Tadeusz Woźniak i Jolanta Majchrzak–Woźniak

2020-01-24
Jolanta Majchrzak–Woźniak i Tadeusz Woźniak. Fot. Magda Jasińska

Jolanta Majchrzak–Woźniak i Tadeusz Woźniak. Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce Jolanta Majrzak-Woźniak i Tadeusz Woźniak

„Staramy się, żeby nie było nudno, bo na dzisiejsze czasy taki występ, że przyjdzie sobie facecik, usiądzie z gitarą i będzie „mamrolił” przez 2 godziny to już troszeczkę nie będzie pasował. Teraz są inne wymagania. Z jednej strony fantastyczny jest skok cywilizacyjny, że wszystko jest dostępne, no ale też wymusza to różne zachowania...”

Piątek, 24 stycznia godz.20:05
Ostatnio prezentujecie w filharmoniach bardzo elegancki projekt z towarzyszeniem orkiestry kameralnej.

Tadeusz Woźniak: - Chcę, aby moje kompozycje i piosenki trochę inaczej brzmiały, kiedy na scenie siedzi orkiestra. Cieszę się, że po latach mogłem zaprezentować ten program w Bydgoszczy, bo z tym miastem jak wiadomo łączyło nas wiele, bardzo różnych spraw w przeszłości. Mam fantastyczne wspomnienia z Bydgoszczy - miłe i barwne. Jedne nawet dotyczą stanu wojennego, który zastał mnie w hotelu Brda. To tam zobaczyłem w telewizorze generała Jaruzelskiego. W tym samym hotelu mieszkał Big Band Wiesława Pieregorólki i cały zespół Andrzeja Rosiewicza. Oni przygotowywali się do swoich koncertów, które potem zostały odwołane, tak więc to był mimo niesprzyjających warunków wesoły hotel.

Na waszych koncertach widzę też sporo gitar, co może oznaczać, że nie tylko będzie łagodne, miłe, eleganckie brzmienie...

Jolanta Majchrzak-Woźniak: - Niekiedy będzie też grzmiało. Staramy się, żeby nie było nudno, bo na dzisiejsze czasy taki występ, że przyjdzie sobie facecik, usiądzie z gitarą i będzie „mamrolił” przez 2 godziny, to już troszeczkę nie będzie pasował. Teraz są inne wymagania. Z jednej strony fantastyczny jest skok cywilizacyjny, że wszystko jest dostępne, no ale też wymusza to różne zachowania.

T.W. : - Tyle, że te gitary obsługuje mój syn Piotrek. Ja zostałem przy swojej starej gitarze sprzed półwiecza, która nadal bardzo ładnie gra.

Tak rodzinnie koncertujecie?

T.W.: - Bardzo, niekiedy jeździ z nami jeszcze jeden syn – Mariusz.

J. M.-W.: - Woziliśmy go odkąd miał 12 lat. Wtedy pracowaliśmy w Bydgoszczy i „za karę” musiał ćwiczyć w mieszkaniu teatralnym, w którym przygotowywaliśmy muzykę do spektakli w czasie dyrektorowania Andrzeja Marii Marczewskiego. Idąc tutaj zauważyliśmy, że z jednej strony wiele miejsc się zmieniło, bo jest oczywiście czyściej i piękniej, a z drugiej strony wiele się nie zmieniło, co jest i dobre i złe.

Ile lat minęło od powstania „Zegarmistrza” czy też od powstania „Pomarańczy”?

T.W.: - „Zegarmistrza” nagrałem w 1971 roku, a „Pomarańcze” chyba też w 71. Wersja, która jest na płycie, którą ci darowałem, to nagranie, które ma 40 parę lat. Ale wracając do muzycznej rodziny to mamy jeszcze jednego synka - Filipa Aleksandra Woźniaka, który akurat teraz został w domu, a właściwie to powinien być z nami. Bo też zdarza się, że zabieramy go na scenę, jednak pod jednym warunkiem, że jest przygotowany, czyli nie robi za misia z Zakopanego.

J. M.-W.: - Nasz syn, to dziecko dysfunkcyjne. Nie jest wysyłane na scenę po to, żeby pokazywać jego dysfunkcyjność, ale przeciwnie - pokazywać jego możliwości. Czyli zdarza się, że gra pewne partie na gitarze, jak również na instrumencie, który jest taką jak gdyby odmianą perkusji - nazywa się kahon. Trzeba przyznać, że na tym kahonie nieźle sobie radzi. Trzyma nas w rytmie doskonale.

T.W.: - Filip ma 22 lata i urodził się już po naszym byciu w Bydgoszczy. Trzeba przyznać, że ma wybitny talent estradowy, ponieważ nawiązuje błyskawiczny kontakt z publicznością. Jak wychodzi na scenę i wprawdzie niekiedy nam kradnie sukces, pozostaje w tym momencie gwiazdą, ale co jest jego główną zaletą to to, że ludzie są niezwykle poruszeni jego otwartością, empatią.
Jolanta Majchrzak–Woźniak, Tadeusz Woźniak i Magda Jasińska. Fot. Adam Droździk

Jolanta Majchrzak–Woźniak, Tadeusz Woźniak i Magda Jasińska. Fot. Adam Droździk

Wracam jednak do pytania o rok powstania „Zegarmistrza”, bo to jest pewien fenomen, że mimo iż upłynęło tyle lat, bo blisko 50, to nadal publiczność kocha szczególnie te dwa utwory. A czy ktoś zrobił w ogóle remanent twórczości Tadeusza Woźniaka? Drogi wujku – pozwolę sobie na taką familiarność!

T.W.: - I bardzo dobrze, bo kiedy byłaś osobą jeszcze niedorosłą, to mówiłaś do mnie właśnie w ten sposób, co było bardzo miłe, więc niech tak zostanie. A jeśli chodzi o remanent to znalazł się człowiek, który go czyni, czyli po prostu wygrzebuje w radiu, wykopuje i wyszukuje gdzieś nagrania i umieszcza je na kolejnych płytach, które nazywają się „Tadeusz Woźniak Archiwum”. Na tych płytach archiwalnych wyszło bardzo wiele utworów, które nagrałem dla Polskiego Radia, bądź to nigdy niewydane, bądź to wydane później. Tak więc ów człowiek wykonuje bardzo trudne i żmudne zadanie.

A czy wujek Tadeusz był na tyle skrupulatny, żeby swoją twórczość gdzieś zarchiwizować?

T.W.: - Tak, tylko naturalnie jest wiele takich rzeczy, szczególnie z twórczości teatralnej, których mam kopię, bo muzyka de facto już po wygaśnięciu teatralnych praw jest moja i może samoistnie być wykonywana. Zostało wiele nagrań, między innymi część z nagrań pochodzi właśnie z twojego radia.

Co jest niesamowite, że młodzi ludzie zabierają się za śpiewanie właśnie piosenek Tadeusza Woźniaka....

T.W.: - Że śpiewają „Zegarmistrza” to wiem, innych to nie wiem.

„Pomarańcze” też, bo to są takie piosenki powiedziałabym ponadczasowe.

T.W.: - Dziękuję.

A która twórczość jest bliższa Tadeuszowi Woźniakowi? Czy teatralna czy jednak mimo wszystko te krótkie formy kilkuminutowe, czyli piosenki?

T.W.: - Okazało się, że w życiu potrzebne jest mi i jedno i drugie, czyli takie urozmaicenie i dopełnienie, choć najcięższą pracę w życiu jaką miałem do wykonania to dwie godziny do „Pana Tadeusza” - symfonicznej muzyki do niemego filmu pochodzącego z 1928 roku, gdzie jak wiadomo żadnego dźwięku nie ma i w zasadzie całą opowieść dźwiękową musiałem zrobić sam. Więc muszę powiedzieć, że to wyzwanie było bardzo trudne. Bardzo dużo czasu trzeba było wypełnić muzyką, zsynchronizowaną z obrazem, co jest dodatkowym utrudnieniem. To się musi zgodzić z obrazem, więc wszystko musi być dopasowane czasowo co do sekundy, ale w taki sposób, żeby miało to jeszcze jakąś wewnętrzną logikę, żeby nie było od Sasa do lasa. To było dużo pracy ale satysfakcjonującej i była to dla mnie bardzo wspaniała przygoda. Graliśmy to na żywo między innymi na festiwalu we Wrocławiu, ale także w Sali Wielkiej Zamku Królewskiego w Warszawie.

Czy inaczej się pisze muzykę dla dzieci?

T.W.: - Nie, właśnie trochę mnie denerwuje jak się próbuje tak błyskotliwie wypowiadać, że dla dzieci to tak samo jak dla dorosłych, tylko jeszcze lepiej. To jest bzdura. Mnie było łatwiej pisać dla dzieci robić, ponieważ wtedy nie włącza się autocenzura, bo zawsze istnieje coś takiego, że musi być tak zrobione, żeby coś się tam znalazło takiego, co dorosłym czy kolegom się spodoba. Żeby nie powiedzieli, że kręcę się dookoła własnego ogona. Natomiast w przypadku piosenek dla dzieci, to staram się je tworzyć najprościej jak się tylko da, co jest dla mnie przyjemnością i ulgą, bez obciążenia. Więc się nie zgadzam z tymi skomplikowanymi definicjami.

Zobacz także

Dariusz Kozakiewicz

Dariusz Kozakiewicz

Marek Kaliszuk

Marek Kaliszuk

Jos Maria Florncio

José Maria Florêncio

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Maciej Figas

Maciej Figas

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Grzegorz Wilk

Grzegorz Wilk

Tadeusz Szlenkier

Tadeusz Szlenkier

Wojciech Burdelak

Wojciech Burdelak

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę