Hanna Leniec i Mariusz Koper

2018-07-12
Mariusz Koper i Hanna Leniec w Polskim Radiu PiK. Fot. Ireneusz Sanger

Mariusz Koper i Hanna Leniec w Polskim Radiu PiK. Fot. Ireneusz Sanger

Hanna Leniec – bydgoszczanka, drugi oficer jachtu Katharsis II i Mariusz Koper – inowrocławianin, kapitan jachtu. Polska załoga Katharsis II jako pierwsza opłynęła Antarktydę po jej wodach na południe od 60 stopnia.

"Myśmy deklarowali, że nie płyniemy po rekord, bo tak to wszyscy dookoła odbierają. To jest akwen, na którym trudno bić rekordy. Płynęliśmy pod auspicjami światowej organizacji żeglarskiej, która zniechęcała nas do bicia rekordu szybkościowego tej trasy. Rejs, w którym byliśmy, to taka biała plama na tej wielkiej żeglarskiej mapie świata, okrążenie wokół Antarktydy po jej wodach, na południe od 60 stopnia - nikt wcześniej nie dokonał tego..."

Piątek, 13 lipca 2018 o godz. 21.07
Polskie Radio PiK - Zwierzenia przy muzyce - Mariusz Koper i Hanna Leniec (KatharsisII)
Ile to czasu minęło od ostatniego spotkania z panią Hanną Leniec?

Hanna Leniec – To już rok.

Gratuluję tego co osiągnęliście, chociaż zawsze mówicie, że nie płynie się po rekord. Chciałoby się spytać - no i jak? Jak to jest po ponad 100 dniach podróży. Ile już dni jesteście na lądzie?

Mariusz Koper - Rzeczywiście jesteśmy niedługo w kraju. Zakończyliśmy rejs na początku kwietnia. Dokładnie 5 kwietnia, ale później jeszcze musieliśmy dopłynąć do Nowej Zelandii gdzie jacht podlega w tej chwili niezbędnym kosmetycznym i niekosmetycznym naprawom.
Mariusz Koper i Hanna Leniec w Polskim Radiu PiK. Fot. Ireneusz Sanger

Mariusz Koper i Hanna Leniec w Polskim Radiu PiK. Fot. Ireneusz Sanger

Czy można powiedzieć, że jak już wpłynęliście do Hobart to potem już były wakacje?

M.K. - No właśnie nie, bo ten ostatni odcinek, który nam pozostał do pokonania czyli z Tasmanii do Nowej Zelandii wiązał się z przepłynięciem Morze Tasmana, które słynie z bardzo sztormowych warunków, dużych fal. Wytwarzają się tam bardzo trudne warunki, bardzo wymagające. Po dopłynięciu do Hobart tak jakby zeszło z nas to ciśnienie, była radość, że osiągnęliśmy cel, że dokonaliśmy tego co sobie założyliśmy.
Mariusz Koper. Fot. Ireneusz Sanger

Mariusz Koper. Fot. Ireneusz Sanger

Panie Kapitanie, po co ciągnie wilka morskiego w taką podróż? Po co się wytycza kolejne etapy? Ta poprzeczka idzie za każdym razem w górę.

M.K. - Ja mam w sobie coś takiego, że lubię się sprawdzać. Uwielbiam wyzwania i widzę, czy temu wyzwaniu jestem w stanie podołać. Jeśli tak to w próbuję rzucić rękawice i działać. I tak było w tym przypadku, tak jak pani wspomniała myśmy deklarowali, że nie płyniemy po rekord, bo tak to wszyscy dookoła odbierają. Popłynąć jak najszybciej to jest akwen, na którym trudno bić rekordy. Płynęliśmy pod auspicjami światowej organizacji żeglarskiej, która zniechęcała nas do bicia rekordu szybkościowego tej trasy. Natomiast rejs, w którym byliśmy to taka biała plama na tej wielkiej żeglarskiej mapie świata, okrążenie wokół Antarktydy po jej wodach. na południe od 60 stopnia Nikt wcześniej nie dokonał tego, więc dla mnie to było takie w miarę naturalne, że chciałem podjąć się tego.

Szarżował pan?

M.K. - Nie, absolutnie nie. Może trochę na końcu.
Hanna Leniec. Fot. Ireneusz Sanger

Hanna Leniec. Fot. Ireneusz Sanger

Ale to właściwie był rekord pani Hani. Dokonała Pani niemożliwego. Nie znam wielu kobiet, które by po takich przejściach - operacji, chemioterapii chciały się podjąć takie wyzwanie.

H.L. - Tak, muszę powiedzieć, że to wyzwanie to była dla mnie niesamowita mobilizacja. Ja sobie powiedziałam, że to zrobię. O raku dowiedziałam się na parę dni przed poprzednim terminem wyjazdu, kiedy ta nasza wyprawa miała już ruszać, więc to się wszystko musiało przesunąć o rok. Ja miałam to w głowie - "Mam rok, żeby przejść operację. Mam rok, żeby przejść chemię i muszę pracować nad tym, żeby ręka po operacji była sprawna, żebym mogła stać za sterem. I jak dojdę do siebie, to będzie dobrze, to będę zdrowa". Postawiłam właściwie sobie takie wyzwanie, a cała załoga mnie bardzo z tym wspierała. Pierwsze takie próbne rejsy robiliśmy najpierw w sierpniu, zaraz po chemii kiedy byłam bardzo słaba. Wierzyłam, że z każdym tygodniem musi być lepiej, a później był kolejny taki próbny rejs sierpniowy. Też jeszcze było słabo, ale dałam już radę, płynęliśmy non stop trzy doby w bardzo sztormowych warunkach. To była taka próba. Było ciężko, czasami ze łzami w oczach stałam za tym serem na wachcie ale dałam radę. A potem kolejna próba w październiku kiedy przeprowadziliśmy z Madagaskaru do Kapsztadu jacht w trzyosobowym składzie. To był jednak kawał oceanu do pokonania i zrobiliśmy to. Czułam, że było już lepiej, że siły wracają i w grudniu właściwie wróciłam do formy i pojechaliśmy do Kapsztadu.
Mariusz Koper i Hanna Leniec w Polskim Radiu PiK. Fot. Ireneusz Sanger

Mariusz Koper i Hanna Leniec w Polskim Radiu PiK. Fot. Ireneusz Sanger

Zanim jednak wypłynęliście trzeba było wszystko przygotować – to logistyczne wyzwanie.

H.L. - Czyli cała logistyka zakupów, przerobienia tego jedzenia, które mamy ze sobą zabrać, ulokowanie na jachcie, to w dużej mierze było moje zadanie, no i już wtedy w grudniu musiałam na lądzie być na pełnych obrotach . Na tego typu wyprawy trzeba wszystko zaplanować, chcieliśmy w rejsie być około 100 dni, ale musieliśmy brać taki margines bezpieczeństwa, że wyprawa nam się może przedłużyć z powodów pogodowych, czy z powodu awarii, więc mieliśmy taką żelazną rezerwę na 120 dni plus jeszcze taka powiedzmy już na zupełnie czarną godzinę żywność liofilizowaną, a że zrobiliśmy to w niecałe 103 dni, no to troszkę tego jedzenia nam jeszcze zostało.

M.K. - Wiele spraw trzeba załatwić przed samym rejsem, bo jeżeli się tego dobrze nie zorganizuje to potem rejs jest po prostu nieudany.

Na czyjej to było głowie?

M.K. - Na mojej głowie. Mam taką zasadę, że musimy być samowystarczalni. W końcu znikąd pomocy, nie można cofnąć się do jakiegokolwiek sklepu, gdyby czegoś zabrakło, nie można zamówić ani prądu, ani brakującej części zapasowej. W zasadzie wszystkie istotne urządzenia na jachcie były zdublowane, a te które nie były zdublowane miały komplet części zapasowych. Mieliśmy kilka trudnych momentów, ale z każdym sobie poradziliśmy.
Fot. Ireneusz Sanger

Fot. Ireneusz Sanger

Ostatnio raz jeszcze słuchałam waszych relacji i były bardzo opisowe i bardzo spokojne. Z tych relacji nawet jak opowiadaliście o sztormach, o wielkich falach, o różnych zdarzeniach, które wam się przytrafiły bił ogromny spokój.

H.L. - Zgadza się. Jak nagrywaliśmy to nawet prosiłam Mariusza o trochę ekspresji.

M.K. - Hania do mnie wtedy mówiła "Bo Ty tak mówisz o tych sztormach, jakby to była po prostu mżawka, a przecież sytuacja jest dosyć poważna". No ale ja już taki jestem.

H.L. - No i to jest właśnie wspaniałe, bo ten spokój i opanowanie przenosi się na całą załogę.

M.K. - No i tutaj też muszę dodać, że bardzo ważna jest taka umiejętność improwizowania bo nie zawsze można mieć każdą część zapasową.

Zobacz także

Anna Rusowicz

Anna Rusowicz

Darek Kozakiewicz

Darek Kozakiewicz

Paweł Lucewicz

Paweł Lucewicz

Profesor Piotr Salaber

Profesor Piotr Salaber

Olga Bończyk

Olga Bończyk

Damian Sikorski

Damian Sikorski

Mariusz Smolij

Mariusz Smolij

Józef Eliasz

Józef Eliasz

Bogdan Hołownia

Bogdan Hołownia

Co tydzień jest okazja do spotkań z niecodzienną muzyką, z niecodziennymi gośćmi, niecodziennymi tematami...
„Zwierzenia przy muzyce”
zaprasza Magda Jasińska
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę