Szymon Komasa

2015-04-27
Fot. nadesłane

Fot. nadesłane

Śpiewak, baryton, laureat kilkunastu międzynarodowych konkursów wokalnych. Mefisto w najnowszej premierze Opery Nova "Potępienie Fausta". Od kilku lat mieszka w Nowym Jorku, premiera w Operze Nova była jego debiutem scenicznym w Polsce.

"Przeszedłem wiele momentów kompletnego zwątpienia. Wydawało mi się, że już więcej nie dam rady i nie dałbym, gdyby nie ogromne wsparcie moich rodziców, którzy byli niemal na każde moje zawołanie. Nieważne było czy jestem w Singapurze, w Moskwie, czy w Łodzi – oni zawsze byli dla mnie. Kiedy już chciałem to rzucać uspokajali mnie i zaczynałem od początku swoją syzyfową pracę, jaką jest śpiew operowy..."


Środa, 29 kwietnia 2015 - godz.18.10
Lubi Pan ten czas przed premierą?
- Czasami tak, czasami nie. Ważna jest też atmosfera między solistami i realizatorami. Tutaj jest bardzo miło, robię to w końcu z polską ekipą, dowcipy są takie same, wszystkie je rozumiem (śmiech). Do tego bardzo klarowna jest praca z dyrygentem Michałem Klauzą i reżyserem Maćkiem Prusem. Ta praca jest przyjemnością, choć nie ukrywam, że ponieważ w Polsce nie śpiewałem osiem lat ten czas jest dla mnie dużym stresem, ale i też nobilitacja.

Te ostatnie osiem lat to ważny etap w Pana życiu.
- Oj bardzo. Wyjechałem z Polski kompletnie nie zdając sobie sprawy co mnie czeka za granicą. Zawsze myślałem, że to będzie takie proste, takie przedłużenie tego co było tutaj. Jak bardzo się myliłem... Przeszedłem wiele momentów kompletnego zwątpienia. Wydawało mi się, że już więcej nie dam rady i nie dałbym, gdyby nie ogromne wsparcie moich rodziców, którzy byli niemal na każde moje zawołanie. Nieważne było czy jestem w Singapurze, w Moskwie, czy w Łodzi – oni zawsze byli dla mnie. Kiedy już chciałem to rzucać uspokajali mnie i zaczynałem od początku swoją syzyfową pracę, jaką jest śpiew operowy.
Fot. Magda Jasińska

Fot. Magda Jasińska

A ta pinezka wetknięta na mapie w Nowy Jork to przypadek?
- Zawsze chciałem jechać do Nowego Jorku. Kochałem filmy Woody'ego Allena, które namiętnie oglądaliśmy razem z rodzeństwem, te żółte taksówki, zielone jabłko, to siedziało we mnie bardzo mocno. Wyprowadzając się do Londynu postanowiłem bardzo ostro wziąć się do pracy i rzeczywiście przez te pierwsze pół roku bardzo się rozwinąłem. Pewnie ktoś z góry tak chciał. Kiedy byłem w Londynie poznałem dyrektora Studia Operowego Metropolitan Opera w Nowym Jorku, miałem wtedy 24 lata, on usłyszał mnie po raz pierwszy i zaproponował mi studia operowe. Ja będąc wówczas jeszcze dosyć bezczelny mu odmówiłem. Powiedziałem, że w ogóle mnie to nie interesuje, że ja dopiero się przeprowadziłem i Londyn jest wspaniały. Życie jednak chciało inaczej. Wyjazd za granicę nauczył mnie jak bardzo trzeba uważać i zwracać uwagę na sytuacje, które stają przed tobą. Nie wierzę, że to wszystko co wydarzyło się w moim życiu wzięło się znikąd. To miało niesamowity sens. Tam nauczyłem się pokory, nauczyłem się walczyć o swoje. Poznałem wspaniałych, niesamowitych śpiewaków.

Zastanawiam się kiedy Pan się znalazł się na lotnisku JFK w Nowym Jorku – Pan osoba wyjątkowo pokorna, grzeczna – że też Pan się tam nie zagubił. Jaki musiał być u Pana wielki imperatyw?
- Jak pojechałem do Nowego Jorku już znałem niektórych ludzi - śpiewaków z konkursów czy kursów mistrzowskich. A że jestem osobą, która ma pozytywny i miły charakter to ludzie ode mnie nie uciekali, a wielu z nich wyciągnęło do mnie rękę. Tam już nie było mamy i trzeba było sobie radzić samemu. Finansowo też było różnie, nawet groźnie. Nauczyło mnie to dużo. Był taki okres w moim życiu gdzie przez ponad miesiąc jadłem jedynie jednego Snickersa dziennie. Kroiłem go na pół i jedną część jadłem rano, drugą pod wieczór - nie było mi też łatwo, a musiałem sobie jakoś radzić. W ciągu dnia przygotowywaliśmy próby do Kopciuszka, ja na te próby przychodziłem wyjątkowo głodny. Nigdy jednak przez sekundę nie pomyślałem, że nie wytrzymam. Pomyślałem jedynie, że to jest teraz ten okres w życiu, że trzeba pakować plecak, pić wodę z kranu i iść. A nadmienię, że mieszkałem na 145 ulicy, a Metropolitan Opera i Juilliard School jest na 66, więc codziennie pokonywałem taką trasę w dwie strony pieszo. Nigdy się nie poddałem. To mnie nauczyło niesamowitej pokory.
Fot. Ireneusz Sanger

Fot. Ireneusz Sanger

Pan jest chyba takim maminsynkiem. Słuchałam Pana mamy namiętnie w zespole Spirituals & Gospel Singers, jak jeszcze Pana nie było na świecie.
- Jestem strasznym maminsynkiem, jak jestem potwornie zdenerwowany to dzwonię do niej bo wiem, że ona mi powie prawdę, nawet jeśli miałaby ona boleć. Teraz moja siostra bliźniaczka (Mary) prosi, że jeśli jest taki moment to żebym nie dzwonił do mamy, tylko do niej.

Czy ta więź bliźniacza jest wielka?
- Obłędna, jesteśmy na telefonie 2-3 godziny dziennie. Ona dużo koncertuje, ma też teraz wspaniałego męża Antoniego, z którym tworzą niesamowity wspaniały team. Jak jest mi źle, to jadę do Berlina do ich mieszkania – jestem tam tydzień i wyjeżdżam zupełnie oczyszczony.

Zobacz także

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę