Tadeusz Strugała

2014-02-18
Znakomity polski dyrygent, który niedawno poprowadził koncert symfoniczny w bydgoskiej Filharmonii Pomorskiej. Od lat kolekcjonuje zabytkowe batuty, które pokazuje na całym świecie.

"W miarę nabierania doświadczeń człowiek inaczej widzi swoją pracę. Pierwsza wada dyrygenta, z którą przez lata u siebie walczyłem, to nieśmiałość. Miałem pewne wątpliwości, opory, dziś wiem, że prowadząc po raz kolejny np. symfonię Brahmsa zupełnie inaczej do niej podchodzę. O jednej rzeczy trzeba zawsze pamiętać, że ma się przed sobą nie rzemieślników, a kilkudziesięciu artystów."


Środa, 19 lutego - godz.18.10
Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Tadeusz Strugała
Kolejny jubileusz pracy artystycznej przed Panem.
- Skoro muszę o tym mówić, to przyznam się, że jesienią tego roku będę obchodzić 60 lat pracy artystycznej, a w przyszłym roku ukończę 80 urodziny. Godny jubileusz bizantyjskich obchodów, których nie będzie. Rozmawiałem z kolegami jak czas biegnie... Wiele lat temu przyjechałem tu na koncert, w orkiestrze grał fagocista, z którym wcześniej się poznaliśmy na wojskowych manewrach. On mi obwieścił, że jego żona jest w ciąży, że urodzi chłopca. Po latach wracam do bydgoskiej filharmonii – witam się z koncertmistrzem i słyszę od niego "pozdrowienia od ojca". Jak się okazało to był syn mojego kolegi fagocisty, którego znałem ponad 20 lat temu, jak go nie było na świecie. Cieszę się, że jestem znów w Bydgoszczy, bardzo lubię tu przyjeżdżać bo macie wspaniałą orkiestrę, wspaniałą salę – broń Boże nie sprzedajcie jej nikomu.

To musi Pan to głośno mówić, bo są plany budowania nowej.
- To ja już protestuję, to jest już zabytek, tu jest cenna akustyka jakiej dziś nie wymyśli żaden architekt i akustyk. Poszedłem na waszą Wyspę Młyńską, tam zobaczyłem przepiękne budynki, wyobrażam sobie jak to wygląda latem kiedy ludzie siedzą na trawie, jest piękna Marina i Opera. A skoro o operze to wspomnę, że kiedyś w przeszłości byłem w Bydgoszczy, kiedy w filharmonii szefował muzycznie Zbigniew Chwedczuk, on mnie zaprosił, potem był moment, że on odchodził i pan Andrzej Szwalbe namawiał mnie żebym objął tu kierownictwo muzyczne. Wyjął nawet zza szafy ogromne plany i pokazywał mi projekt budowy opery, miałem być szefem muzycznym tam i tu.

Przez te ileś lat prowadzenia innych orkiestr, nie tylko na naszym kontynencie, ale także w Ankarze – czy zmieniło się podejście do grona osób w orkiestrze, do tych indywidualności?
- Tak się złożyło, że byłem trzy lata szefem orkiestry w Ankarze, w Pradze, przez 11 lat stałym dyrygentem festiwalu Chopinowskiego w Gaming. Doliczyłem się, że przez te lata dyrygowałem około 150 orkiestrami w kilkudziesięciu krajach. W miarę nabierania doświadczeń człowiek inaczej widzi swoją pracę. Pierwsza wada dyrygenta, z którą przez lata u siebie walczyłem, to nieśmiałość. Miałem pewne wątpliwości, opory, dziś wiem, że prowadząc po raz kolejny np. symfonię Brahmsa zupełnie inaczej do niej podchodzę. O jednej rzeczy trzeba zawsze pamiętać, że ma się przed sobą nie rzemieślników, a kilkudziesięciu artystów.
Koncert jest zjawiskiem estetycznym i wszystko co tam się dzieje powinno przyzwoicie wyglądać. / Fot. Robert Balcerzak

Koncert jest zjawiskiem estetycznym i wszystko co tam się dzieje powinno przyzwoicie wyglądać. / Fot. Robert Balcerzak

Pan zawsze był znany z eleganckich ruchów – chyba przywiązuje Pan do tego dużą wagę.
- Tak, od siedmiu lat znowu uczę w Akademii Muzycznej i wychodzę z założenia, że na koncerty nie chodzi się z zamkniętymi oczami. Wszystko jest widoczne, dlatego ładne, eleganckie i skuteczne ruchy są wskazane. Kiedyś byłem na koncercie, który prowadził pewien znakomity dyrygent, z zawodu pianista i wszystko było cudowne, nawet dobrze to brzmiało, ale wizualnie było to okropnie brzydkie. Koncert jest zjawiskiem estetycznym i wszystko co tam się dzieje powinno przyzwoicie wyglądać.

Kto przełamał Pana nieśmiałość?
- Ta moja nieśmiałość przejawiała się nie tylko na estradzie, ale i w życiu. Nigdy nie lubiłem się odzywać, gdy w towarzystwie były więcej niż trzy osoby. Była taka sytuacja, kiedy nastałem jako szef filharmonii we Wrocławiu, odbyła się konferencja prasowa i na niej pewien wybitny dyrygent i pisarz muzyczny potwornie zaatakował mojego poprzednika. To był moment, który coś przełamał w moim życiu. Poszedłem na całość i dałem konkretną odpowiedź. Od tego czasu ta nieśmiałość gdzieś znikała.

Kolekcjonuje Pan batuty, niedawno ta kolekcja poszerzyła się o kolejną – Polskiego Radia - "Diamentową batutę".
- Zostałem uhonorowany – to był bardzo ładny gest od Polskiego Radia. Nawet nie wiedziałem ile nagrań moich jest w archiwum. Poprzez te batutę honoruje się dyrygentów, którzy wnieśli jakiś wkład w upowszechnianiu muzyki polskiej za granicą.

Kolekcja batut jest większa?
- Owszem, ale już nie poszerza się w takim stopniu jak kiedyś.

Tymi zabytkowymi batutami się niewygodnie dyryguje.
- Bo one nie spełniały tej roli co dzisiaj. Dziś kreśli się każdy rysunek muzyczny. Tamte są ciężkie, nieporęcznie. Raz tylko dyrygowałem taką zabytkową batutą w filmie "Pianista" Polańskiego, sam zresztą to zaproponowałem. To jest drewno, heban, kość słoniowa i wolałbym już drugi raz czymś takim nie dyrygować. Kolekcja ma się dobrze – miała już wiele wystaw na całym świecie i wszędzie się bardzo podobała.
Wojciech Kilar i Tadeusz Strugała / Fot. Michał Mutor

Wojciech Kilar i Tadeusz Strugała / Fot. Michał Mutor

Zaczęliśmy od Pana jubileuszy, zakończymy niedyskretnym pytaniem. Jak Pan dba o swoją znakomitą kondycję?
- Nie ma tu jakiś wielkich tajemnic. Codziennie rano się gimnastykuje, mam swoje ćwiczenia. Nie ma dyrygenta, który nie miałby problemów z kręgosłupem. Jak byłem małym chłopcem, to kiedyś w Katowicach przeczytałem, że dyrygentura to zawód, który po górnikach wymaga największej siły. Myślę, że w tym jest bardzo dużo prawdy. Moja kondycja ? … to pewnie dobre geny. Obym mógł być długo czynny.

Zobacz także

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Bogdan Hołownia

Bogdan Hołownia

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę