- Chciałbym przestać pisać książki. Moje książki dotyczą bieżących wydarzeń, a nie są one radosne. Bo rzecz w moich książkach dotyczy polityki między Rosją a sąsiadami. Może niech się uspokoi, a ja nie będę miał powodu do pisania.
Ale ja myślę, że zawsze będziesz miał tematy do pisania.
- To prawda. Pamiętasz jak byliśmy młodymi, zaczynającymi pracę dziennikarzami, nasi starsi koledzy mówili, żeby iść i szukać tematów, bo one leżą na ulicy. I coś w tym jest.
- Tak, 15 listopada 1990 roku Michał Jagodziński podpisał mi pierwszą umowę o pracę i tak stałem się etatowym pracownikiem Polskiego Radia Pomorza i Kujaw – na początku to był jeszcze Radiokomitet.
Czy jak rozpoczynałeś swoją pracę, to już myślałeś, że pojedziesz za granicę i będziesz pracował w zawodzie reportera?
- O placówce zagranicznej myślałem, choć skłamałbym gdybym powiedział, że to było moje marzenie. Tęsknię za wieloma zadaniami reporterskimi, które mogłem wykonywać mieszkając we Włocławku. Z Włocławka nie wyprowadziłem się i nie zamierzam. Jakoś nie myślałem o tym, żeby robić karierę celebryty i brylować na salonach warszawskich. Choć jasne, że moim marzeniem było być w miejscach gdzie dzieją się ważne rzeczy. Jeździłem z projektami europejskimi, włocławskim Anwilem po całej Europie, za papieżem. Chciałem mieć swoją minutę na antenie i być w danym momencie najważniejszym, opowiadając o wyjątkowych zdarzeniach.
Kiedy Maciuś miał 7 – 10 lat to o czym marzył?
- Nie pamiętam. Czytałem bardzo dużo książek i moje marzenia związane były z losami bohaterów. Pierwszą swoją audycję radiową zrobiłem w siódmej klasie szkoły podstawowej, a że było tam pełno wulgaryzmów to wezwano rodziców do szkoły. Tak się zaczęła moja kariera radiowa, od lania od ojca. Ale do dziś pamiętam, że na antenie nie używa się słów powszechnie uznanych za obraźliwe.
W ogóle trzeba pamiętać o pewnych zasadach uprawiając ten zawód.
- Dla mnie zawód dziennikarza jest dopełnieniem edukacji. Ja traktuje każdego swojego rozmówcę jako kolejną książkę, jako kolejną znajomość, która może dołożyć pewną cegiełkę. Trudno powiedzieć, czy nasza miłość do dziennikarstwa jest odwzajemniona, to się okaże jak przejdziemy na emeryturę.
Jak myślisz o swoim zawodzie reportera to na ile Cię wzbogacił?
- Nasz zawód wyrabia pewną wrażliwość na ludzkie losy. Wzruszamy się, nierzadko płaczemy słuchając opowieści naszych bohaterów, ale z drugiej strony nasz zawód uodparnia. Jak mnie pytają czy się boję pracować w niebezpiecznych rejonach wojny, to odpowiadam, że nie mam czasu się tak do końca bać, wykonuję swoją pracę.
Naprawdę kalkulujesz jak daleko możesz się posunąć, żeby zrobić dobry materiał?
- Nie, no jest strach. Nie boją się tylko wariaci. Staram się być ostrożny i nie leźć na pierwszą linię frontu, ale z drugiej strony radio i telewizja są to tak szybkie środki przekazu informacji, że na bieżąco możemy relacjonować to co widzimy w najbardziej ekstremalnych warunkach. Miałem szczęście w życiu, że zawsze spotykałem ludzi, którzy w takich sytuacjach ciągnęli mnie za kaptur i chowali gdzieś za drzewem, żeby mi się nic nie stało.
- Przede wszystkim mój pierwszy wjazd na Białoruś. Ja się tyle nasłuchałem złych rzeczy, że jak wjechałem i na granicy zobaczyłem drut kolczasty na granicy, to wydawało mi się, że jestem w Polsce za czasów stanu wojennego. Ale jak zajechałem do Grodna i zobaczyłem normalne kolorowe bloki to się ucieszyłem, że jednak będę pracował w miarę normalnych warunkach jako korespondent. To była bardzo interesująca praca. Z jednej strony wówczas głośno występowała opozycja, to był bardzo gorący czas dla białoruskiej opozycji , nie było dnia bez aresztowań. Z drugiej strony niesamowite spotkania z Polakami, których jest tam mnóstwo. Spotykałem się w różnych miejscowościach z zespołami, które wykonywały polski folklor. Spotykałem się z ludźmi, którzy opowiadali mi historię wywózki do łagrów i kłopoty z powrotem Ja nie miałem pojęcia, że Ci ludzie całe życie muszą walczyć o język polski i polskość.
A jaka muzyka Ci teraz towarzyszy?
- Rosyjska – zamieniłem piosenki polskie na rosyjskie. Nawet podśpiewuje z nimi w samochodzie. Ale słucham też namiętnie opery "Kniaź Igor" – Borodina.
Zobacz także
Paweł Szkotak
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Łukasz Drapała
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Paulina Rubczak
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Anna Rusowicz
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Profesor Krzysztof Herdzin
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Darek Kozakiewicz
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Paweł Lucewicz
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Profesor Piotr Salaber
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Olga Bończyk
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »
Damian Sikorski
Multiinstrumentalista (specjalność: gitara basowa), kompozytor i autor tekstów, dziennikarz muzyczny Radiowej Czwórki, łowca talentów (akcja „Będzie Głośno!”)… Czytaj dalej »