Śmierć mułły Omara – śmierć talibów, ale nie rebelii

2015-07-30, 12:54  Polska Agencja Prasowa/Wojciech Jagielski

Jeśli ogłoszone w środę wieści o śmierci przywódcy talibów mułły Mohammeda Omara są prawdziwe, oznaczać mogą koniec ruchu talibów, ale nie zbrojnego powstania wymierzonego przeciwko ustanowionemu przez Zachód rządowi w Kabulu.

Śmierć przywódcy talibów stawia pod znakiem zapytania dopiero co z trudem rozpoczęty proces rokowań między Kabulem i talibami. Zdaniem wielu znawców Afganistanu nie było przypadkiem, że wiadomość o śmierci mułły Omara podano w przeddzień drugiej tury rozmów między przedstawicielami afgańskich władz i talibów. Do pierwszego spotkania doszło na początku lipca w pakistańskim, górskim kurorcie Murree. W czwartek lub piątek miało dojść do następnego spotkania. „Nic nam o tym nie wiadomo” – oświadczyli w czwartek talibowie.

Zerwanie rozmów będzie niezbitym dowodem pogłębiających się podziałów wśród talibów, których jednoczyła jedynie osoba emira. Śmierć mułły Omara wywoła bratobójcze wojny o sukcesję i najpewniej rozbije ruch talibów na partyzanckie armie, współpracujące ze sobą w konfrontacji z Kabulem, ale zwalczające się nawzajem w rywalizacji o pierwszeństwo w rebelianckim obozie. Schizmy wśród talibów nie zakończą afgańskiej wojny, ale ją jeszcze zaognią, a dodatkowo uczynią niemożliwymi jakiekolwiek rozmowy o pokoju.

Fiasko rozmów z talibami będzie polityczną klęską afgańskiego prezydenta Aszrafa Ghaniego, który z pokojowego zakończenia wojny uczynił absolutny priorytet swojej polityki. Będzie to również porażka wspierających Ghaniego Amerykanów, a przede wszystkim Pakistanu, dyskretnego mecenasa talibów, który w ostatnich miesiącach podjął się zadania pogodzenia swoich afgańskich protegowanych z rządem z Kabulu i narzucenia w ten sposób swojej politycznej kontroli nad Afganistanem.

W spotkaniu w Murree wzięli udział przywódcy talibów, ukrywający się na terytorium Pakistanu i kontrolowani przez pakistański wywiad wojskowy ISI. Aby zapewnić sobie nadzór nad rozmowami, Pakistańczycy uparli się, by i druga tura negocjacji odbyła się w Murree, a nie – jak zapowiadali Afgańczycy – w Katarze, ani Chinach.

Pakistańczycy chcą, by rozmowy z Kabulem prowadzili wskazani przez nich przywódcy talibów. Nie zgadzają się z tym przedstawiciele „ambasady talibów” z Kataru z dawnym sekretarzem osobistym mułły Omara Sajjedem Tajjabem Aghą na czele. Obie frakcje uzurpowały sobie wyłączne przedstawicielstwo mułły Omara. Po pierwszym spotkaniu w Murree uczestniczący w nim talibowie z frakcji „pakistańskiej” wydali nawet w imieniu mułły Omara oficjalny komunikat, w którym emir udzielał swojego błogosławieństwa dalszym rozmowom. Teraz okazuje się, że emir od dwóch nie żył.

Wiadomość o tym ujawnili jednak nie talibowie z Kataru czy ci spośród komendantów, którzy kategorycznie sprzeciwiają się jakimkolwiek rozmowom z Kabulem, ale przedstawiciele kabulskiego rządu. W afgańskiej stolicy nie brakuje zajadłych przeciwników politycznych Ghaniego, a przede wszystkim jego układów z talibami i sojuszu z Pakistanem. W opozycyjnym obozie, któremu zależy na zerwaniu rozmów z talibami, a zwłaszcza z Pakistanem są partyzanccy weterani jeszcze z lat 1980. i 1990., wielu przywódców wpływowych Tadżyków z północy kraju (jedna czwarta ludności), a nawet b. prezydent (2001-2014) Hamid Karzaj. Wszyscy oni obawiają się, że pod rządami Ghaniego Afganistan popadnie w polityczną zależność od Pakistanu.

Ujawnione przez nich wieści o śmierci mułły Omara podważą wiarygodność Pakistanu i „pakistańskiej frakcji” talibów oraz wywołają w jej szeregach bratobójczą wojnę o sukcesję. Za faworyta do niej uchodził dotąd dotychczasowy zastępca emira mułła Achtar Mohammed Mansur, faktyczny, polityczny przywódca ruchu. Po ogłoszeniu śmierci mułły Omara pojawiły się informacje, że grupa komendantów namawia najstarszego syna emira, 26-letniego mułłę Mohammeda Jakuba. Wyzwanie im obu może rzucić Abdul Kajjum Zakir, były wojskowy komendant talibów, który przed rokiem przegrał rywalizację z mułłą Mansurem. Odsunięty przez niego od władzy stanął na czele frakcji talibów, sprzeciwiających się jakimkolwiek układom z Kabulem i bliskich Państwu Islamskiemu, które przed rokiem utworzyło pod Hindukuszem swoją filię pod nazwą wilajetu Chorasanu. Śmierć mułły Omara i rozłamy wśród talibów mogą ułatwić Państwu Islamskiemu ekspansję w tej części świata.

