Katarzyna Nowak-Stańczyk

2014-12-10
Fot. archiwum Katarzyny Nowak-Stańczyk

Fot. archiwum Katarzyny Nowak-Stańczyk

Solistka Opery Nova, sopran, profesor sztuk muzycznych, w bydgoskiej Akademii Muzycznej prowadzi klasę śpiewu, niedawno obchodziła 25-lecie pracy artystycznej.

"Śpiewałam w całej Europie, nie wyobrażałam jednak siebie zamieszkującej w innym kraju. Już właściwie układano mi życie w RPA w Pretorii i w Holandii. Odmówiłam, bo wiedziałam, że nie mogłabym żyć i rozwijać się gdzie indziej..."

Środa, 10 grudnia - godz.18.10
Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Katarzyna Nowak - Stańczyk
25 lat minęło jak jeden dzień?
- Oj tak. Można tak powiedzieć. Kiedyś zastanawiałam się dlaczego ten czas tak się wlecze, to było 25 lat temu, dziś pędzi niemiłosiernie.

Powiedzmy, więc - 25 lat temu ukończyła Pani Akademię Muzyczną w Łodzi, ale wcześniej już były występy?
- Tak, już na piątym roku zostałam przyjęta do Teatru Wielkiego w Łodzi jako solistka, tam debiutowałam partią Anny w operze "Nabucco". Nie wiem czy Pani wie, że dla Bydgoszczy po studiach odmówiłam Teatrowi Wielkiemu w Warszawie. Dyrektor Robert Satanowski zaproponował mi etat w Operze Narodowej - przyznam, że nie wierzyłam, że będę tam mieć perspektywy rozwoju, że mogłabym natychmiast podjąć pracę, że od razu będę wpuszczona na scenę. Myślałam, że będę musiała długo czekać. A tu w Bydgoszczy pani dyrektor Alicja Weber przetrzymała mnie tylko rok na stażu. Po powrocie z konkursu w Pretorii, z którego wróciłam jako laureatka moją pierwszą poważną rolą na bydgoskiej scenie była, później moja ukochana partia Gildy w operze Rigoletto.

Czy Pan dyrektor Satanowski jako człowiek nie znoszący sprzeciwu nie zdziwił się, że Pani mu odmówiła?
- Nie pytałam….. nie spotkałam go później, i przyznam, że trochę się tego obawiałam. Byłam wówczas osobą niepokorną, ale wobec sztuki zawsze miałam pokorę. Dobrze wiedziałam, od początku, czego chcę i do tego dążyłam. Nie po trupach, bo nie ma osoby, która by zarzuciłaby mi, że zrobiłam coś nie fair. Oczywiście nie każdemu odpowiadała moja dość drapieżna – jak to określała moja maestra - osobowość. Miałam jednak trochę szczęścia do ludzi, którzy mi pomogli. I tu muszę wspomnieć m.in. o Mari Fołtyn, Antonim Wicherku czy Piotrze Nędzyńskim. Te osoby we mnie zainwestowały, w moje umiejętności i talent, podały mi rękę.
Fot. archiwum Katarzyny Nowak-Stańczyk

Fot. archiwum Katarzyny Nowak-Stańczyk

To wymieńmy te cechy charakteru, które Pani pomogły albo mogły zaszkodzić.
- Indywidualność, upór i odwaga. Owszem popełniłam trochę błędów, do których się przyznaję nie tylko na antenie, ale i w życiu, ale teraz …. Cóż… postąpiłabym tak samo.

Jak wyglądał rozwój Pani kariery?
- Najpierw była bydgoska opera, potem Teatr Wielki w Poznaniu, a następnie Teatr Wielki w Łodzi. W Łodzi zrobiłam bardzo wiele ról. Z tygodnia na tydzień wchodziłam w nowe partie, a zdarzyło się , że w jednym tygodniu były dwie nowe role naraz.

A dlaczego wyjechała Pani z Bydgoszczy?
- Było mi tu bardzo dobrze, dużo śpiewałam, ale mieszkałam cały czas w Zduńskiej Woli, w Bydgoszczy pokój służbowy - w mieszkaniu z kilkoma osobami. Miałam już wtedy kilkuletniego syna i męża, który miał pracę. Nie mogłam liczyć na mieszkanie, więc dojeżdżałam jednocześnie do trzech oper. Kiedy zaczęłam płacić za to szaleństwo zdrowiem, podjęłam decyzję o rezygnacji z bydgoskiej sceny. Tylko ze względów „ logistycznych”. Nadal pracowałam w Teatrach Wielkich w Łodzi i w Poznaniu.
Fot. archiwum Katarzyny Nowak-Stańczyk

Fot. archiwum Katarzyny Nowak-Stańczyk

Występowanie w różnych teatrach to bardzo ważne doświadczenie dla śpiewaka.
- Oczywiście, że tak. Artysta, który jest zapraszany do różnych teatrów konfrontuje swe umiejętności z innymi śpiewakami, poznaje różnych realizatorów, daje się im poznać to dla jego rozwoju jest konieczne. Śpiewałam na wszystkich scenach naszego kraju i przyznam, że bydgoska opera ma obecnie najlepszą akustykę w kraju. Przed remontem widowni Teatru Wielkiego w Łodzi tam było najlepiej.

Czy na początku Pani drogi zawodowej nie było marzeń, żeby wyjechać z kraju i zrobić karierę gdzieś na zachodzie?
- Śpiewałam w całej Europie, nie wyobrażałam jednak siebie zamieszkującej w innym kraju. Nie jestem kosmopolitką, miałam szansę zarówno w Afryce jak i Europie, aby pozostać na stałe. Już właściwie układano mi życie w RPA w Pretorii i w Holandii. Odmówiłam, bo wiedziałam , że nie mogłabym żyć i rozwijać się gdzie indziej.

I to są też takie decyzje, których po latach Pani nie żałuje?
- Nie, absolutnie.
Fot. archiwum Katarzyny Nowak-Stańczyk

Fot. archiwum Katarzyny Nowak-Stańczyk

Jest Pani osobą niezwykle wszechstronną, bo znakomicie się Pani porusza po różnych stylach, ale i po gatunkach muzycznych?
- Marzyło mi się, by jak inne śpiewaczki, przygotować kilka partii operowych, doskonalić je i w ten sposób śpiewać w świecie. Rozmawiałam o tym z Panią Teresą Żylis – Garą. Niestety w Polsce są zupełnie inne warunki. Miałam to szczęście, że miałam znakomitego pedagoga - panią profesor Jadwigę Pietraszkiewicz . Na początku oceniła mój głos jako sopran dramatyczny, a nawet przez pewien wstępny okres naszej pracy mezzosopran. Kiedy się wszystko technicznie ustatkowało, szczególnie po urodzeniu dziecka, pod jej okiem zaczęły się otwierać moje górne rejestry. Wówczas moja pani profesor zmieniła mi repertuar, zaczęłam śpiewać Gildę w operze "Rigoletto", Violettę w operze "Traviata” i "Łucję z Lammermoor" – rolę tytułową . Po 10 latach szaleństwa liryko – koloraturowego mój głos okrzepł, technika się utrwaliła i zaczęłam śpiewać mocniejsze partie. Przyszedł czas na Micaelę w "Carmen", Tatianę w "Eugeniuszu Onieginie".

Zobacz także

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę