Przez 25 lat pełniła funkcję dyrektora Filharmonii Pomorskiej. 53 Bydgoskim Festiwalem Muzycznym, zakończy swoją misję w filharmonii.
"Nie mogłam się odnaleźć w Bydgoszczy, jakoś było tu cicho i spokojnie. Dyrektor Szwalbe był bardzo wymagającym pracodawcą. Nigdy się nie spodziewałam wcześniej, że będę pracować w Filharmonii Pomorskiej i że zasiądę w gabinecie dyrektora Szwalbego. Życie pisze jednak niesamowite scenariusze..."
Środa, 16 września 2015 – godz.18.10
Bydgoski Festiwal Muzyczny stał się znakomitą wizytówką nie tylko Bydgoszczy, ale i regionu.
- Cieszę się ogromnie, że festiwal doszedł do skutku. Oczywiście były pewne problemy ekonomiczne, ale przyszło nam z pomocą m.in. Ministerstwo Kultury. Nasz festiwal postrzegany jest jako bardzo ważna impreza w kraju.
No to już jest od lat festiwal nie tylko ogólnopolski ale i międzynarodowy.
- Chociaż w nazwie nie ma słowa „międzynarodowy”, ale jednak przyjeżdżają soliści i dyrygenci ze świata. Zawsze chcemy pokazać podczas festiwalu coś nowego, stąd trzeba się trochę „nagimnastykować”. To daje jednak dużą frajdę. Zawsze chciałoby się program większy, bogatszy, szerszy, ale to się nie udaje ze względów finansowych. Cieszę się, że w tym roku przyjedzie znakomita orkiestra z Katowic – NOSPR. Skład musiał być trochę ograniczony bo cała orkiestra by się nie pomieściła na naszej estradzie, co nie będzie miało wpływu na jakość brzmienia.
To za Pani sprawą wiele lat temu udało się program festiwalu wzbogacić o muzykę bynajmniej nie klasyczną a jazzową.
- Tak, pamiętam jak po raz pierwszy sprowadziłam do filharmonii zespół Andrzeja Kurylewicza. Mój szef – Andrzej Szwalbe nie był z tego szczęśliwy. Oberwałam za ten koncert, że taką muzykę wprowadzam do filharmonii. Byłam tuż po studiach w Warszawie, chodziłam tam na Jazz Jamboree, bo lubię jazz i byłam zdziwiona dlaczego miał do mnie pretensje. Ale to były takie czasy, kiedy nie wolno było w szkole grać niczego poza klasyką. Po pewnym czasie nawet i mój szef przyzwyczaił się i raz po raz można było sprowadzać do filharmonii muzyków jazzowych.
Pani Dyrektor, rozstała się Pani ze swoim gabinetem po 25 latach, a z Filharmonią?
- Po 50 latach.
To była Pani pierwsza praca i jak niegdyś mi Pani opowiadała, były momenty na początku, że chciała Pani stąd uciekać.
- Przede wszystkim nie zakładałam, że po studiach wrócę do Bydgoszczy. Miałam już propozycję pracy w Warszawie, ale dyrektor Szwalbe mnie odszukał i zaprosił do organizacji bydgoskich festiwali. Jak się dowiedziała moja rodzina, że jest dla mnie szansa pracy w Bydgoszczy, to bardzo mnie do tego zachęcała. Wsiadłam do pociągu 31 stycznia, a 1 lutego rozpoczęłam pracę. Moi koledzy ze studiów nie wierzyli, że w ogóle wsiądę do pociągu. No i tak to się zaczęło. Po pierwszym miesiącu pracy już chciałam zrezygnować, nie mogłam się odnaleźć w Bydgoszczy, jakoś było tu cicho i spokojnie. Dyrektor Szwalbe był bardzo wymagającym pracodawcą. Nigdy się nie spodziewałam wcześniej, że będę pracować w Filharmonii Pomorskiej i że zasiądę w gabinecie dyrektora Szwalbego. Życie pisze jednak niesamowite scenariusze. Moja babcia zawsze mawiała że "wszystko jest w górze zapisane". Może tak miało być.
Nadal jest Pani emocjonalnie związana ze swoim miejscem pracy. Filharmonia to wyjątkowe miejsce – jak pomyślimy ile znakomitości było i jest zaprzyjaźnionych z Filharmonią … np. Henryk Mikołaj Górecki, który miał nawet tu mieszkać.
- Tak - była propozycja, by Górecki został rektorem Akademii Muzycznej. To były trudne czasy, lata 80-te – stan wojenny, a profesor Górecki był na indeksie, bo komponował muzykę sakralną. Nie był osobą kochaną przez reżim, więc nie było zgody żeby go tu ściągnąć. Pisał dla nas kompozycje. Szybko się denerwował, ale był dobrym człowiekiem, to była obrona przed życiem. Bo nie było mu w latach 80-tych łatwo.
Powiedzmy o innych przyjaźniach z filharmonią, np. profesora Pendereckiego.
- O ile to już lat. To niesamowity człowiek, niezwykle nieśmiały, choć stwarzający dość duży dystans, ale to również jest jego taka skorupa.
Patrząc na te 25 lat pracy w byłym gabinecie Andrzeja Szwalbego, chociaż to był Pani gabinet.
- Nie, to cały czas był gabinet Andrzeja Szwalbego, mojego szefa. Pracowałam na pierwszym piętrze i nie chciałam tam zejść na stałe, ale po dłuższych namowach zeszłam. Kiedy już chorował udało mi się załatwić dla niego tytuł "honorowego dyrektora filharmonii Pomorskiej".
Nawet miał swoje miejsce …
- Tak, bardzo zależało mi, kiedy już był na emeryturze, żeby się tu dobrze czuł. On mnie traktował trochę jak córkę – bo jego córki są mniej więcej w moim wieku. Ja wcale nie byłam taką grzeczną dziewczyną, miałam swoje zdanie i uważałam, że mogę je prezentować. Na emeryturze dyrektor Szwalbe zajmował się Ostromeckiem i spytałam go - "gdzie Pan chce mieć swój gabinet". Wybrał miejsce we foyer na froncie, gdzie jest dziś bufet, tam miał swoją biblioteczkę – biureczko i jak miał ochotę i czas przychodził, nikt mu nie przeszkadzał, nie czuł się intruzem. To było dla mnie bardzo ważne, ponieważ on budował i stworzył filharmonię. Nie można było go tak zostawić. On się czuł chyba zadowolony, bo wiedział, że nikt go nie wyprosi.
Pani też ma nadal swoje miejsce w filharmonii?
- Nie.
Z jakimi emocjami opuszcza Pani filharmonię?
- Staram się nie myśleć, ale nie jest łatwo. Następnego dnia po rozstaniu się z instytucją pojechałam na cmentarz odwiedzić grób dyrektora Szwalbego i powiedziałam "Zadanie wykonane Panie Dyrektorze".
Zobacz także
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »
Multiinstrumentalista (specjalność: gitara basowa), kompozytor i autor tekstów, dziennikarz muzyczny Radiowej Czwórki, łowca talentów (akcja „Będzie Głośno!”)… Czytaj dalej »