Kosma Złotowski [wideo]
Michał Jędryka: Negocjacje w martwym punkcie, przełożone rozmowy - w tytułach prasowych nie ma entuzjazmu, jeśli chodzi o szczyt Unii Europejskiej. Mamy - przynajmniej na niedzielę wieczór - impas w rozmowach europejskich przywódców?
Kosma Złotowski: Nie wiem, czy impas, bo to są bardzo trudne rozmowy. Ponadto proszę zauważyć, że to już jest trzeci szczyt poświęcony ramom finansowym na najbliższych siedem lat. Być może przez noc uda się coś domówić na tyle, żeby przyjąć konkluzję. Jeśli nie, to wszystko zmierza do tego, żeby następnym razem już się porozumieć.
Ale głównym przedmiotem sporu są zasady regulujące europejski budżet?
- Tak, bo nawet jeżeli kwoty są do zaakceptowania przez wszystkich, to nie przez wszystkich do zaakceptowania jest to, skąd je wziąć. Niektórzy uważają, że trzeba zaciągać długi wobec nowych przychodów unijnych. Inni z kolei uważają, że nie należy w ten sposób działać, tylko zwiększyć składki niektórych krajów. Oczywiście ci, którzy mieliby dopłacać więcej, bronią się.
Co łączy tak naprawdę Danię, Holandię, Szwecję i Austrię - te cztery państwa, które są orędownikami oszczędności?
- Nadwyżki budżetowe, które mają i które oczywiście chcieliby spożytkować w jakiś inny sposób niż na ratowanie państw, które nadwyżek nie mają. Oczywiście to nie jest tak, że jeśli się ma nadwyżkę budżetową i się ją wkłada we wspólny unijny budżet, to się z tego już zupełnie nic nie ma. Z tego zawsze się ma jakieś korzyści innego rodzaju, jak choćby korzyści rynkowe. Przecież Europa Zachodnia nie daje pieniędzy Europie Wschodniej - mówię o Funduszu Spójności – zupełnie za darmo, tylko korzysta z naszego rynku, a on jest ogromny. (…)