Grupa De Mono

2019-12-13
De Mono Fot. Nadesłane

De Mono Fot. Nadesłane

Andrzej Krzywy i Piotr Kubiaczyk opowiadają o swojej najnowszej płycie „Reset”

„Bardzo ważny jest dobór towarzystwa, bo spędzamy ze sobą tak naprawdę więcej czasu niż w domu. Czyli na pewno ponad pół roku na walizkach, ale też nie ukrywamy, że to po prostu bardzo lubimy...”

Piątek, 13 grudnia godz. 20:05
Jaki macie przepis na sukces i 32 lata razem?

Andrzej Krzywy: - Do tego jeszcze to już nasz 16. album. Bardzo ważny jest dobór towarzystwa, bo spędzamy ze sobą tak naprawdę więcej czasu niż w domu. Czyli na pewno ponad pół roku na walizkach, ale też nie ukrywamy, że to po prostu bardzo lubimy. I kiedy się robi troszkę luźniej, zaczynamy już po tygodniu przebierać nogami, a najbardziej cieszą się w rodzinie, kiedy mamy już wyjechać i mówią „Jedź, jedź...” .

Piotr Kubiaczyk: - A z drugiej strony absolutnie nie jesteśmy typem zespołu, który spędza ze sobą jeszcze dodatkowo rodzinnie czas na wspólne wyjazdy. Tutaj musi być oddech.

Zresetowaliście się. Nowe przeboje, nowe aranżacje, do tego macie jeszcze nowego wydawcę. Mamy właściwie nowy zespół.

A. K.: - No taki był zamysł i cel - odświeżyć logotyp, który używaliśmy przez 30 parę lat. Troszkę rzeczywiście takie nowe otwarcie, trochę nowy rozdział, oczywiście bez odcinania się od tego co było, bo to jest nasza historia i nasze życie, ale chcielibyśmy, żeby ten nasz okręt pod tytułem „De Mono” znowu wyszedł na głębokie morze na pełnych żaglach.

I ten plan na razie wykonujecie w 100 procentach. Czy ta płyta ma szansę stać się prawdziwym rarytasem? Macie pewien przepis na pisanie przebojów? Już co najmniej 2 utwory zaistniały.

A. K.: - To prawda, po drugie nasz album tak naprawdę niedawno dopiero ujrzał światło dzienne. Na razie wybieramy piosenki singlowe.

P.K.: - Staramy się wybierać atrakcyjne piosenki - takie, które niosą ze sobą coś ważnego i pokazujemy je też jakby w nowej odsłonie. Chociaż ta nowa odsłona to też jest takie może troszkę naciągane, no bo nadal gramy, wymyślamy te wszystkie piosenki i robimy to poniekąd wspólnie. Jest 5 kompozytorów i każdy coś tam przynosi, potem razem siadamy i staramy się ubrać to, te wszystkie dźwięki i rytmy. Jednak tym razem poprosiliśmy młodych producentów, którzy nie są może skażeni tak bardzo tym wszystkim, co robiliśmy w latach 90., czy nawet w końcówce 80. i im zaufaliśmy, licząc na to, że wygrzebią z nas jeszcze coś i mam wrażenie, że to się chyba udało. Więc jest to jakby nowa sytuacja dla nas.

A.K.: - Do tej pory pracowaliśmy tak, że płytą zajmował się jeden producent, jeden realizator. Tym razem mieliśmy kilku producentów, żeby ta płyta była też ciekawa, żeby się nie nudziło, żeby nie była tak bardzo przewidywalna. No i stąd ten pomysł właśnie, żeby wykorzystać kilka młodych osób plus Andrzej Puczyński, który był związany z nami od 30 lat, bo nagrywał naszą pierwszą i drugą płytę.

Mieliście do niego pełne zaufanie?

P.K.: - To człowiek właściwie instytucja w naszej branży muzycznej i gdybyśmy mieli wyliczać jego dokonania, to trzeba by było zrobić oddzielną audycję. W związku z tym, że rzeczywiście był przy narodzeniu naszego zespołu i zrobił dwie pierwsze płyty: „Kochać inaczej” i „Oh Yeah!”, które zdecydowały o dalszych naszych losach, w związku z tym zwróciliśmy się do niego. Muszę dziś przyznać, że to było ciekawe doświadczenie, jak Andrzej po tych kilkudziesięciu latach spojrzał na nasze piosenki. Zrobił jeden numer - interesująco, ciekawie, troszkę inaczej niż pozostałe i dlatego ta płyta jest dosyć różnorodna brzmieniowo, różnorodna stylistycznie. To akurat zawsze ten zespół cechowało, że korzystaliśmy właściwie tak naprawdę z wielu możliwych szuflad muzycznych.

