zaczynał Pan spektakl w Teatrze Wielkim w Łodzi.
- To był jeden z trudnych dla mnie dni, kiedy pomiędzy próbą "Halki" a przedstawieniem musiałem przejechać do Łodzi. Zdążyłem zjeść obiad i chwilę odpocząć. To nie jest tak, że prosto z auta wchodzę do orkiestronu. Wszystko musi być zaplanowane – czas relaksu, skupienia i wyciszenia. Gdy dyryguję spektaklem, to cały jestem na 100 procent wobec zespołu – przedstawienie odbywa się specjalnie dla widza, który przychodzi do opery.
To znaczy, że musi być Pan bardzo poukładany.
- Myślę, że zdałbym dodatkowy fakultet z logistyki. Oprócz opanowania partytury trzeba wiedzieć co się dzieje wokół. Trzeba patrzeć swoim muzykom w oczy i mieć z nimi kontakt. W każdym pracowniku opery zaangażowanym w spektakl chcę wzbudzić przekonanie, że ma we mnie wsparcie i może liczyć na bezwarunkową pomoc w razie potrzeby. Lubię porównywać pracę dyrygenta do pracy pilota samolotu pasażerskiego, lub neurochirurga. Wszystko, co robimy nie jest wynikiem niekontrolowanego szaleństwa twórczego. Owszem szaleństwo twórcze jest na bardzo wstępnym etapie przygotowania dzieła, wtedy nieraz wspólnie z zespołem szukamy najlepszych rozwiązań, ale kiedy już odbywa się spektakl, to wszystko, co się dzieje, jest zaplanowane.
Bo szczególnie dyrygent operowy jest człowiekiem odpowiedzialnym nie tylko za scenę, ale przede wszystkim za poziom „minus jeden” czyli orkiestron. Nie ma miejsca tam na jakieś szaleństwo.
- Do wypróbowania szaleństw służą próby, a w czasie spektaklu postrzegam swoją rolę jako inspiratora i pomocnika, który np. soliście, w razie luki w pamięci, pomoże gestem znaleźć się w odpowiednim miejscu.
Ma Pan teraz świetny czas artystyczny.
- Aktorzy często mówią o syndromie "niedzwoniącego telefonu", podobnie jest w przypadku muzyków. Albo cisza, albo kilka propozycji w tym samym terminie. W tym roku odmówiłem kilku spektakli ze względu na uprzednio zaplanowane przedstawienia w Bydgoszczy. Kiedy rozmawiamy o zadaniach dyrygenta to pewnie słuchacze zastanawiają się, a cóż to takiego niezwykłego jest w tym zawodzie – w czym tkwi tajemnica? To temat na odrębną rozmowę. Ze zdefiniowaniem zadań i oceną pracy dyrygenta ma kłopot nawet środowisko zawodowe…
A zdarzyło się Panu wyjść z tych ustalonych ram, po prostu wyjść z siebie podczas pracy?
- Czy można wyobrazić sobie kapitana samolotu, który nagle wychodzi z siebie i robi coś nieoczekiwanego? To grozi katastrofą. Podobnie w przypadku dyrygenta - dwuznaczny, nieczytelny gest, a także wprowadzanie nerwowej, niepewnej atmosfery niesie zagrożenie spójności przebiegu muzycznego. Równie istotne jest organizacyjno-artystyczne planowanie próby.
To co robi Pan kiedy nie udaje się Panu wypracować tego co wcześniej założono?
- Jestem na to przygotowany. Tak jak szef przedsiębiorstwa jest przygotowany na czas koniunktury i dekoniunktury. Daję do zrozumienia, że nie wyszło i wspólnie, z troską o efekt artystyczny, dociekamy przyczyny.
Spełnił Pan swoje marzenia dzieciństwa?
- Marzenia dzieciństwa zwykle się nie spełniają. Marzymy żeby być policjantami, śmieciarzami, kierowcami, żołnierzami, czyli wybieramy zawody codziennej użyteczności. Kiedy byłem dzieckiem, nie marzyłem, żeby zostać dyrygentem. Te marzenia zmieniały się i dobrze mi, że życie poszło drogą muzyczną. A przede wszystkim, że pojawiło się marzenie nastolatka o orkiestrze, o mocy tego dźwięku, o wzruszeniach, które orkiestra daje publiczności poprzez ręce dyrygenta, że to się spełniło.
Te ręce mogą leczyć?
- Porusza Pani bardzo poważny temat – dźwięk wszechobecny wśród nas może leczyć i może zabijać. Przecież nawet kamień nazębny rozbija się specjalnie spreparowanym dźwiękiem. Stąd moja idee fixe: uzdrawiać świat harmonią dźwięków. Jestem przekonany, że muzyka, ogólnie pojęta harmonia i współbrzmienia mogą nas leczyć i to leczyć w wymiarze fizycznym i emocjonalnym, a dysharmonia i fałsz mogą nas deprymować i wprowadzać w zły nastrój. Stąd swoją pracę postrzegam jak posłannictwo.
Niedługo - 20 marca - Piotr Wajrak poprowadzi koncert symfoniczny Akademii Muzycznej w Roku Nowowiejskiego i Sienkiewicza, a 23 kwietnia stanie za pulpitem dyrygenckim podczas inauguracji 23 Bydgoskiego Festiwalu Operowego - kierownik muzyczny "Don Carlosa" Giuseppe Verdiego.
Zobacz także
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »
Multiinstrumentalista (specjalność: gitara basowa), kompozytor i autor tekstów, dziennikarz muzyczny Radiowej Czwórki, łowca talentów (akcja „Będzie Głośno!”)… Czytaj dalej »