A dlaczego kontrabas – instrument duży, ciężki, niekomunikacyjny?
- Nieporęczny … same są z nim problemy. Sytuacja jest nieco przewrotna. Byłem samoukiem, moi rodzice byli związani z muzyką. W rodzinie się grało, bracia się spotykali: wujek jest basistą, mój tata grał na perkusji, mama śpiewała, to było też współdzielenie zawodów. Ja się wtedy muzyką nie interesowałem. Dopiero kiedy uczyłem się w Technikum Rolniczym w Karolewie, był wakat na basistę w zespole i tak się złożyło, że się odważyłem . Tam uczył akordeonista pan Mirosław Marks no i w ten sposób zacząłem samodzielną edukację. Problem w samodzielnej edukacji polega na tym, że trzeba wyrąbać wszystkie drzewa, żeby znaleźć ścieżkę. Z jednej strony to jest bardzo cenne, a z drugiej płonny wysiłek i dziś już oszczędzam go swoim studentom i wskazuje im drogę, żeby nie chodzić w kółko. To był czas gitary basowej. Później zaczęła się solidna praca – poznawanie, słuchanie, spisywanie, znajomość z kolegami już znanymi i wykształconymi jak Krzysio Herdzin czy Grzegorz Daroń, jamy w Beanusie. Następnie współpraca z Jackiem Pelcem w jego trio. Z Krzysiem Herdzinem i Jackiem zjeździliśmy niemal całą Europę. Dla mnie to było jak złapanie Pana Boga za nogi. Nastąpił jednak taki moment kiedy Jacek Pelc w swoim stylu powiedział: „stareńki – teraz gra się niestety na kontrabasie i musisz się nauczyć”. Nie mogłem w to uwierzyć, że Jacek w tak ultymatywny sposób stawia sprawę. Byłem troszkę niepocieszony – porównując te instrumenty właściwie wszystko jest inaczej...
Ale jak kontrabas brzmi!!!
- No właśnie i dotykamy sedna, że kontrabas niesie ze sobą tyle walorów brzmieniowych, poza tym cała historia jazzu jest związana z kontrabasem. Tak więc poświęciłem ileś tam lat pracy, żeby ten instrument pokonać i cały czas go pokonuje