Solistka Opery Nova, sopran, profesor sztuk muzycznych, w bydgoskiej Akademii Muzycznej prowadzi klasę śpiewu, niedawno obchodziła 25-lecie pracy artystycznej.
"Śpiewałam w całej Europie, nie wyobrażałam jednak siebie zamieszkującej w innym kraju. Już właściwie układano mi życie w RPA w Pretorii i w Holandii. Odmówiłam, bo wiedziałam, że nie mogłabym żyć i rozwijać się gdzie indziej..."
Środa, 10 grudnia - godz.18.10
25 lat minęło jak jeden dzień?
- Oj tak. Można tak powiedzieć. Kiedyś zastanawiałam się dlaczego ten czas tak się wlecze, to było 25 lat temu, dziś pędzi niemiłosiernie.
Powiedzmy, więc - 25 lat temu ukończyła Pani Akademię Muzyczną w Łodzi, ale wcześniej już były występy?
- Tak, już na piątym roku zostałam przyjęta do Teatru Wielkiego w Łodzi jako solistka, tam debiutowałam partią Anny w operze "Nabucco". Nie wiem czy Pani wie, że dla Bydgoszczy po studiach odmówiłam Teatrowi Wielkiemu w Warszawie. Dyrektor Robert Satanowski zaproponował mi etat w Operze Narodowej - przyznam, że nie wierzyłam, że będę tam mieć perspektywy rozwoju, że mogłabym natychmiast podjąć pracę, że od razu będę wpuszczona na scenę. Myślałam, że będę musiała długo czekać. A tu w Bydgoszczy pani dyrektor Alicja Weber przetrzymała mnie tylko rok na stażu. Po powrocie z konkursu w Pretorii, z którego wróciłam jako laureatka moją pierwszą poważną rolą na bydgoskiej scenie była, później moja ukochana partia Gildy w operze Rigoletto.
Czy Pan dyrektor Satanowski jako człowiek nie znoszący sprzeciwu nie zdziwił się, że Pani mu odmówiła?
- Nie pytałam….. nie spotkałam go później, i przyznam, że trochę się tego obawiałam. Byłam wówczas osobą niepokorną, ale wobec sztuki zawsze miałam pokorę. Dobrze wiedziałam, od początku, czego chcę i do tego dążyłam. Nie po trupach, bo nie ma osoby, która by zarzuciłaby mi, że zrobiłam coś nie fair. Oczywiście nie każdemu odpowiadała moja dość drapieżna – jak to określała moja maestra - osobowość. Miałam jednak trochę szczęścia do ludzi, którzy mi pomogli. I tu muszę wspomnieć m.in. o Mari Fołtyn, Antonim Wicherku czy Piotrze Nędzyńskim. Te osoby we mnie zainwestowały, w moje umiejętności i talent, podały mi rękę.
To wymieńmy te cechy charakteru, które Pani pomogły albo mogły zaszkodzić.
- Indywidualność, upór i odwaga. Owszem popełniłam trochę błędów, do których się przyznaję nie tylko na antenie, ale i w życiu, ale teraz …. Cóż… postąpiłabym tak samo.
Jak wyglądał rozwój Pani kariery?
- Najpierw była bydgoska opera, potem Teatr Wielki w Poznaniu, a następnie Teatr Wielki w Łodzi. W Łodzi zrobiłam bardzo wiele ról. Z tygodnia na tydzień wchodziłam w nowe partie, a zdarzyło się , że w jednym tygodniu były dwie nowe role naraz.
A dlaczego wyjechała Pani z Bydgoszczy?
- Było mi tu bardzo dobrze, dużo śpiewałam, ale mieszkałam cały czas w Zduńskiej Woli, w Bydgoszczy pokój służbowy - w mieszkaniu z kilkoma osobami. Miałam już wtedy kilkuletniego syna i męża, który miał pracę. Nie mogłam liczyć na mieszkanie, więc dojeżdżałam jednocześnie do trzech oper. Kiedy zaczęłam płacić za to szaleństwo zdrowiem, podjęłam decyzję o rezygnacji z bydgoskiej sceny. Tylko ze względów „ logistycznych”. Nadal pracowałam w Teatrach Wielkich w Łodzi i w Poznaniu.
Występowanie w różnych teatrach to bardzo ważne doświadczenie dla śpiewaka.
- Oczywiście, że tak. Artysta, który jest zapraszany do różnych teatrów konfrontuje swe umiejętności z innymi śpiewakami, poznaje różnych realizatorów, daje się im poznać to dla jego rozwoju jest konieczne. Śpiewałam na wszystkich scenach naszego kraju i przyznam, że bydgoska opera ma obecnie najlepszą akustykę w kraju. Przed remontem widowni Teatru Wielkiego w Łodzi tam było najlepiej.
Czy na początku Pani drogi zawodowej nie było marzeń, żeby wyjechać z kraju i zrobić karierę gdzieś na zachodzie?
- Śpiewałam w całej Europie, nie wyobrażałam jednak siebie zamieszkującej w innym kraju. Nie jestem kosmopolitką, miałam szansę zarówno w Afryce jak i Europie, aby pozostać na stałe. Już właściwie układano mi życie w RPA w Pretorii i w Holandii. Odmówiłam, bo wiedziałam , że nie mogłabym żyć i rozwijać się gdzie indziej.
I to są też takie decyzje, których po latach Pani nie żałuje?
- Nie, absolutnie.
Jest Pani osobą niezwykle wszechstronną, bo znakomicie się Pani porusza po różnych stylach, ale i po gatunkach muzycznych?
- Marzyło mi się, by jak inne śpiewaczki, przygotować kilka partii operowych, doskonalić je i w ten sposób śpiewać w świecie. Rozmawiałam o tym z Panią Teresą Żylis – Garą. Niestety w Polsce są zupełnie inne warunki. Miałam to szczęście, że miałam znakomitego pedagoga - panią profesor Jadwigę Pietraszkiewicz . Na początku oceniła mój głos jako sopran dramatyczny, a nawet przez pewien wstępny okres naszej pracy mezzosopran. Kiedy się wszystko technicznie ustatkowało, szczególnie po urodzeniu dziecka, pod jej okiem zaczęły się otwierać moje górne rejestry. Wówczas moja pani profesor zmieniła mi repertuar, zaczęłam śpiewać Gildę w operze "Rigoletto", Violettę w operze "Traviata” i "Łucję z Lammermoor" – rolę tytułową . Po 10 latach szaleństwa liryko – koloraturowego mój głos okrzepł, technika się utrwaliła i zaczęłam śpiewać mocniejsze partie. Przyszedł czas na Micaelę w "Carmen", Tatianę w "Eugeniuszu Onieginie".
Zobacz także
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »
Multiinstrumentalista (specjalność: gitara basowa), kompozytor i autor tekstów, dziennikarz muzyczny Radiowej Czwórki, łowca talentów (akcja „Będzie Głośno!”)… Czytaj dalej »
Dyrygent, który od blisko 40 lat mieszka w Stanach Zjednoczonych, regularnie dyryguje w Polsce i Europie. „...wchodziłem w życie dorosłych, gdzie nagle… Czytaj dalej »