Jacek Sasin
Magda Jasińska: Prawo i Sprawiedliwość zapowiada, że – jeśli wygra wybory – to będą Państwo nastawieni na poprawę poziomu życia Polaków. To w ogóle możliwe, żebyśmy wyrównali poziomem życia chociażby do naszych zachodnich sąsiadów?
Jacek Sasin: Jest to możliwe, w ciągu ostatnich czterech lat dokonaliśmy przecież ogromnego skoku. To skok i cywilizacyjny - mamy bardzo szybki wzrost gospodarczy i coraz większe zasoby – również do tego, żeby się szybciej rozwijać. Ale dokonaliśmy również skoku w poziomie życia - jeśli spojrzymy chociażby na płacę minimalną. Średnia płaca w tej chwili oscyluje w granicach 5 tys. zł. Praktycznie uporaliśmy się z problemem bezrobocia, wspomogliśmy bardzo wiele grup społecznych - tych, którym żyje się najgorzej, jak chociażby emeryci czy rodziny wielodzietne, ale również matki, które nie pracowały i nie mają swoich emerytur, bo wychowały więcej dzieci. To wszystko dzisiaj buduje taki obraz Polski, w którym obywatelom żyje się na wyższym poziomie.
Przed nami teraz zadanie, żeby ten poziom życia rozwijał się jeszcze szybciej. Takie jest dziś oczekiwanie społeczne. Polacy odrzucają wbijane im do głowy przez wiele lat przekonanie, że są Europejczykami gorszej kategorii i że muszą godzić się z tym, że żyją skromnie, zarabiają mniej i że są tanią siłą roboczą. Całkowicie to odrzucamy. Mamy plan, pomysły, także środki. Pokażemy, jak chcemy osiągnąć dojście do poziomu życia, którym cieszą się dzisiaj obywatele zachodniej Europy.
Z jednej strony pyta pan Koalicję Obywatelską, skąd weźmie pieniądze na swoje obietnice wyborcze, ale też można zapytać Państwa, skąd pieniądze na wzrost życia Polaków?
- Będziemy to pokazywać. Nie chcemy przekazywać programu, który byłby tylko zbiorem pustych haseł. Każdy nasz program, każde kolejne ”piątki", które prezentowaliśmy w ostatnich miesiącach – zresztą już wykonane – miały bardzo solidne podstawy finansowania. Tak będzie również teraz. Mamy naprawdę znakomitą sytuację finansów publicznych. Nigdy jeszcze po 1989 roku nie zdarzyło się, by nie było zaplanowanego na przyszły rok deficytu budżetowego. Udało nam się bardzo zwiększyć dochody - jest ponad 100 miliardów więcej wpływów do budżetu, niż 4 lata temu. Na to się oczywiście składa wiele działań i uszczelnienie systemu podatkowego. Więcej osób zatrudnionych, mała ilość bezrobotnych, a tym samym więcej osób, które pracują, płacą podatki, płacą składki, wyższe pensję – to wszystko powoduje, że mamy w tej chwili środki na to. One oczywiście nie są nieograniczone i musimy je wydać w bardzo rozsądny sposób – żeby podnosić poziom życia Polaków, ale jednocześnie maksymalizować mechanizmy wzrostu gospodarczego.
Część samorządowców cały czas protestuje przeciwko obniżeniu podatków twierdząc, że obniżenie choćby CIT dla małych przedsiębiorców, czy też podatku PIT jest niekonstytucyjne.
- Mnie to niezwykle dziwi – jak można protestować przeciwko obniżaniu podatków? Najbardziej mnie dziwi to, że protest firmują i są w nim najgłośniejsi samorządowcy, którzy reprezentują opozycję – Platformę Obywatelską, która jednocześnie zarzuca nam, że nie obniżamy podatków tak, jak powinniśmy. To rozdwojenie jaźni, jakaś schizofrenia. Należałoby oczekiwać, że kierownictwo Platformy zabierze głos w tej sprawie, ale – tak jak w wielu ważnych sprawach – nie chce się wypowiadać, nie chce konkretyzować swojego poglądu. To fałszywy zarzut – że samorządom dzisiaj brakuje pieniędzy z tego powodu, że obniżamy podatki.
Jeśli zsumujemy dochody w ciągu ostatnich 4 lat, samorządy mają wyższe rok do roku o 26 miliardów złotych. To naprawdę potężne pieniądze. Jak zestawimy to z ubytkami, które nie uciekają gdzieś w kosmos, tylko zostają w kieszeniach Polaków – również w kieszeniach mieszkańców samorządów, to rzeczywiście widać, że zysk jest potężny. Obniżenie podatku PIT chociażby - to, co w tej chwili się dzieje - czyli obniżenie dla wszystkich podatku z 18 na 17 proc. kosztuje w skali państwa mniejsze wpływy o 12 miliardów złotych. Z tego mniej więcej trochę mniej niż połowa nie trafi do samorządów, czyli poniżej 6 miliardów złotych. Podsumowując - z jednej strony 26 mld zł więcej, a z drugiej ubytek 6 mld zł, to i tak samorządy są "do przodu". Zamiast więc narzekać i mówić, że nie ma na inwestycje, niech zracjonalizują swoje wydatki. Myślę, że wiele pieniędzy w samorządach wydawane jest bezcelowo – nie po gospodarsku. Na pewno da się oszczędzić, jest wiele samorządów, które sobie znakomicie radzą. Radzę brać przykład... (...)