A.K.: - No może poza jakimś ekstremalnym metalem, czy ekstremalnym country.

No właściwie jesteście na takim etapie swojej twórczości i życia, że nie musicie już niczego udowadniać. A jednak nie odcinacie kuponów…

A.K.: - W jakimś sensie tak, no bo już dużo za nami, krótko mówiąc. Myślę, że tak naprawdę najważniejsze jest to, żebyśmy byli sprawni i zdrowi. Jeśli tak będzie, to myślę, że chcemy pobić Rolling Stonesów (śmiech), co prawda dzisiaj jeszcze się nie poddają, ale szansa jest duża. Zobaczymy kto dobiegnie i na którym miejscu.

Ale ta płyta jest takim trochę konglomeratem starego brzmienia De Mono i pewnych takich nowinek muzycznych, które możemy zauważyć.

P.K.: - No to właśnie chyba to jest to, o czym wspomniałem wcześniej, czyli nawiązanie współpracy z różnymi ludźmi, którzy siedzą w tej muzyce bardzo współcześnie i korzystają z osiągnięć technologii brzmień. Śledzą bardzo dokładnie to, co się dzieje na tym rynku. My w sposób naturalny jesteśmy obciążeni i ograniczeni naszą estetyką i naszymi doświadczeniami. Z jednej strony oczywiście Andrzeja głos jest taką pieczątką charakterystyczną. To jest taki podpis zespołu, dzięki któremu jest rozpoznawany przez tyle lat. Natomiast to, że te piosenki brzmią inaczej, to zdecydowanie zasługa tych ludzi i myślę, że będę się upierał przy tym twierdzeniu, że to był dobry ruch, żeby pójść właściwie tą drogą. Nie wiem, to może źle zabrzmi, ale nasz album jest jak zbiór singli.

A.K.: - Ale ta płyta jest takim zbiorem piosenek, a nie płytą z jakąś koncepcją od początku do końca. Ta płyta jest, nie chcę użyć słowa eklektyczna, bo to ma taki wydźwięk pejoratywny, natomiast myślę, że słowo różnorodność tutaj będzie najlepszym określeniem tego albumu. Oczywiście mieliśmy ogromny wpływ na to, co się dzieje na płycie, to nie jest tak, że oddaliśmy piosenki i bawcie się nimi, a co z tego wyjdzie, to wyjdzie. Nie, w zasadzie od początku i na każdym etapie tak naprawdę mieliśmy wpływ, zaczynając od doboru piosenek, potem szukania tekstów, a następnie szukania producentów i już potem też praca z producentami. Oczywiście dawaliśmy im jakby dużo powietrza, dużo wolnej ręki, żeby nas zaskoczyli, żeby pokazali nam jak to się dzisiaj właśnie robi i myślę, że to połączenie spowodowało, że te piosenki brzmią tak, jak brzmią. Wydaje mi się, że bardzo nowocześnie, a zarazem właśnie mają ten element De Mono, który wszyscy gdzieś tam znają, lubią i do niego wracają.

Czyli wychodziliście od muzyki?

A.K.: - Tak, zawsze jest tak u nas. To jest taka klasyczna droga, czyli najpierw powstają kompozycje z takim udawanym norweskim – angielskim, czyli śpiewane sylabami, bo chodzi o to, żeby tekściarz usłyszał melodie i rytm, tam gdzie są samogłoski, gdzie można przeciągnąć dźwięk i tak dalej. To wszystko jest bardzo ważne. Dlatego dobry tekściarz, a że jest ich niewielu, którzy jakby znają to i mają ucho.

P.K.: - No też nie było prosto z tymi tekstami. Tekst do piosenki „Prosto w serce” na przykład dopiero wypalił za piątym razem.

To były cztery propozycje?

A.K.: - Tak, zresztą wszystkie zaśpiewałem, bo mamy też takie zasady, że zanim podejmiemy decyzję staram się zaśpiewać każdy tekst, bo nie wszystko, co jest na kartce, co wydaje się, że jest takie sobie potem brzmi, ewentualnie odwrotnie. Czyli coś, co wydaje się super nagle podczas śpiewania okazuje się, że nie do końca da się to przełożyć i stąd to jest dosyć długie ale owocne grzebanie.

Zobacz także

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę