Hanna Okońska

2019-09-20
Hanna Okońska Fot. Magda Jasińska

Hanna Okońska Fot. Magda Jasińska

Polskie Radio PiK "Zwierzenia przy muzyce" - Hanna Okońska

Wokalistka, sopran, solistka Teatru Wielkiego w Łodzi, współpracuje też z Operą Nova w Bydgoszczy.

”Przygoda ze śpiewaniem, z muzyką, zaczęła się dosyć wcześnie. Byłam bardzo głośnym dzieckiem, krążyłam po całym domu i śpiewałam. Wszędzie, gdzie się tylko dało. Jednak, zdecydowanie nie były to arie operowe. Nawet trudno powiedzieć, że to było już wtedy śpiewanie...”

Piątek, 20 września godz. 20:05
Skąd się wzięła muzyka i śpiew w pani życiu?

- Przygoda ze śpiewaniem, z muzyką, zaczęła się dosyć wcześnie. Byłam bardzo głośnym dzieckiem, krążyłam po całym domu i śpiewałam. Wszędzie, gdzie się tylko dało. Jednak zdecydowanie nie były to arie operowe. Nawet trudno powiedzieć, że to było już wtedy śpiewanie. Ponieważ mam dużą rodzinę, czwórkę rodzeństwa, moi rodzice w pewnym momencie mieli po prostu dość hałasu i stwierdzili, że trzeba mnie zapisać na jakieś zajęcia wokalne. Myśleli, że może tam się naśpiewam na tyle, że już w domu będą mieli spokój. Rzeczywiście od tamtego czasu przez 6 lat uczyłam się w Warckim Centrum Kultury. Trafiłam pod skrzydła fantastycznego nauczyciela - pana Jarka Miłka. Co ciekawe, to właśnie pan Jarek Miłek, jako pierwszy powiedział mi, że mój głos nadaje się bardziej do śpiewania klasyki niż rozrywki. Pamiętam swoje oburzenie, kiedy usłyszałam te słowa. Obiecałam sobie wtedy, że „nigdy w życiu, po moim trupie, nie będę śpiewała operowo”. Dość przewrotnie poukładało się w moim życiu. Jak to mówią: Nigdy nie mów nigdy. W gimnazjum poznałam cudownego człowieka, który w zasadzie jest odpowiedzialny za to, że trafiłam do szkoły muzycznej, a następnie poszłam na studia do Bydgoszczy. Był to pan Jan Olszewski, który prowadził wtedy zajęcia teatralne, a mnie przygotowywał do wielu konkursów poezji śpiewanej. To on, krok po kroczku, prowadził mnie do klasyki. To właśnie z panem Jasiem pojechałam na swoje pierwsze konsultacje wokalne do Poznania i uwaga, przesłuchiwała mnie wtedy dobrze państwu znana pani prof. Katarzyna Rymarczyk. Cóż to był wtedy za stres! Podczas tych przesłuchań nogi mi się trzęsły. Wtedy zapadła decyzja, że pójdę do szkoły muzycznej w Zduńskiej Woli, miasta oddalonego około 40 km od Warty, z której pochodzę.
Hanna Okońska Fot. Magda Jasińska

Hanna Okońska Fot. Magda Jasińska

Trochę daleko jak na związki z Bydgoszczą?

- To prawda. W ogóle nie myślałam nigdy, że przyjadę na studia do Bydgoszczy. Ale analizując sobie moją drogę muzyczną, muszę szczerze przyznać, że wszystkie drogi do niej jednak prowadziły. W szkole muzycznej uczyła mnie pani Dorota Borowicz, która jest związana z Bydgoszczą, obecnie jest asystentem reżysera w Operze Nova. Gdy trafiłam do szkoły muzycznej, nadal trzymałam się postanowienia, że nie będę śpiewała opery. Dlatego jednocześnie jeździłam na zajęcia wokalne do Wielunia. Tam uczyłam się u pani Zosi Szpikowskiej. Jest to ważny element mojej muzycznej ścieżki, kształtowania się mojej osobowości, mojego poczucia własnej wartości. Pani Zosia, jako pierwsza nauczyła mnie mocno wierzyć w siebie i uzmysłowiła mi, jak ważne jest to w naszym zawodzie. Jeśli chcemy prezentować siebie na scenie, to musimy wiedzieć, że jesteśmy w tym dobrzy. Poza tym, żeby śpiewać swoim prawdziwym głosem, trzeba bardzo się otworzyć. A żeby tak się stało, musimy najpierw poznać samego siebie, polubić, pokochać i nie wstydzić się swojego ja. Od tamtego momentu, rzeczywiście wszystkie lekcje, które prowadziła ze mną pani Zosia towarzyszą mi do dziś i bardzo pomagają. Dzięki nim chcę ciągle iść do przodu, ze zdrowym poczuciem własnej wartości. Kocham samą siebie i nieważne co złego się wydarzyło, wiem, że jutro będzie lepiej. Polecam wszystkim, nie tylko artystom, żeby o to dbać.

