Mariusz Smolij

2020-08-28
Mariusz Smolij. Fot. Magda Jasińska

Mariusz Smolij. Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Mariusz Smolij

Dzieciństwo spędził na Śląsku. Początkowo – przez całą drogę edukacji - grał na skrzypcach, z przyjaciółmi stworzył Kwartet smyczkowy im. Krzysztofa Pendereckiego. Dziś jest jednym z najbardziej zapracowanych polskich dyrygentów. Od kilkudziesięciu lat mieszka w Stanach Zjednoczonych. Do ubiegłego roku dyrektor artystyczny Toruńskiej Orkiestry Symfonicznej. Przez cały ubiegły tydzień nagrywał w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy kolejny album dla wytwórni Naxos, tym razem z pieśniami i muzyką instrumentalną Ignacego Jana Paderewskiego.


Piątek, 28 sierpnia godz. 20:05
Każdego o to pytam, bo chyba nikt z nas nie żył w takich czasach, jakie mamy od kilku miesięcy. Jak wygląda życie artysty, muzyka, który do tej pory miał kalendarz bardzo szczelnie zapisany?

- To na pewno bardzo trudny okres. Okres, który zmusza nas do wyciszenia, zwolnienia, do przemyśleń. Może dla artystów takich jak ja, którzy mają cały czas kontakt z innymi muzykami, z publicznością, nagrywają, podróżują, uczą się nowych rzeczy, jest to czas na to, ażeby się czegoś nowego nauczyć. Tak próbuję na to patrzeć i może dostrzec elementy rzeczywistości, na które w takim normalnym życiu nie ma czasu. Chyba wszyscy mamy taką szufladę, do której wkładamy projekty, które zrobimy jak będzie na to czas. Tak sobie pomyślałem w pewnym momencie, kiedy już było wiadomo, że to zatrzymanie będzie dłuższe niż 3 tygodnie, że muszę zajrzeć do tej szuflady i jeżeli teraz tego nie zrobię, to naprawdę nie zrobię tego nigdy. Wiele rzeczy z tej szuflady udało mi się zrealizować, przeważnie pozamuzycznych, trochę takich intelektualnych. Przeczytałem kilka książek, na które zawsze miałem ochotę, a nigdy nie było czasu. A wracając do pytania... Mamy negatywne skutki pandemii dla działalności wszystkich tych, dla których kontakt z kulturą, z publicznością, ze sztuką jest podstawą egzystencji. No ale z drugiej strony trzeba szukać pozytywów i mieć nadzieję, że szybko wrócimy do naszej działalności.
Mariusz Smolij. Fot. Magda Jasińska

Mariusz Smolij. Fot. Magda Jasińska

W Stanach Zjednoczonych ta sytuacja była jeszcze bardziej groźna niż w Polsce.

- Tak, choć to różnie wygląda w różnych stanach. Są stany bardziej restrykcyjne, czyli na przykład tam, gdzie ja głównie działam, jak Luizjana i New Jersey. Tam nie ma pozwolenia na żadne koncerty - małe, duże czy średnie.

No i został Pan trochę uwięziony?

- Tak, jak każdy obywatel. Ja akurat jeśli chodzi o podróżowanie mam większą wolność niż znakomita większość innych amerykańskich obywateli, ponieważ mam obydwa paszporty. W związku z tym w każdym momencie mogłem wjechać do Polski i odwrotnie, w każdym momencie mogę wrócić do Stanów Zjednoczonych, z tym że w zasadzie, jeśli chodzi o sprawy zawodowe, to nie mam na razie po co wracać. Tutaj jestem z powodu tego wyjątkowego projektu.

A to był projekt wcześniej planowany?

- Dużo wcześniej planowaliśmy i tak się stało, że on się zachował głównie ze względu na to, że nie ma publiczności podczas nagrania. Orkiestra jest mała, więc jest bezpiecznie z dystansem.

Z wytwórnią Naxos jest Pan związany od wielu lat.

- Tak, miałem to szczęście, że udało mi się bardzo dobrze rozpocząć współpracę z nimi pierwszym nagraniem i uzyskałem wtedy taki kredyt zaufania. To było nagranie z orkiestrą Sinfonia Varsovia, a w zasadzie jeszcze z Polską Orkiestrą Kameralną, bo pod taką nazwą wtedy działali. Nagraliśmy muzykę kameralną Andrzeja Panufnika, napisaną tylko na smyczki. Nagranie się spodobało i od tego czasu szefowie wytwórni mają do mnie zaufanie.

Ile płyt nagrał już Pan dla Naxos?

- To będzie teraz czternasta płyta. Ogólnie do tej pory była to muzyka polska m.in. Panufnika, Szeligowskiego i muzyka kompozytorów węgierskich. Grażynę Bacewicz nagraliśmy w Bydgoszczy, przed kilkoma laty, no i ta płyta otrzymała w Polsce nagrodę Fryderyka, a w Anglii została wybrana jako płyta miesiąca. Za każdym razem muszę przejąć również rolę producenta, kogoś kto kontroluje wszystkie aspekty artystyczne, ale i to, co będzie np. na okładce. Do mnie należy zebranie tych wszystkich elementów, oczywiście z tym się wiąże czasami szukanie środków na części tych projektów. Także żeby mieć szanse kontynuowania tej działalności, to trzeba się wszystkim zająć i wziąć sprawy w swoje ręce. I co najważniejsze, to oczywiście tylko wtedy jest możliwość następnego projektu, jeśli ten ostatni był udany, więc dopilnowanie jakości nagrań jest sprawą fundamentalną.

To powiedzmy trochę o tym projekcie, który w tej chwili powstaje. Capella Bydgostiensis nie weszła do żadnego studia, bo studiem jest jej siedziba, czyli Filharmonia Pomorska i jej znakomita akustycznie sala.

- Mamy szczęście, że jest tutaj tak wspaniała sala, z której korzystają inni przy nagraniach, więc nie było żadnych wątpliwości gdzie te nagrania się odbędą.

A czy ta sala pomaga?

- Sala pomaga bezsprzecznie. Chciałem nagrać kolejną płytę z muzyką Grażyny Bacewicz, ale padł inny pomysł, właśnie z muzyką Paderewskiego i jego pieśniami. Na początku byłem lekko sceptycznie nastawiony, ale dobrze się złożyło, że natrafiłem na suitę na smyczki Paderewskiego, która podobno wcześniej uznana za zaginioną, znalazła się przed kilkunastoma laty i nigdy jeszcze nie doczekała się profesjonalnego nagrania. Do tego dołożyłem własną aranżację „Nokturnu” Paderewskiego i dzięki temu otrzymaliśmy ten balans, powiedzmy 20 procent muzyki instrumentalnej i 80 procent wokalnej i to już było bardziej przekonujące, więc doszło do realizacji projektu, z czego się bardzo cieszę.

Oprócz Capelli, kto jeszcze pracuje przy nagraniach, jacy soliści?

- Mamy dwie młode, naprawdę bardzo zdolne i utalentowane wspaniałe wokalistki: pani Alina Adamski, która kiedyś wygrała w Bydgoszczy Konkurs wokalny Paderewskiego i stąd ten kontakt i to zaproszenie. Obecnie mieszka w Zurychu, tam przez ostatnie 2 lata była w studiu operowym przy operze w Zurychu. Wykona krótkie cykle pieśni: 4 pieśni do słów Adama Asnyka i 6 do słów Adama Mickiewicza. Drugą wokalistką jest pani Agata Schmidt z Torunia, która skończyła studia w Bydgoszczy, później studiowała we Francji i zaśpiewa chyba taki najbardziej rozległy cykl pieśni do słów Mendesa - francuskiego poety, który był przyjacielem Paderewskiego. Ciekawą sprawą jest to, że stosunkowo najwięcej pieśni Paderewski napisał do słów francuskich poetów, a nie do tekstu polskiego czy amerykańskiego. W tym momencie trzeba przypomnieć, że opracowania na orkiestrę przygotował pan Marcin Gumiela, który jest znanym kompozytorem i pracuje na tutejszej uczelni. Zrobił to bardzo zgrabnie, a to nie jest takie proste. To tak jak upieczenie nawet najprostszego ciasta, gdzie są tylko trzy, cztery składniki, często jest trudniejsze niż zrobienie świetnej, wykwintnej potrawy i moim zdaniem pan Marcin to zrobił znakomicie.

To będziemy mieć wykwintne muzyczne danie?

- Tak oczywiście, będzie to wykwintna potrawa. Ale na płytę będziemy musieli poczekać jeszcze kilka miesięcy, bo ukaże się ona w 2021 roku.

Zobacz także

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę