Perkusista, pedagog, profesor Akademii Muzycznej w Bydgoszczy, a od pewnego czasu dyrektor artystyczny festiwalu Drums Fusion.
"Chciałem być Buddym Richem, ćwiczyłem namiętnie. Szybko wchodząc w światek muzyczny moimi wzorcami nie byli tylko perkusiści. Jak usłyszałem pierwszy raz utwory spisane z Jean Luc Ponty'ego, to był inny świat. Moimi wzorcem był też Oscar Peterson. Pasja była potrzebą nas wszystkich, obojętnie w jakiej muzyce się poruszaliśmy..."
W środę, 31 maja 2017 – o godz. 18.10
Czy ta wielość różnorakich funkcji jest pewnym dopełnieniem?
- Żadne dopełnienie, tylko po prostu naturalna kolej rzeczy. To dyrektorowanie już w moim życiu pojawiło się w przypadku konkursu Młodych Mistrzów Perkusji i Międzynarodowego Forum Perkusyjnym w Kolbuszowej. Czy to oznacza, że napiszę sobie przy dzwonku, że jestem dyrektorem? - nie. Dyrektor to jest tylko opakowanie do działań, choć w pewnych kręgach wzbudza respekt (śmiech)
Do pewnych funkcji trzeba dojrzeć, kiedy kończyłeś szkołę muzyczną, czy studia nie myślałeś, że będziesz uczył, czy że będziesz dyrektorem?
- Na pewno nie myślałem, że będę uczył, tak samo było z dyrektorowaniem. To jest dyrektorowanie takie trochę sezonowe. Niewymierność tej funkcji polega na tym, że myśli się o tym cały czas i pewne rzeczy się załatwia, potem odkłada się to wykonując pracę koncertową, aż wreszcie zaczyna się robić gorący czas i motyle krążą po jelitach. Bo tak to trochę jest, że ten, który nazywa się dyrektorem musi myśleć o przyziemnych rzeczach.
Artysta i rzeczy przyziemne – to się wyklucza.
- Nic się nie wyklucza. Artyści są zmuszeni do tego, żeby być przyziemni. Rynek stał się tak wymagający jeśli chodzi o organizację, autoreklamę, że jak się o to nie dba to się nie istnieje. To wynika też z tego, że nie za bardzo się ma te prace komu zlecić. Najchętniej zlatują się wrony jak produkt jest chodliwy i nie za bardzo trzeba się przy nim napracować.
O Tobie się mówi, że jesteś specjalistą od jazzowej perkusji, a to nie do końca prawda, bo jesteś perkusistą klasycznym, a pasją był jazz?
- Oczywiście, bo to były czasy kiedy jedynym źródłem doskonalenia jazzowego były Katowice. Kiedy ukończyłem klasykę w Poznaniu, wybrałem się do profesora Stanisława Proksy w Katowicach. Profesor wiedział gdzie się uczyłem i otworzył szafę, w której na jednej półce leżały nuty jazzowe. Wyciągnął jedne i spytał – Czy Pan to zna? Kiedy powiedziałem, że znam profesor stwierdził - "to czego Pan tu szuka. Ja Pana niczego już nie nauczę". Pasja była potrzebą nas wszystkich, obojętnie w jakiej muzyce się poruszaliśmy. Dziś zupełnie inaczej. Dostępność narzędzi, nut, nagrań jest wszech obecna, a na tej jednej półce leży pasja i z rzadka ktoś po nią sięga.
To jakie trzeba mieć cechy charakteru, żeby to przetrzymać i żeby osiągnąć sukces?
- Moi podopieczni, jak się zapomną to mówią: „za Pana czasów było lepiej”. Ja mówię na to - "nie macie zielonego pojęcia jak było". Z jednej strony można nam zarzucić, że jesteśmy pokoleniem straconym, bo rzeczywiście wiele tych szans życiowych, przez sytuację geopolityczną mogło być zaprzepaszczonych. Z drugiej strony Ci, którzy pozostali przy korycie muzycznym zostali jakby zahartowani.
Pamiętasz swojego guru jazzowego?
- Było ich paru. Pamiętam jak przyjechał Buddy Rich, to po prostu człowiek oniemiał. Chciałem być Budym Richem, ćwiczyłem namiętnie. Szybko wchodząc w światek muzyczny moimi wzorcami nie byli tylko perkusiści. Jak usłyszałem pierwszy raz utwory spisane z Jean Luc Ponty'ego to był inny świat. Moimi wzorcem był też Oscar Peterson. Pamiętam jak zdobywaliśmy płyty w ówczesnym Empiku wydawane przez Supraphon, Amiga czy Balkanton takie przedruki chyba półpirackie. To takie czasy były, gonitwy za wielkim światem… Kto wie, czy myśmy więcej nie zyskali niż dzisiaj kiedy jest taka powszechna dostępność, która poza wszystkim innym czyni takie spustoszenie jeśli chodzi o umiejętność wyboru.
W domu wszyscy jesteście muzykami – żona – Elżbieta jest skrzypaczką, córka Emilia – pianistką – ćwiczycie w domu?
- Nie, ja jestem jedyny, który zachowuje się humanitarnie w stosunku do reszty rodziny. Dziewczyny ćwiczą w domu, staramy się sterować czasem, bo proces ćwiczenia nie jest miły w odbiorze. Jeśli cały dzień spędza się przy dźwiękach, to chciałoby się przyjeżdżając do domu pobyć w ciszy. Na szczęście mam garaż i tam mogę sobie odpocząć majsterkując, to jest swoista terapia, pozwalająca odpocząć głowie.
Niesamowicie się cieszę na czwartkowy koncert Ikony Polskiego Jazzu – Jan Ptaszyn Wróblewski i Włodzimierz Nahorny.
- To są ikony – naturalną koleją rzeczy jedna z nich jest osobą, z którą współpracuje od pewnego czasu, to Włodzimierz Nahorny, A Ptaszyn jest pewną trampoliną dla młodych zdolnych muzyków. Z przekory zaprosiłem Ptaszyna , bo ja na jego trampolinę się nigdy nie załapałem. Fizycznie z Janem Ptaszynem nigdy nie grałem i właśnie dlatego postanowiłem go zaprosić.
Zobacz także
Wokalista i bard wspomina swoją współpracę z Ernestem Bryllem. „...Na początku był człowiekiem z ogromnym poczuciem humoru i też dystansem do siebie… Czytaj dalej »
Reżyser teatralny, przez wiele lat był dyrektorem naczelnym i artystycznym poznańskiego Teatru Polskiego, obecnie przygotowuje premierę opery „Don Pasquale”… Czytaj dalej »
Warszawianin pochodzący z Węgorzyna, z wykształcenia magister ekonomii i historii oraz menedżer kultury, a z zamiłowania i zawodu: muzyk - prezentuje nowy… Czytaj dalej »
Dziennikarka, reżyserka i producentka telewizyjna. „...lubię najbardziej ten etap, który jest już bardzo zaawansowany, czyli montaż. Dzięki temu można… Czytaj dalej »
Wokalistka, która już niedługo zaprezentuje swój nowy album. Tymczasem promuje kolejny singiel pt. „Naiwna”. „...żeby człowiek, żeby kobieta mogła… Czytaj dalej »
Kompozytor, aranżer, multiinstrumentalista i pedagog. „...myślę, że każdy kompozytor jednak marzy o tym, żeby jego twórczość, jego dzieła były wykonywane… Czytaj dalej »
Gitarzysta, kompozytor, przez ostatnie pół wieku grał m.in. z zespołami: Breakout, Air Condition (Zbigniew Namysłowski), Dwójka ze sternikiem, Bemibek (Ewa… Czytaj dalej »
Kompozytor muzyki filmowej, dyrygent i producent muzyczny, absolwent bydgoskiej Akademii Muzycznej, autor muzyki m.in. do ostatniej ekranizacji „Znachora”… Czytaj dalej »
Kompozytor, pianista, pedagog związany obecnie z Akademią Muzyczną w Bydgoszczy. „...w naszych profesjach mówi się, że należy znaleźć się we właściwym… Czytaj dalej »
Jak można wyczytać na jej stronie: „Coraz dojrzalsza, a przez to piękniejsza, bardziej świadoma siebie. Energetyczna i zmysłowa. Czerpie z życia garściami… Czytaj dalej »