Czyli należy pani do tych osób, które jak się budzą rano, to kochają życie?

- Staram się, chociaż nie ukrywam, że zdarza mi się wstać lewą nogą. Ale mam nadzieję, że takich dni nie będzie na tyle dużo, żeby zmieniło to moje optymistyczne podejście do życia.

Cały czas jeszcze nie wiem jak te drogi zaprowadziły panią na studia do Bydgoszczy. Czy to był pierwszy wybór?

- Oj nie, w trzeciej klasie szkoły muzycznej polubiłam się już bardziej z operą, ale nadal bardzo broniłam się przed Bydgoszczą. Mimo, że wszyscy mnie na tę uczelnię namawiali. Bardzo nie chciałam przyjeżdżać do Bydgoszczy, nie miałam tu rodziny ani znajomych. Moim pierwszym wyborem był Wrocław. Zdawałam do Poznania i do Wrocławia, ale się nie dostałam. Nie przeszłam pierwszego etapu ze śpiewu i dziś wcale się nie dziwię, moje zdolności wtedy nie były oszałamiające. Dowiedziałam się jednak o drugim naborze w Bydgoszczy i stwierdziłam, że dlaczego nie... Może trzeba iść za ciosem i spróbować. Była to ostatnia szansa. No i udało się, ku mojemu wielkiemu zaskoczeniu. Przez pierwsze pół roku uczyłam się u nieżyjącej już dziś pani Patrycji Stróżyk, a potem trafiłam do pani prof. Małgorzaty Greli i resztę już państwo chyba znacie.

Przez ten czas studiów w Bydgoszczy nie ciągnęło pani na przykład do Gdyni, żeby spróbować swoich sił w teatrze muzycznym?

- Nie, bo pani prof. Grela zaraziła mnie miłością do opery do tego stopnia, że myśl o musicalu zupełnie przestała mnie nawiedzać. Poczułam wielką frajdę ze śpiewania klasycznego. To był przełomowy moment, na pewien czas odstawiłam swoje marzenia o śpiewie rozrywkowym i skupiłam się wyłącznie na operze.
Hanna Okońska Fot. Magda Jasińska

Hanna Okońska Fot. Magda Jasińska

A kiedy polubiła pani Bydgoszcz?

- Bydgoszcz? Tak stopniowo, z roku na rok podobała mi się coraz bardziej. Pamiętam, że jak przyjechałam, to rzeczywiście chyba fakt, że nikogo tutaj nie znałam, sprawił, że to nie był dobry początek. Patrzyłam na miasto z zupełnie innej perspektywy. Natomiast kiedy poznaje się ludzi i coraz więcej pięknych i ciekawych miejsc, człowiek zaczyna się przywiązywać. Wydaje mi się też, że przez te 6 lat moich studiów Bydgoszcz bardzo się rozwinęła, wypiękniała. Coraz lepiej się tutaj czułam, miałam coraz więcej wspaniałych znajomych i pokochałam to miasto.

Pani sama szukała teatru, czy to i same teatry pani szukały?

- Niestety na początku nie można liczyć na to, że teatr sam zadzwoni. Trzeba się bardzo o to samemu postarać, co nie jest łatwe dla młodego, często mało odważnego artysty. Wiele osób myśli sobie, że jeszcze to nie ten moment, że jeszcze muszę się trochę pouczyć, że jeszcze nie jestem gotowy. Mnie życie nauczyło, że nie ma na co czekać. Naprawdę trzeba próbować, bo im więcej się pokazujemy na scenie w trakcie studiów, tym są większe szanse, że po studiach będziemy mieć pracę. Pamiętam, że na szóstym roku wysyłałam setki zgłoszeń, na każde przesłuchanie, które tylko wpadło mi w oko i praktycznie żadne z tych przesłuchań wtedy się nie udało. Ale ważne jest, żeby się nie zrażać, nie dołować, tylko próbować dalej, bo setne przesłuchanie może akurat otworzyć nam jakieś drzwi. I rzeczywiście w moim przypadku tak było. Przesłuchanie w Operze Nova w Bydgoszczy zakończyło się sukcesem. Miesiąc później otrzymałam telefon z pytaniem - czy chciałabym wystąpić w Falstaffie Verdiego. Każdą okazję trzeba wykorzystywać, zwłaszcza na początku swojej muzycznej drogi.

Zobacz także

Paweł Szkotak

Paweł Szkotak

Łukasz Drapała

Łukasz Drapała

Paulina Rubczak

Paulina Rubczak

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę