Piotr Wajrak

2015-02-16
Piotr Wajrak - fot. Magda Jasińska

Piotr Wajrak - fot. Magda Jasińska

Dyrygent operowy i symfoniczny związany z bydgoską Operą Nova, od bieżącego sezonu również szef Orkiestry Symfonicznej Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.

"Ludzie wykonują określone zawody, bo nagle zakochali się w określonej dziedzinie, albo wyrośli w rodzinnej tradycji. Urodziłem się w domu pełnym muzyki i niezwykłych artystów, ludzi którzy w drugiej połowie XX wieku byli luminarzami polskiej kultury muzycznej. Motywem przewodnim mojego życia artystycznego jest ogromne szczęście, rozumiane jako życzliwość osób, które zechciały wyciągnąć do mnie pomocną rękę..."

Środa, 18 lutego 2015 - godz.18.10
Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Piotr Wajrak
Od ilu lat jest Pan związany z bydgoską operą?
- W zasadzie jestem bydgoszczaninem od ubiegłego wieku – można by tak powiedzieć (śmiech). Pierwszy kontakt z Operą Nova miałem w roku 1994. Byłem na roku dyplomowym w Akademii Muzycznej w Warszawie, a mój profesor Bogusław Madey przygotowywał bydgoski spektakl "Strasznego dworu". Profesor zrealizował premierę w operze, a ja – student i asystent – mogłem zadyrygować jednym z przedstawień, by otrzymać dyplom. Po kilku latach, w 2001 roku, dyrektor Maciej Figas zaufał mi, proponując współpracę i prowadzenie "Strasznego dworu", a z czasem przyszły kolejne propozycje.
Piotr Wajrak - fot. Magda Jasińska

Piotr Wajrak - fot. Magda Jasińska

Skąd pomysł na dyrygenturę w Pana życiu?
- Ludzie wykonują określone zawody, bo nagle zakochali się w określonej dziedzinie, albo wyrośli w rodzinnej tradycji. Urodziłem się w domu pełnym muzyki i niezwykłych artystów, ludzi którzy w drugiej połowie XX wieku byli luminarzami polskiej kultury muzycznej. Ci ludzie – przyjaciele mojej babci z lat przedwojennych i powojennych, m. in. Wanda Wermińska, Regina Smendzianka, Maria Fołtyn, Robert Satanowski, Kazimierz Wiłkomirski - byli przeważnie z babcią po imieniu. Gdy przyjeżdżali do Lublina wcale nie chcieli mieszkać w hotelu. Odbywali próbę w filharmonii, potem przychodzili do nas na obiad i bawili się ze mną – kilkuletnim chłopcem, odpowiadali na ważne dla mnie pytania.

Jeśli chodzi o surowego Roberta Satanowskiego trudno mi sobie to wyobrazić.
- Roberta Satanowskiego spotkałem po wielu latach, kiedy byłem już dyplomowanym dyrygentem i pracowałem w Filharmonii w Jeleniej Górze. Robert Satanowski mieszkał na Dolnym Śląsku, a chcąc sprawdzić na kogo wyrosłem zaprosił do współpracy przy młodzieżowej orkiestrze "Jeunesses Musicales". Traktował mnie po przyjacielsku, a ja pozostawałem z wielkim respektem. Drugim dyrygentem, którego dobrze znałem był Kazimierz Wiłkomirski. Przed wieloma laty moja babcia udzielała wywiadu dla Polskiego Radia, a dziennikarka przeprowadzająca z nią tę rozmowę postanowiła też nagrać i mnie, bawiącego się w domu (miałem 5 lat). Wówczas powiedziałem, że bywa u nas Kazio Wiłkomirski – a to jest mój kolega. Ten fragment został wycięty z audycji o co miał pretensje sam Kazimierz Wiłkomirski. Po latach odwiedziliśmy go z babcią – wtedy byłem już studentem dyrygentury, a on już panem w słusznym wieku. Przypomniał tę historię i napisał w książce dedykację: "Piotrusiowi, koledze po fachu".
Piotr Wajrak - fot. Magda Jasińska

Piotr Wajrak - fot. Magda Jasińska

Nie miał Pan momentów zwątpienia czy dobrze wybrał zawód?
- Oczywiście, że miałem. Początkowo byłem pianistą i ze zwątpienia pianistycznego zrodziła się miłość do dyrygentury. W szkole drugiego stopnia uczniowie, którzy dobrze sobie radzili, mieli możliwość wystąpienia z orkiestrą Filharmonii. Moim debiutem miał być 21. koncert W. A. Mozarta KV 467. Próbując przyzwyczaić się do akompaniamentu orkiestry słuchałem z partyturą, jeszcze z czarnej płyty, nagrania koncertu w wykonaniu Ewy Osińskiej z Polską Orkiestrą Kameralną p/d Jerzego Maksymiuka. Wówczas poczułem magię zespołowego muzykowania, usłyszałem paletę barw i zrozumiałem, że orkiestra to najwspanialszy instrument, z którym chciałbym mieć odtąd do czynienia. Fortepian solo przestał mnie interesować, myślałem już tylko o dyrygenturze.

Żeby być dyrygentem trzeba mieć pewne predyspozycje psychiczne. Czy miał już je Pan wtedy?
- Predyspozycje niewiele znaczą bez chęci i możliwości ich rozwijania. Miałem też szczęście spotkać wybitnych pedagogów, którym jestem wdzięczny za przekazanie doświadczeń.
Piotr Wajrak - fot. Magda Jasińska

Piotr Wajrak - fot. Magda Jasińska

Pamięta Pan swój pierwszy dyrygencki występ?
- Motywem przewodnim mojego życia artystycznego jest ogromne szczęście, rozumiane jako życzliwość osób, które zechciały wyciągnąć do mnie pomocną rękę. Kiedy byłem na trzecim roku studiów, pani dyrektor szkoły muzycznej w Lublinie zaproponowała mi prowadzenie szkolnej orkiestry. To doświadczenie było bezcenne dla młodego dyrygenta. Jednak pierwszy koncert z profesjonalnym zespołem poprowadziłem dzięki, znanemu także bydgoskim melomanom, Tadeuszowi Wicherkowi. Wówczas kierował on filharmonią w Jeleniej Górze, przygotowywał tournée do Austrii i Włoch, a także historyczny pierwszy występ tej orkiestry na festiwalu Warszawska Jesień. Poprosił o pomoc w przygotowaniu zespołu. Tuż przed wakacjami rozpocząłem próby do koncertu kończącego sezon, który miał prowadzić szef – Tadeusz Wicherek. Ale Szef się rozchorował i powierzył mi poprowadzenie tego prestiżowego, a dla mnie dodatkowo najważniejszego, bo pierwszego koncertu z profesjonalnym zespołem.

Gdyby nie był Pan dyrygentem to kim?
- Pewnie zostałbym prędzej prawnikiem, niż lekarzem.

Zobacz także

Marcin Styczeń

Marcin Styczeń

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę