Mimo, że śpiewa Pan w różnych teatrach operowych, to jednak został Pan wierny Operze Bałtyckiej.
- Wierny jestem i wiem, że to jest moje miejsce. Ja już nie mogę się nazywać warszawiakiem, w Gdańsku mieszkam 40 lat, więc jestem gdańszczaninem. Opera Bałtycka jest bardzo bliska memu sercu i mimo różnych zawirowań nadal sprzyja wszelkim inicjatywom, które się tam rodzą. Moją ostatnią inicjatywą jest nagranie opery Hrabina Moniuszki, która do tej pory nie została wydana. To jest duże niedopatrzenie. Nie wiem czy my Polacy wstydzimy się Moniuszki – to jest piękna polska muzyka. Za dwa lata jest 200-lecie urodzin Moniuszki i trzeba wszystko zrobić, żeby nagrać tę operę.
Czym dla Pana jest scena? I czy od razu pokochał Pan scenę?
- Żeby pokochać scenę trzeba mieć na to czas i dystans. Ja początkowo bałem się sceny i w tym śpiewie byłem trochę wycofany. Zresztą ja debiutowałem jako nie baryton, ale jako bas-baryton. Początki były trudne, ale do dzisiaj mam może nie strach, ale szacunek wobec sceny.
Ale to jest przyjemność?
- Ogromna przyjemność, ogromna satysfakcja i dziś przy okazji mojego jubileuszu czuję się spełnionym artystą. Nie mam żadnych dąsów, może mogę sobie jedynie zarzucić, że za mało pracowałem, że tych ról mogło być więcej.
- Wierny jestem i wiem, że to jest moje miejsce. Ja już nie mogę się nazywać warszawiakiem, w Gdańsku mieszkam 40 lat, więc jestem gdańszczaninem. Opera Bałtycka jest bardzo bliska memu sercu i mimo różnych zawirowań nadal sprzyja wszelkim inicjatywom, które się tam rodzą. Moją ostatnią inicjatywą jest nagranie opery Hrabina Moniuszki, która do tej pory nie została wydana. To jest duże niedopatrzenie. Nie wiem czy my Polacy wstydzimy się Moniuszki – to jest piękna polska muzyka. Za dwa lata jest 200-lecie urodzin Moniuszki i trzeba wszystko zrobić, żeby nagrać tę operę.
Czym dla Pana jest scena? I czy od razu pokochał Pan scenę?
- Żeby pokochać scenę trzeba mieć na to czas i dystans. Ja początkowo bałem się sceny i w tym śpiewie byłem trochę wycofany. Zresztą ja debiutowałem jako nie baryton, ale jako bas-baryton. Początki były trudne, ale do dzisiaj mam może nie strach, ale szacunek wobec sceny.
Ale to jest przyjemność?
- Ogromna przyjemność, ogromna satysfakcja i dziś przy okazji mojego jubileuszu czuję się spełnionym artystą. Nie mam żadnych dąsów, może mogę sobie jedynie zarzucić, że za mało pracowałem, że tych ról mogło być więcej.