Już niedługo będziemy mogli zobaczyć Panią na koncercie świątecznym na w toruńskich Jordankach. 11 grudnia wystąpi Pani razem z Garym Guthmanem. Czy Pani w ogóle lubi jazz?
- Tak, ale nie każdy. Każdy odłam gatunku, nawet muzyki rozrywkowej ma tak szerokie spektrum rażenia i każdy musi sobie coś wybrać, ja wybrałam Cheta Bakera.
Jakie Pani znalazła sobie miejsce podczas tego koncertu świątecznego?
- Blisko Garego (śmiech). Gary jest tak fantastycznym mówcą, znakomicie prowadzi koncerty swoją łamaną polszczyzną. Opowiada m.in. o swojej miłości do żony – harfistki Małgorzaty Zalewskiej. To też jest bardzo zabawne bo między Małgosią Zalewską a Walewską jest tylko różnica jednej litery, co też dostarcza wielu przygód. Gary jest jednak jednym z elementów swojego jazzowego kwartetu – wystąpią jeszcze Wojciech Gogolewski na fortepianie, Paweł Pańta na kontrabasie i Cezary Konrad na perkusji. Na pierwszym koncercie w ubiegłym roku bardzo się stresowałam ale stwierdziłam, że niepotrzebnie bo muzycy jazzowi są tak elastyczni, że zawsze Cię znajdą, należy się bawić muzyką, tym stylem i będę się tego uczyć.
Pani zabiera tę polską część? czy będzie Pani śpiewała też zagraniczne utwory?
- Nie, też będę śpiewała angielskie piosenki świąteczne, a wiązankę przebojów zaśpiewamy wspólnie z Garym. Już się cieszę, że wystąpię w tym magicznym miejscu o którym tak wiele słyszałam. Jesteśmy do Państwa dyspozycji po koncercie, jeśli chcą Państwo przyjść, porozmawiać, czy zrobić z nami zdjęcie będzie nam bardzo miło.