Jose Maria Florencio

2015-01-19
Fot. Magda Jasińska

Fot. Magda Jasińska

Brazylijski dyrygent z polskim obywatelstwem, pracuje z wieloma orkiestrami na świecie, szef Capelli Bydgostiensis.

"Coraz więcej mam ochoty na robienie czegoś co w mniejszym stopniu miało miejsce w moim życiu artystycznym. To wszystko da się połączyć, a to otwiera moją świadomość artystyczną i daje mi niesamowite doświadczenie muzyczne. Te poszukiwania są bardzo dla mnie rozwojowe i czynią ze mnie lepszego artystę..."

Środa, 21 stycznia 2015 - godz.18.10
Witam serdecznie, ale muszę Cię szukać w studiu, bo jest Ciebie trochę mniej.
- Jest mnie sporo mniej, od ostatniego razu do dzisiaj różnica jest 17 kilogramów. Jak sobie coś postanowię to zawsze to osiągnę.

Strach się bać?
- Stąd orkiestry niekiedy mają kłopoty, żeby nadążyć za moim myśleniem. Ustawiam cel na jakiś czas. Na początku wakacji wziąłem kartkę i narysowałem kilka kolumn. Pod kluczem wiolinowym są moje zadania zawodowe – muzyczne, kolejna kolumna to sprawy prywatne, a następne to kierunek moich spraw. Kartka jest zwykle gęsto zapisana. W środkowej części tabeli, w lipcu jako najważniejszy cel napisałem – schudnąć. I zacząłem. Rozpocząłem od biegania. Mimo, że jestem osobą, która uprawia różne dyscypliny sportu od najmłodszych lat, nie potrafiłem biegać. Gdy zaczynałem biegać, spinałem się, skracał mi się oddech i po kilkuset metrach musiałem stanąć. Jedna koleżanka od karate powiedziała mi, że muszę uprawiać sport bo wyglądam smutno. Więc biegaliśmy – tego biegania było coraz więcej, a pierwszy tydzień wakacji poświęciłem na obóz karate w górach. Potem miałem trzy tygodnie czasu w Poznaniu, podczas których sam trenowałem. Następnie było międzynarodowe seminarium karate, po czym zacząłem sezon artystyczny w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Jak jeszcze od czasu do czasu poświęcałem jakąś kolację, to już po dwóch miesiącach byłem chudszy o 17 kilogramów.
Fot. Magda Jasińska

Fot. Magda Jasińska

Nie każdy ma możliwość bycia dyrygentem.
- Zaczęliśmy w Łodzi przygotowanie musicalu „Jesus Christ Superstar”. Moje wymagania przewyższały możliwości zespołu, który do tego podszedł. To jest cudowny utwór, ale do tej pory nie widziałem dobrych wykonań tego musicalu. Zwykle widzi się coś odległego od tego co napisał kompozytor. To było porządkowanie mentalności, bo do tego trzeba podejść jak do Mozarta i zagrać tak jak to jest zapisane. Trzeba wykonać założenia, a nie improwizować. To wymagało mnóstwo energii, prób zespołu a wyniki były nieprawdopodobne.

No ale kiedy Ty się odchudzałeś, zacząłeś dbać o swoją kondycję i do tego zabrałeś się za przygotowanie tak trudnego dzieła - to byłeś nie do zniesienia?
- Byłem nie do zniesienia jeśli chodzi o moją energię. Mogłem rozsadzić ten teatr, a jednocześnie forma fizyczna pozwała mi nabrać ogromnego dystansu. Wymagania do sufitu, przy ogromnym spokoju. Był to bardzo fajny czas, a potem zaczęły się podróże i kolejne koncerty. Kosztowało mnie to trochę m.in. zapalenie woreczka żółciowego. Musiałem przejść operację, co mnie wykluczyło na tydzień z dyrygowania.
Fot. Magda Jasińska

Fot. Magda Jasińska

Jesus Christ Superstar to wyjątkowe dzieło, które musi być perfekcyjnie wykonane. Dlaczego podjąłeś się tego zadania.
- To trudne pytanie, rzeczywiście namawianie mnie zajęło dyrekcji i reżyserowi dwa lata. To inny świat muzyczny, z którym mam na co dzień do czynienia, ale nie ma różnicy między muzyką rockową, operową czy barokową. Jest różnica między muzyką dobrą i złą. Jeśli ktoś chce do tego dzieła kogoś takiego jak ja, to znaczy, że chce osoby, która nada temu porządek. Jest to musical, który chodzi jak maszyna. Nie może się za to zabierać osoba, która dałaby wielką dowolność. Tylko muzyk z klasycznym podejściem do muzyki i doświadczeniem teatralnym sobie z tym poradzi.

Ale Ty w ogóle lubisz mariaże muzyki klasycznej, jazzowej, rockowej, współczesnej.
- Ja rzeczywiście szukałem tych mariaży. Ta granica idzie coraz dalej i coraz więcej mam ochoty na robienie czegoś co w mniejszym stopniu miało miejsce w moim życiu artystycznym. To wszystko da się połączyć, a to otwiera moją świadomość artystyczną i daje mi niesamowite doświadczenie muzyczne. Te poszukiwania są bardzo dla mnie rozwojowe i czynią ze mnie lepszego artystę.
Fot. Magda Jasińska

Fot. Magda Jasińska

W pewnym momencie przestałeś być dyrektorem instytucji kultury, a wcześniej byłeś dyrektorem wielu teatrów operowych i filharmonii. Czy to było błogosławieństwo, bo nie masz mniej zadań do wykonania.
- Jest tak, że w życiu dyrektora filharmonii są dwa dni prawdziwego szczęścia: dzień nominacji i dzień pożegnania. Doskonale wiem jak to się odbywa. Na szczęście w ogromnej większości te pożegnania były bardzo miłe. Jedynie w dwóch instytucjach było inaczej.

Ale nikt na taczkach Cię nie wywoził.
- O nie, chyba nie udałoby się z tym karate i z bieganiem. Nawet tam, gdzie było bardziej stresowo udało mi się pozostawić po sobie opinię, że to były bardzo dobre muzyczne czasy tych instytucji. Mój kalendarz jest wypełniony wieloma koncertami, ale kto wie, nigdy nie mówię nigdy.

Zobacz także

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Bogdan Hołownia

Bogdan Hołownia

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę