No nareszcie będzie płyta?
- Tak. Można powiedzieć, że zbliżamy się do tej płyty. Jeszcze terminu premiery ostatecznie nie znam, aczkolwiek już rozpoczynamy koncerty promocyjne. Mam nadzieję, że na jesień ta płyta już będzie. Tak to sobie wymyśliłem, choć wszystko zależy, wiadomo, od wydawcy, od wytwórni. Takie rozmowy cały czas się toczą.
Czy to będzie cały Tadeusz Seibert? Cała prawda o Tobie?
- Pewnie bardzo dużo tej prawdy będzie, bo wszystkie teksty są moje, tak więc to co mi na duszy leżało postarałem się przelać na teksty. W większości utworów jestem kompozytorem, więc dużo jest mnie na płycie.
Czy to teraz już jest taki wymóg, żeby wokalista nie tylko śpiewał ale również i sobie pisał teksty i muzykę.
- Bardzo długo do tego dojrzewałem. Przez jakiś czas pisałem do szuflady. Te teksty, które napisałem na płytę to historie, niekiedy miłosne perypetie, przejazdy z miasta do miasta, bo dużo rzeczywiście ostatnimi czasy jeździłem. Te emocje, które siedzą we mnie, staram się prosto przekazać i przemienić w teksty, które nie są wcale za wesołe, ale mimo wszystko są pozytywne i pouczające.
Czy to są historie z życia wzięte?
- Myślę, że tak. To są jakieś moje przemyślenia i historie też z życia wzięte.
Kto Ci wyda tę płytę ?
- No jeszcze nie będę zdradzał, bo takich sytuacji w moim życiu było mnóstwo. Dopiero jestem na początku drogi. Nie mogę zdradzić ale myślę, że już niedługo wszystko będzie jasne i wtedy spotkamy się ponownie. Cieszę się, że w tej chwili jest bliżej końca niż początku, bo wszystkie utwory są już nagrane, jeszcze dopisałem kolejne 3. Nie wiem czy wszystkie wejdą na płytę.
Ten Tadeusz Seibert jest na tym materiale dość różnorodny.
- O to chodziło. Na epce, którą nagraliśmy jest siedem utworów, starałem się aby były one różnorodne. To ma być spectrum całej płyty, a nie tylko jakieś wolne utwory czy też szybkie. Myślę, że każdy znajdzie coś na tej płycie dla siebie.
Masz bogate doświadczenie estradowej pracy. Już nie wspominam tego zespołu "Balbiny", które zapoczątkowały Twoje śpiewanie, potem jeszcze były różne zespoły - to wszystko się dziś przydaje…
- Jasne, przydaje się i ja się cieszę, że mam taką możliwość i się tutaj realizuje na scenach bydgoskich, mogę śpiewać w Kolędzie Nocce utwory Trzcińskiego, czy piosenki z Akademii Pana Kleksa. Te doświadczenia na pewno bardzo dużo mi dały, przede wszystkim pewne doświadczenie i dojrzałość. To jest ważne bo teraz trudno się przebić bo konkurencja jest spora.
Mam nadzieję, że dostrzegasz tę konkurencje?
- Kiedyś nie było internetu i było chyba troszkę łatwiej, Dzisiaj każdy, naprawdę każdy może grać sam, uczyć się przez choćby Internet, bo są lekcje i rzeczywiście tych zespołów jest sporo. Ale cieszy mnie to, że ludzie zaczynają tęsknić za wartościową muzyką.
Czy teraz już "weteranie" nie będziesz brał udziału w żadnych konkursach I festiwalach?
- Nie wiem. Nie wykluczam tego oczywiście, ale ostatnimi czasy nie zgłaszałem się na festiwale. Myślę, że z tym materiałem będę śmigał i ewentualnie nawet zawitam gdzieś na konkursy czy festiwale.
Ale wracając jeszcze do płyty, to rozumiem, że już nie zdradzając kto będzie twoim wydawcą jesteś, poukładany czy nadal szukasz?
- No można powiedzieć, że jestem poukładany, choć nie mam podpisanego kontraktu. Ja też mam mnóstwo pomysłów na godzinę. Bardzo mnie wspiera muzycznie znakomity pianista i aranżer - Adaś Lemańczyk i chłopcy z zespołu. Dziękuję też rodzinie, która trzyma za mnie kciuki, mamie i tacie także za to dziękuję .
W końcu dzięki nim śpiewasz.
- Tak, naprawdę! Bo mama nauczyciel śpiewu, gdyby nie ona myślę, że bym nie śpiewał.