Eleonora Harendarska

2015-09-14
Eleonora Harendarska - fot. nadesłane

Eleonora Harendarska - fot. nadesłane

Przez 25 lat pełniła funkcję dyrektora Filharmonii Pomorskiej. 53 Bydgoskim Festiwalem Muzycznym, zakończy swoją misję w filharmonii.


"Nie mogłam się odnaleźć w Bydgoszczy, jakoś było tu cicho i spokojnie. Dyrektor Szwalbe był bardzo wymagającym pracodawcą. Nigdy się nie spodziewałam wcześniej, że będę pracować w Filharmonii Pomorskiej i że zasiądę w gabinecie dyrektora Szwalbego. Życie pisze jednak niesamowite scenariusze..."


Środa, 16 września 2015 – godz.18.10
Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Eleonora Harendarska
Bydgoski Festiwal Muzyczny stał się znakomitą wizytówką nie tylko Bydgoszczy, ale i regionu.
- Cieszę się ogromnie, że festiwal doszedł do skutku. Oczywiście były pewne problemy ekonomiczne, ale przyszło nam z pomocą m.in. Ministerstwo Kultury. Nasz festiwal postrzegany jest jako bardzo ważna impreza w kraju.

No to już jest od lat festiwal nie tylko ogólnopolski ale i międzynarodowy.
- Chociaż w nazwie nie ma słowa „międzynarodowy”, ale jednak przyjeżdżają soliści i dyrygenci ze świata. Zawsze chcemy pokazać podczas festiwalu coś nowego, stąd trzeba się trochę „nagimnastykować”. To daje jednak dużą frajdę. Zawsze chciałoby się program większy, bogatszy, szerszy, ale to się nie udaje ze względów finansowych. Cieszę się, że w tym roku przyjedzie znakomita orkiestra z Katowic – NOSPR. Skład musiał być trochę ograniczony bo cała orkiestra by się nie pomieściła na naszej estradzie, co nie będzie miało wpływu na jakość brzmienia.

To za Pani sprawą wiele lat temu udało się program festiwalu wzbogacić o muzykę bynajmniej nie klasyczną a jazzową.
- Tak, pamiętam jak po raz pierwszy sprowadziłam do filharmonii zespół Andrzeja Kurylewicza. Mój szef – Andrzej Szwalbe nie był z tego szczęśliwy. Oberwałam za ten koncert, że taką muzykę wprowadzam do filharmonii. Byłam tuż po studiach w Warszawie, chodziłam tam na Jazz Jamboree, bo lubię jazz i byłam zdziwiona dlaczego miał do mnie pretensje. Ale to były takie czasy, kiedy nie wolno było w szkole grać niczego poza klasyką. Po pewnym czasie nawet i mój szef przyzwyczaił się i raz po raz można było sprowadzać do filharmonii muzyków jazzowych.
Eleonora Harendarska - fot. nadesłane

Eleonora Harendarska - fot. nadesłane

Pani Dyrektor, rozstała się Pani ze swoim gabinetem po 25 latach, a z Filharmonią?
- Po 50 latach.

To była Pani pierwsza praca i jak niegdyś mi Pani opowiadała, były momenty na początku, że chciała Pani stąd uciekać.
- Przede wszystkim nie zakładałam, że po studiach wrócę do Bydgoszczy. Miałam już propozycję pracy w Warszawie, ale dyrektor Szwalbe mnie odszukał i zaprosił do organizacji bydgoskich festiwali. Jak się dowiedziała moja rodzina, że jest dla mnie szansa pracy w Bydgoszczy, to bardzo mnie do tego zachęcała. Wsiadłam do pociągu 31 stycznia, a 1 lutego rozpoczęłam pracę. Moi koledzy ze studiów nie wierzyli, że w ogóle wsiądę do pociągu. No i tak to się zaczęło. Po pierwszym miesiącu pracy już chciałam zrezygnować, nie mogłam się odnaleźć w Bydgoszczy, jakoś było tu cicho i spokojnie. Dyrektor Szwalbe był bardzo wymagającym pracodawcą. Nigdy się nie spodziewałam wcześniej, że będę pracować w Filharmonii Pomorskiej i że zasiądę w gabinecie dyrektora Szwalbego. Życie pisze jednak niesamowite scenariusze. Moja babcia zawsze mawiała że "wszystko jest w górze zapisane". Może tak miało być.

Nadal jest Pani emocjonalnie związana ze swoim miejscem pracy. Filharmonia to wyjątkowe miejsce – jak pomyślimy ile znakomitości było i jest zaprzyjaźnionych z Filharmonią … np. Henryk Mikołaj Górecki, który miał nawet tu mieszkać.
- Tak - była propozycja, by Górecki został rektorem Akademii Muzycznej. To były trudne czasy, lata 80-te – stan wojenny, a profesor Górecki był na indeksie, bo komponował muzykę sakralną. Nie był osobą kochaną przez reżim, więc nie było zgody żeby go tu ściągnąć. Pisał dla nas kompozycje. Szybko się denerwował, ale był dobrym człowiekiem, to była obrona przed życiem. Bo nie było mu w latach 80-tych łatwo.

Powiedzmy o innych przyjaźniach z filharmonią, np. profesora Pendereckiego.
- O ile to już lat. To niesamowity człowiek, niezwykle nieśmiały, choć stwarzający dość duży dystans, ale to również jest jego taka skorupa.
Eleonora Harendarska - fot. nadesłane

Eleonora Harendarska - fot. nadesłane

Patrząc na te 25 lat pracy w byłym gabinecie Andrzeja Szwalbego, chociaż to był Pani gabinet.
- Nie, to cały czas był gabinet Andrzeja Szwalbego, mojego szefa. Pracowałam na pierwszym piętrze i nie chciałam tam zejść na stałe, ale po dłuższych namowach zeszłam. Kiedy już chorował udało mi się załatwić dla niego tytuł "honorowego dyrektora filharmonii Pomorskiej".

Nawet miał swoje miejsce …
- Tak, bardzo zależało mi, kiedy już był na emeryturze, żeby się tu dobrze czuł. On mnie traktował trochę jak córkę – bo jego córki są mniej więcej w moim wieku. Ja wcale nie byłam taką grzeczną dziewczyną, miałam swoje zdanie i uważałam, że mogę je prezentować. Na emeryturze dyrektor Szwalbe zajmował się Ostromeckiem i spytałam go - "gdzie Pan chce mieć swój gabinet". Wybrał miejsce we foyer na froncie, gdzie jest dziś bufet, tam miał swoją biblioteczkę – biureczko i jak miał ochotę i czas przychodził, nikt mu nie przeszkadzał, nie czuł się intruzem. To było dla mnie bardzo ważne, ponieważ on budował i stworzył filharmonię. Nie można było go tak zostawić. On się czuł chyba zadowolony, bo wiedział, że nikt go nie wyprosi.

Pani też ma nadal swoje miejsce w filharmonii?
- Nie.

Z jakimi emocjami opuszcza Pani filharmonię?
- Staram się nie myśleć, ale nie jest łatwo. Następnego dnia po rozstaniu się z instytucją pojechałam na cmentarz odwiedzić grób dyrektora Szwalbego i powiedziałam "Zadanie wykonane Panie Dyrektorze".

Zobacz także

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę