Paweł Szramka
Marcin Kupczyk: Proszę przypomnieć, skąd decyzja o połączeniu ugrupowań, które – jeszcze niedawno – wydawałyby się dosyć mocno odległe od siebie?
Paweł Szramka: Taki scenariusz rzeczywiście był jeszcze niedawno – można powiedzieć łagodnie – mało wiarygodny, ale – jak widać – polityka jest często nieprzewidywalna. Sam się nie spodziewałem, że do tej koalicji dojdzie, ale jeśli przypomnimy sobie 2015 rok, jak tylko wchodziliśmy do Sejmu – od początku mówiliśmy, że będziemy współpracować z każdym, kto przystanie na nasze postulaty. Okazało się, że jedyną opcją z polskiego Parlamentu, która chce przyjąć nasze postulaty, czyli zmiany systemu wyborczego, referenda, obniżenie podatków, jest PSL. Nie było więc powodu, by nie podejmować współpracy.
Okazało się, że wspólny start w wyborach był strzałem w dziesiątkę. Osiągnęliśmy dobry wynik, a jestem przekonany, że swoją pracą w obecnej kadencji – patrząc na to, jakich mamy posłów w klubie poselskim – możemy jeszcze zyskać poparcie Polaków.
Mówiono, że to taktyczna decyzja, zwiększająca szanse na dostanie się do Sejmu ugrupowania Kukiz’15, które traciło przez całe lata swoje swoje „szable”.
– Na pewno było ryzyko, że nie wejdziemy do Sejmu. Można było wystartować samemu, dostać 4,9 proc. i nie wejść. Natomiast wiedzieliśmy doskonale, że jeśli nas nie będzie w Sejmie, to nasze postulaty zginą. Dopóki Kukiz’15 nie było w Sejmie, nikt nie mówił o subwencjach partyjnych, gabinetach politycznych, o zmianie systemu wyborczego. Okazało się, że wprowadziliśmy te tematy do debaty i w końcu bardzo mocno wybrzmiały. Często były poruszane przez ostatnią kadencję.
Całe szczęście, że jesteśmy w Sejmie w kolejnej kadencji, bo jestem przekonany, że w końcu większość Polaków zrozumie, że to nie drobne ustawy, które często zachodzą w polskim prawie, doprowadzą do faktycznej poprawy stanu naszego państwa, ale właśnie m.in. sposób, w jaki wybieramy posłów. To bowiem wpłynie i na jakość posłów, i na sposób ich postępowania.
Kukiz’15 wprowadził jesienią 2015 roku do Sejmu 42 parlamentarzystów. Do wyborów jesienią 2019 liczba posłów w klubie stowarzyszenia skurczyła się do 16. Ci, którzy zostali, startowali w wyborach do Sejmu z list PSL, z Kukiz’15 weszło zaledwie 5 osób. Tego chyba nie da się nazwać sukcesem?
– Zależy, jak do tego podejdziemy. Jeśli spojrzymy na inne, małe ugrupowania, które wchodziły do Sejmu w poprzednich latach, to zazwyczaj kończyły na jednej kadencji – np. Ruch Palikota. My jesteśmy w Sejmie kolejną kadencję, więc myślę, że to jest sukces. Powtarzam - dla nas ważne było przede wszystkim, że tematy, które poruszaliśmy przez ostatnią kadencję są cały czas aktualne i gdyby nas w Sejmie nie było, to byłoby o nich cicho, a zamiast tego dalej toczyłyby się jałowe spory o coś, co zupełnie nie poprawi sytuacji w Polsce. (...)