Saksofonistka - nie musi nadrabiać kobiecością, by zostać dostrzeżoną i docenioną. Jest pierwszą kobietą, która ukończyła klasę saksofonu w Akademii Muzycznej w Warszawie. Jej debiut odbył się 20 lat temu - w 1995 w Filharmonii Narodowej. Od tego czasu zdążyła wydać sześć autorskich albumów.
"Lubię słyszeć jak ktoś mówi, że jestem "dzieckiem szczęścia", bo to mi daje taki spokój – to znaczy, że tak będzie. Nie wiem czy mam szczęście – to raczej jakaś determinacja i ciężka praca..."
Środa, 4 marca 2015 - godz.18.10
Jednak nie zostałaś skrzypaczką? Dlaczego porzuciłaś niegdyś skrzypce.
- Bo pojechałam na Warsztaty Jazzowe do Chodzieży, o czym wiesz, bo się wtedy tam spotkałyśmy (śmiech). Pewnie się trochę bałam, że zginę w tym tłumie wspaniałych skrzypków. Coś w tym było, że intuicyjnie szukałam swojej ścieżki. Akurat było miejsce w szkole na saksofonie, ja się zgłosiłam i zupełnie nieźle mi to granie wychodziło. Tak więc brnęłam, bo stwierdziłam, że to jest to. Moim pierwszym profesorem był Bernard Steuer. Zresztą bez żalu porzuciłam skrzypce. Moje koleżanki skrzypaczki bardzo się dziwiły, bo to w końcu było ładnych kilka lat kiedy grałam na skrzypcach - cała szkoła podstawowa i dwa lata szkoły średniej, kiedy z dnia na dzień zostawiłam skrzypce i zaczęłam ćwiczyć na saksofonie.
To był ostatni moment, żeby zmienić instrument.
- Być może, ale to jest bardzo różnie. Uczę od lat i to na każdym etapie. Zdarzają mi się uczniowie w szkole średniej, którzy mają już edukację muzyczną za sobą, grali na innych instrumentach i mając lat 17-18 zaczynają się uczyć gry na saksofonach i po kilku latach zupełnie dobrze na nich grają. Oczywiście to nie jest kategoria "wirtuoz klasyczny", bo tutaj już nie mają szans, ale mogą się nauczyć na dobrym poziomie grać.
Chyba należysz do osób, które wiedzą czego chcą od życia.
- Niedawno usłyszałam od pewnego dyrygenta, że jestem uparta, chyba tak jest, ale to nie jest głupi upór. Pochodzę ze Śląska – jestem pragmatyczna. Wychowałam się w takiej rodzinie, oczywiście mam marzenia, ale takie, które się da zrealizować.
W pewnym momencie uciekłaś ze Śląska do Warszawy, bo tam był świetny profesor.
- Tak, profesor David Pituch ze Stanów Zjednoczonych, który prowadził przez 10 lat klasę saksofonu w warszawskiej Akademii Muzycznej. Byłam jego ostatnią studentką, potem wrócił do Ameryki. Trafiłam na taką jego końcówkę, to był piękny czas i przyjaźń, która do dziś trwa. To profesor, który potrafi powiedzieć coś dobrego na temat każdego swojego studenta. Wydał też w Polsce książkę pt. "Saksofon od A do Z", która jest takim kompendium wiedzy o tym instrumencie.
Twoja ostatnia płyta ubiega się o nominację do Fryderyka. "Sonatina fur Alina" to album z kompozycjami specjalnie dla Ciebie napisanymi.
- Kiedy ta płyta się ukazała i jest dość duże nią zainteresowanie, ja już mam kolejny plan i szukam środków, żeby go zrealizować. W przypadku kompozytora - Jacka Grudnia, to trochę naciskałam, że napisał coś dla mnie, choć dedykował ten utwór innej osobie, to ja go pierwsza wykonywałam. "Sonatina fur Alina" Paweł Mykietyn specjalnie dla mnie napisał, "Anioły w Ameryce" to kompozycja Pawła ze sztuki w reżyserii Krzysztofa Warlikowskiego pod tym samym tytułem. Do tego spektaklu nagrywaliśmy to w składzie: Paweł Mykietyn na fortepianie, kontrabas, perkusja i do tego ja na saksofonie. Wtedy miało to inny charakter, prawie ballady jazzowej... potem stwierdziłam, że będzie to dobrze brzmiało w wersji orkiestrowej. Pan Jerzy Derfel usłyszał gdzieś jak gram i - jak to mówi - napisał dla mnie kompozycję - nieprzymuszony. Ta płyta właściwie powstawała kilkanaście lat, tzn. nie dosłownie. Kiedy po raz pierwszy zagrałam z orkiestrą smyczkową pomyślałam, że taką płytę kiedyś nagram. Tylko musiało upłynąć dobre kilkanaście lat, żeby zebrać utwory, które odzwierciedlają te moje zainteresowania.
Piękne jest to, że nie dałaś się zaszufladkować.
- Bardzo dziękuję za te słowa, chociaż ja tego nie zakładam. Ja się nie zdołałam nigdzie przytulić. Jazzem fascynowałam się wiele lat, w końcu mieszkałam w Katowicach, w których był jedyny w Polsce wydział jazzu. Znałam te środowisko, miałam wtedy lat 17-18 i byłam dziewczyną grającą na saksofonie, co nie było bez znaczenia. Byłam jednak wtedy niepewna, bałam się improwizować i bałam się środowiska. Wolałam się schować w ćwiczeniówce i grać gamy i etiudy nie mając jeszcze żadnego planu - po co to robię. Na szczęście wyjechałam stamtąd, chociaż sercem jestem blisko ze Śląskiem, ale dla rozwoju to było konieczne, że przyjechałam do Warszawy i spotkałam profesora Pitucha. Dzisiaj z perspektywy czasu widzę, że wszystko się dobrze potoczyło. Chociaż na początku nie było mi łatwo, natomiast miałam plan B, bo z jednej strony studiowałam, a z drugiej wyjeżdżałam na kontrakty do Niemiec. Pół roku spędzałam grając koncerty więc w to środowisko studenckie tak wcale mocno nie weszłam. Dziś już utożsamiam się z Warszawą, to jest moje miejsce.
Jesteś takim "dzieckiem szczęścia".
- Lubię słyszeć jak ktoś mówi, że jestem "dzieckiem szczęścia", bo to mi daje taki spokój – to znaczy, że tak będzie. Nie wiem czy mam szczęście – to raczej jakaś determinacja i ciężka praca.
Zobacz także
Wokalista i bard wspomina swoją współpracę z Ernestem Bryllem. „...Na początku był człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru i też dystansem do siebie… Czytaj dalej »
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »