Sławomir Bartłomiej Przybył...

2020-04-17
Sławomir Bartłomiej Przybył Fot. Nadesłane

Sławomir Bartłomiej Przybył Fot. Nadesłane

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce Przybył

lub po prostu Przybył, który niedawno - jeszcze przed czasem epidemii koronawirusa - wydał swój debiutancki album.

„Wychodzę z założenia, że studio jest taką materią, którą ja nazywam sobie takim laboratorium, gdzie trzeba zreperować muzykę i próbować zachować tę żywą tkankę. Jak nagrywamy płytę, to im mniej techniki tym lepiej...”

Piątek, 17 kwietnia godz. 20:05
Przede mną Pana płyta „Megafon”. Płyta debiutancka, mimo że Sławomir Przybył już istnieje na rynku muzycznym. Dlaczego tak późny debiut?

- Trochę jeździliśmy po festiwalach, chcieliśmy właśnie uczestniczyć w takich formułach konkursowych, żeby poszerzać sobie pole odbioru i słuchacza zdobywać własną muzyką. Natomiast faktycznie po wydaniu debiutanckiej płyty można powiedzieć, że staramy się wkroczyć już w taki obieg rynku muzycznego. Zobaczymy, co nam to przyniesie i czy będzie to owocować czymś więcej. Mamy taką nadzieję.

Czy nie poszedł Pan na łatwiznę nazywając swoją formację „Przybył”? Nie było innego pomysłu na nazwę zespołu czy to zamierzona promocja swojego nazwiska?

- Zadziałały dwa aspekty. Pierwszy aspekt jest taki, że w zasadzie materiał, który został zarejestrowany na płycie „Megafon” jest materiałem autorskim, moim, i są to utwory, które od początku były moimi kompozycjami, moimi tekstami, oprócz coveru Republiki. Natomiast drugi aspekt to szukaliśmy odpowiedniej nazwy, żeby zaistniała. Dwie nieprzespane noce siedzieliśmy z moimi przyjaciółmi i tak rozmyślaliśmy jak ten zespół mógłby się nazywać i po godzinnych debatach i różnych koncepcjach, pomysłach doszliśmy do wniosku, że moje nazwisko jest na tyle dwuznaczne i znaczeniowo wdzięczne, że może po prostu funkcjonować jako nazwa całego zespołu i tak został „Przybył”.

No i „Przybył” z „Megafonem”, do tego jeszcze fajna formacja z nieoczywistymi, instrumentami w składzie... To też był taki zamierzony pomysł? Czy te instrumenty tak przybywały przypadkiem?

- Pomysł był zamierzony, od początku takiej koncepcyjnej pracy nad kompozycjami z płyty „Megafon”. Wtedy myślałem właśnie o kontrabasie, myślałem naturalnie też o sekcji rytmicznej, myślałem o akordeonie, o gitarze, więc gdzieś od początku formuła zespołu była dla mnie zamierzona. Natomiast bardzo też chciałem mieć muzyka improwizującego, no i tak powstała koncepcja zaproszenia do zespołu Kacpra Grzanki, czyli naszego przyjaciela trębacza i w zasadzie zespół się zamknął na tym 7-osobowym składzie, w którym nagraliśmy tę płytę.

Skąd zamiłowanie do akustycznych instrumentów?

- Może z tego względu, że sam jestem gitarzystą i takie organiczne granie jest mi po prostu też potrzebne, a brzmienie akordeonu czy brzmienie kontrabasu, trąbki jest takim pretekstem do muzycznej improwizacji. Mimo, że forma piosenki jest ograniczona teoretycznie do zwrotki i refrenu, czy do jakiejś solówki, to chcemy tę formułę poszerzać i zawsze nas inspirowały zespoły z lat 60., 70., czyli takie granie otwartej formy hendrixowskiej czy The Cream. To dla mnie takie podejście do piosenki zupełnie bliskie, gdzie wyraźnie zaznaczony jest autorski rys i piosenka staje się zawsze pretekstem do muzycznej interakcji z muzykami na scenie, ale również z ludźmi, którzy nas potem słuchają pod sceną i wtedy wydaje mi się, że ta piosenkowa tkanka jest żywa i jesteśmy fair wobec tych, którzy przyszli na koncert. Taką formę przyjęliśmy, żeby te koncerty się od siebie różniły, żeby to nie było odgrywanie gotowych form, żeby zawsze był ten element nieprzewidywalny, zaskoczenia.


Jednak na płycie będzie brzmiało zawsze tak samo, bo to już zostało nagrane. Czy dużo poprawiliście przy nagraniu płyty, czy jest Pan takim wiecznym poprawiaczem, perfekcjonistą?

- Właśnie nie. Wychodzę z założenia, że studio jest taką materią, którą ja nazywam sobie takim laboratorium, gdzie trzeba zreperować muzykę i próbować zachować tę żywą tkankę. Jak nagrywamy płytę, to im mniej techniki tym lepiej. Przynajmniej jak nagrywam wokale, to zawsze nasz producent Piotr Hancewicz powtarza, że jak nagrywam wokal, to pierwsze, drugie podejście jest emocjonalne i takie żywe, a potem się zastanawiam czy seplenię, i wtedy zaczynam się rozdrabniać nad sprawami technicznymi, które przykrywają walory emocjonalne. Więc to nie jest łatwa tkanka do uchwycenia, ale wydaje mi się, że też tak podeszliśmy do sprawy, że najpierw nagrywaliśmy wszystkie instrumenty, na tak zwaną „setkę” w poznańskim Studio Radia Afera, potem na podstawie tych pilotów przygotowanych na setkę budowaliśmy gotowy produkt do płyty „Megafon”, żeby też zachować tę naturalność naszego grania. A jak wyszło, to to już poddaję Państwa ocenie.

Te piosenki, jeżeli tak do końca możemy nazwać te utwory piosenkami, są rzeczywiście - to jak Pan powiedział - nieoczywiste, to znaczy, że mamy dość sporo zaskoczeń i chyba o to chodziło.

- Tak, bo tak myślę sobie, że na przykład ciężko jest zakwalifikować tę płytę i tę muzykę do jakiś konkretnych gatunków. Śmieję się, że ta płyta jest trochę takim mieszańcem, takim kundlem, który został podrasowany - tak sobie używam takiego porównania. Zależy mi żeby oczywiście, aby ta muzyka była korzenna, żeby miała swój fundament w przeróżnych gatunkach, czy to będzie jazz w postaci improwizowanej trąbki, czy to będzie czasami nawet muzyka klasyczna, w postaci akordeonu, czy to będzie rock czy blues - no zależy mi na tym, żeby jednak zachować właśnie ten fundament i to też wynika z tego względu, że po prostu lubię dobrą muzykę, z przeróżnych gatunków. A dzisiaj międzygatunkowość jest po prostu czymś naturalnym, bo czasami dochodzimy do wniosku, że już wszystko było i że nie będzie żadnej rewolucji, nie będzie jakichś radykalnych zmian w muzyce. Jak będę tak podchodzić do tworzenia, to nigdy już niczego nie stworzę, więc nie jesteśmy na pewno radykalnie zamknięci na taką wizję muzyki. W ogóle więc naturalną koleją rzeczy chyba wydaje mi się, że jest to, że międzygatunkowy klimat na płycie po prostu jest.

Zobacz także

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę