Brazylijski dyrygent z polskim obywatelstwem, pracuje z wieloma orkiestrami na świecie, szef Capelli Bydgostiensis.
"Coraz więcej mam ochoty na robienie czegoś co w mniejszym stopniu miało miejsce w moim życiu artystycznym. To wszystko da się połączyć, a to otwiera moją świadomość artystyczną i daje mi niesamowite doświadczenie muzyczne. Te poszukiwania są bardzo dla mnie rozwojowe i czynią ze mnie lepszego artystę..."
Środa, 21 stycznia 2015 - godz.18.10
Witam serdecznie, ale muszę Cię szukać w studiu, bo jest Ciebie trochę mniej.
- Jest mnie sporo mniej, od ostatniego razu do dzisiaj różnica jest 17 kilogramów. Jak sobie coś postanowię to zawsze to osiągnę.
Strach się bać?
- Stąd orkiestry niekiedy mają kłopoty, żeby nadążyć za moim myśleniem. Ustawiam cel na jakiś czas. Na początku wakacji wziąłem kartkę i narysowałem kilka kolumn. Pod kluczem wiolinowym są moje zadania zawodowe – muzyczne, kolejna kolumna to sprawy prywatne, a następne to kierunek moich spraw. Kartka jest zwykle gęsto zapisana. W środkowej części tabeli, w lipcu jako najważniejszy cel napisałem – schudnąć. I zacząłem. Rozpocząłem od biegania. Mimo, że jestem osobą, która uprawia różne dyscypliny sportu od najmłodszych lat, nie potrafiłem biegać. Gdy zaczynałem biegać, spinałem się, skracał mi się oddech i po kilkuset metrach musiałem stanąć. Jedna koleżanka od karate powiedziała mi, że muszę uprawiać sport bo wyglądam smutno. Więc biegaliśmy – tego biegania było coraz więcej, a pierwszy tydzień wakacji poświęciłem na obóz karate w górach. Potem miałem trzy tygodnie czasu w Poznaniu, podczas których sam trenowałem. Następnie było międzynarodowe seminarium karate, po czym zacząłem sezon artystyczny w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Jak jeszcze od czasu do czasu poświęcałem jakąś kolację, to już po dwóch miesiącach byłem chudszy o 17 kilogramów.
Nie każdy ma możliwość bycia dyrygentem.
- Zaczęliśmy w Łodzi przygotowanie musicalu „Jesus Christ Superstar”. Moje wymagania przewyższały możliwości zespołu, który do tego podszedł. To jest cudowny utwór, ale do tej pory nie widziałem dobrych wykonań tego musicalu. Zwykle widzi się coś odległego od tego co napisał kompozytor. To było porządkowanie mentalności, bo do tego trzeba podejść jak do Mozarta i zagrać tak jak to jest zapisane. Trzeba wykonać założenia, a nie improwizować. To wymagało mnóstwo energii, prób zespołu a wyniki były nieprawdopodobne.
No ale kiedy Ty się odchudzałeś, zacząłeś dbać o swoją kondycję i do tego zabrałeś się za przygotowanie tak trudnego dzieła - to byłeś nie do zniesienia?
- Byłem nie do zniesienia jeśli chodzi o moją energię. Mogłem rozsadzić ten teatr, a jednocześnie forma fizyczna pozwała mi nabrać ogromnego dystansu. Wymagania do sufitu, przy ogromnym spokoju. Był to bardzo fajny czas, a potem zaczęły się podróże i kolejne koncerty. Kosztowało mnie to trochę m.in. zapalenie woreczka żółciowego. Musiałem przejść operację, co mnie wykluczyło na tydzień z dyrygowania.
Jesus Christ Superstar to wyjątkowe dzieło, które musi być perfekcyjnie wykonane. Dlaczego podjąłeś się tego zadania.
- To trudne pytanie, rzeczywiście namawianie mnie zajęło dyrekcji i reżyserowi dwa lata. To inny świat muzyczny, z którym mam na co dzień do czynienia, ale nie ma różnicy między muzyką rockową, operową czy barokową. Jest różnica między muzyką dobrą i złą. Jeśli ktoś chce do tego dzieła kogoś takiego jak ja, to znaczy, że chce osoby, która nada temu porządek. Jest to musical, który chodzi jak maszyna. Nie może się za to zabierać osoba, która dałaby wielką dowolność. Tylko muzyk z klasycznym podejściem do muzyki i doświadczeniem teatralnym sobie z tym poradzi.
Ale Ty w ogóle lubisz mariaże muzyki klasycznej, jazzowej, rockowej, współczesnej.
- Ja rzeczywiście szukałem tych mariaży. Ta granica idzie coraz dalej i coraz więcej mam ochoty na robienie czegoś co w mniejszym stopniu miało miejsce w moim życiu artystycznym. To wszystko da się połączyć, a to otwiera moją świadomość artystyczną i daje mi niesamowite doświadczenie muzyczne. Te poszukiwania są bardzo dla mnie rozwojowe i czynią ze mnie lepszego artystę.
W pewnym momencie przestałeś być dyrektorem instytucji kultury, a wcześniej byłeś dyrektorem wielu teatrów operowych i filharmonii. Czy to było błogosławieństwo, bo nie masz mniej zadań do wykonania.
- Jest tak, że w życiu dyrektora filharmonii są dwa dni prawdziwego szczęścia: dzień nominacji i dzień pożegnania. Doskonale wiem jak to się odbywa. Na szczęście w ogromnej większości te pożegnania były bardzo miłe. Jedynie w dwóch instytucjach było inaczej.
Ale nikt na taczkach Cię nie wywoził.
- O nie, chyba nie udałoby się z tym karate i z bieganiem. Nawet tam, gdzie było bardziej stresowo udało mi się pozostawić po sobie opinię, że to były bardzo dobre muzyczne czasy tych instytucji. Mój kalendarz jest wypełniony wieloma koncertami, ale kto wie, nigdy nie mówię nigdy.
Zobacz także
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »
Multiinstrumentalista (specjalność: gitara basowa), kompozytor i autor tekstów, dziennikarz muzyczny Radiowej Czwórki, łowca talentów (akcja „Będzie Głośno!”)… Czytaj dalej »
Dyrygent, który od blisko 40 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, regularnie dyryguje w Polsce i Europie. „...wchodziłem w życie dorosłych, gdzie nagle… Czytaj dalej »
Perkusista, bandleader, właściciel Klubu „Eljazz”, od niedawna przewodniczący zarządu Związku Artystów Wykonawców STOART. „...Ojciec chciał, będąc… Czytaj dalej »
Muzyk jazzowy, pianista i pedagog, torunianin często przelotem w Bydgoszczy. Studiował ekonomię, zanim poświęcił się muzyce grał również w szachy. Od… Czytaj dalej »