Jeśli wiadomości o śmierci mułły Omara znajdą potwierdzenie – w ciągu ostatnich kilkunastu lat już przynajmniej pół tuzina razy ogłaszano, że nie żyje – polityczna zawierucha, jaką wywołają będzie ukoronowaniem niezwykłej kariery tego wioskowego mułły i bosonogiego partyzanta, który został wyniesiony do rangi emira i okrzyknięty przywódcą wszystkich muzułmanów świata.

W połowie lat 1990. na czele garstki swoich uczniów z przymeczetowej szkoły, talibów i sąsiadów, skrzyknął zbrojny oddział, by ukrócić bezprawie i samowolę partyzanckich watażków, którzy po wygraniu wojny z ZSRR, wywołali nową, domową, o władzę i łupy. Oddział mułły Omara błyskawicznie rozrósł się w armię i w dwa lata rozgromił afgańskich watażków i w 1996 r. przejął władzę w całym Afganistanie.

Emirem i przywódcą wszystkich muzułmanów świata okrzyknął go Osama bin Laden, ścigany listami gończymi przywódca Al-Kaidy. Saudyjczyk chciał przypodobać się mulle Omarowi, żeby ten pozwolił mu osiąść w Afganistanie i przenieść tam kwaterę główną terrorystycznej międzynarodówki. Saudyjski gość ściągnął nieszczęście na mułłę Omara, jego talibów i cały Afganistan. Jesienią 2001 r., w odwecie za terrorystyczne ataki Al-Kaidy na Nowy Jork i Waszyngton, Amerykanie najechali na Afganistan i obalili talibów, którzy z mułłą Omarem na czele uciekli do sąsiedniego Pakistanu. Na obczyźnie, ukrywając się przed Amerykanami, mułła Omar przestał dowodzić talibami, ale wciąż pozostawał ich niekwestionowanym przywódcą. Według ogłoszonych w środę wieści, umarł w kwietniu 2013 r. na gruźlicę w szpitalu w Karaczi.

Wojciech Jagielski (PAP)

Kraj i świat

Główne ulice pod wodą, kierowcy uwięzieni w autach. Gwałtowne powodzie w Dubaju

Główne ulice pod wodą, kierowcy uwięzieni w autach. Gwałtowne powodzie w Dubaju

2024-04-17, 21:10
ZNP zwrócił się do MEN o przywrócenie WOS-u w klasach pierwszych w nowym roku szkolnym

ZNP zwrócił się do MEN o przywrócenie WOS-u w klasach pierwszych w nowym roku szkolnym

2024-04-17, 17:50
Regionalne rozgłośnie Polskiego Radia apelują do KRRiT o należne im pieniądze

Regionalne rozgłośnie Polskiego Radia apelują do KRRiT o należne im pieniądze

2024-04-17, 12:45
Dr Agnieszka Bryc (UMK): Izrael odpowie Iranowi mocno, ale poniżej progu agresji

Dr Agnieszka Bryc (UMK): Izrael odpowie Iranowi mocno, ale poniżej progu agresji

2024-04-17, 10:11
Pożar w Kopenhadze: 400 lat duńskiego dziedzictwa kulturowego w płomieniach [wideo, zdjęcia]

Pożar w Kopenhadze: „400 lat duńskiego dziedzictwa kulturowego w płomieniach" [wideo, zdjęcia]

2024-04-16, 21:30
Mateusz Morawiecki: Wzywam Donalda Tuska, żeby zawetował pakt migracyjny

Mateusz Morawiecki: Wzywam Donalda Tuska, żeby zawetował pakt migracyjny

2024-04-16, 14:51
Wiceminister funduszy o rewizji KPO: Z niczego nie będziemy rezygnować [wideo]

Wiceminister funduszy o rewizji KPO: Z niczego nie będziemy rezygnować [wideo]

2024-04-16, 14:10
Prezydent Słowacji: Polska jest dla nas kluczowym partnerem. To pożegnalna wizyta

Prezydent Słowacji: Polska jest dla nas kluczowym partnerem. To pożegnalna wizyta

2024-04-16, 13:20
Tomasz Siemoniak o użyciu Pegasusa w Polsce: Inwigilowanych było ponad 500 osób

Tomasz Siemoniak o użyciu Pegasusa w Polsce: Inwigilowanych było ponad 500 osób

2024-04-16, 11:59
Objawienia w Gietrzwałdzie. Uznano cud za wstawiennictwem Barbary Samulowskiej

Objawienia w Gietrzwałdzie. Uznano cud za wstawiennictwem Barbary Samulowskiej

2024-04-15, 18:35
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę