Paweł Skutecki

2019-03-21
Paweł Skutecki

Paweł Skutecki

O postępie prac nad zmianami w Kodeksie rodzinnym. Jedna z propozycji zakłada na przykład karę 2 lat więzienia za uporczywe uniemożliwianie widywania się z dzieckiem drugiemu z rodziców. Gościem Rozmowy Dnia był Paweł Skutecki z ugrupowania Kukiz'15.



Marcin Kupczyk: Tematem naszej rozmowy są przygotowywane właśnie zmiany w Kodeksie rodzinnym. Jest pan ich orędownikiem.

Paweł Skutecki: Jestem ich głębokim orędownikiem, dlatego że Kodeks rodzinny w Polsce pochodzi z czasów późnostalinowskich, dosłownie.To są wczesne lata 60. i z niewielkimi zmianami kodeks przetrwał do dzisiaj, a świat się zmienił bardzo - zwłaszcza w relacjach międzyludzkich, małżeńskich, w relacjach rodziców z dziećmi.

W tej chwili w parlamencie trwają prace nad reformą Kodeksu rodzinnego. Mamy do czynienia z dwiema próbami jego zreformowania. Jest projekt rządowy, jest i obywatelski. Są na różnych etapach procedowania. W Sejmie prace niedawno utknęły, w Senacie jest nieco inaczej - projekt już przeszedł do drugiego czytania. Jakie są najważniejsze proponowane zmiany, jakich skutków powinniśmy się spodziewać? Czego chcą pomysłodawcy?

Problem zdiagnozowany jest od kilku lat. Polega na tym, że rodzice - niekoniecznie małżonkowie - rozstają się zazwyczaj w sytuacji jakiegoś konfliktu między nimi, no bo jak nie ma konfliktu, to nie ma problemu... I niestety zaczynają grać dzieckiem. Uniemożliwiają kontakt dziecku z drugim rodzicem, nawet jeżeli mają orzeczone terminy spotkań przez sąd lub przez ugodę. Praktycznie nie było żadnych konsekwencji dla tego rodzica, który robi takie rzeczy, a mamy dowody w postaci badań psychologicznych na całym świecie jak bardzo krzywdzące dla dziecka jest "wyrwanie" jednego rodzica z jego życia. To są potworne skutki, które naprawdę rzutują na całe życie dziecka. Mamy taką sytuację, że 3 lata temu próbowaliśmy stworzyć obywatelski projekt zmian Kodeksu rodzinnego. Zrobiłem wtedy w sejmie dużą konferencję na ten temat i okazało się, że to nie był jeszcze czas. Miałem wtedy tę słynną okładkę w jednym z najpoczytniejszych dzienników, zostałem nazwany "młotem na kobiety", bo chcę zlikwidować alimenty. Faktycznie opieka naprzemienna polega na tym, że oboje rodzice zajmują się dzieckiem i w takim samym stopniu partycypują w kosztach jego utrzymania, więc nie ma jako takich alimentów. Wtedy ten projekt niestety trafił od razu do kosza, ale problem został. Widzieli go nie tylko przedstawiciele ogólnie rzecz biorąc Ministerstwa Sprawiedliwości, ale też i psychologowie i całe środowisko zajmujące się dziećmi. Powstał projekt w rządzie. To jest projekt autorstwa obecnego Rzecznika Praw Dziecka - ministra Pawlaka, wcześniej pracował pracownika Ministerstwa Sprawiedliwości. On nie jest zły. Ma kilka zapisów bardzo nietrafnych. Próbowaliśmy rozmawiać z panem ministrem na spotkaniu dzień przed pierwszym czytaniem tego projektu w Sejmie. Przed pierwszym czytaniem, które jednak się nie odbyło, ponieważ bez żadnego uzasadnienia projekt został zdjęty z porządku obrad. Równolegle w Senacie od kilku miesięcy trwały prace nad projektem nieco węższym, ale takim, który ma szansę wejść w życie jeszcze w tej kadencji. Bardzo się cieszę, że ten projekt został odmrożony i była dyskusja na ten temat na ostatnim posiedzeniu połączonych komisji.

Co jest w tym projekcie, który obecnie przechodzi przez Senat? Na przykład szybsze procedowanie?

Też, ale tam są dwie bardzo konkretne rzeczy. Jedna polega na tym, że sąd będzie zobligowany do orzekania o opiece naprzemiennej w sytuacji, kiedy oboje rodzice wyrażają na to zgodę, są na miejscu, bo różne mamy sytuacje - czasami jeden z rodziców ma inny pomysł na życie niż opieka nad swoim dzieckiem. Jeżeli nie będzie jakichś rażących przeciwwskazań, sąd orzeknie opiekę naprzemienną. Drugi bardzo ważny zapis, który naprawia poważną lukę w polskim prawie jest taki, że rodzic, który będzie uniemożliwiał kontakty z dzieckiem drugiemu rodzicowi będzie zagrożony sankcją do 2 lat pozbawienia wolności. O ile dziecko nie targnie się na swoje życie, bo takie sytuacje też miały miejsce i mają miejsce - niestety, wówczas ta sankcja rośnie do 12 lat.

Więzienie dla osoby, która uporczywie nie pozwala swojemu byłemu partnerowi na widzenie z dzieckiem... Tylko umieszczenie w więzieniu takiej osoby wcale dziecku dobrze nie zrobi, a przecież naczelną zasadą jest dobro dziecka.

Tak, ale też naczelną zasadą w Kodeksie karnym jest to, żeby tych kar nie stosować. Kary mają odstraszać, edukować, wymuszać pewne zachowania i gdyby nie były stosowane nigdy to byłoby najlepiej.

Czyli tak na postrach?

Jak cały Kodeks rodzinny. Tak naprawdę to jest narzędzie do ograniczania pewnych zachowań w społeczeństwie. A takie zachowania, o których mówimy w relacjach między dzieckiem a rodzicami po ich rozstaniu, to jest naprawdę jedna z największych zbrodni, jakie można dziecku zrobić.

Alienacja rodzicielska, tak to państwo nazywają w tym projekcie.

Rożne były terminy używane w ostatnich latach. Terminem psychologicznym jest syndrom Gardnera, natomiast gdzieś ten termin "alienacja rodzicielska" w całej Europie się przyjęła.

Kara do 2 więzienia za uniemożliwianie byłemu małżonkowi widywania się z dzieckiem. Taka kara wydaje się surowa, ale zdaje się, że autorzy sięgają do przykładów z innych państw?

Oczywiście. W Europie są państwa, gdzie tego typu zachowanie jest karane gigantyczną grzywną, naprawdę gigantyczną, i na przykład 5 latami bezwzględnego więzienia, więc to nie są jakieś nasze autorskie pomysły. Wzorujemy się na rozwiązaniach z innych państw Unii Europejskiej.

Twierdzą państwo, że trzeba ostro walczyć z przypadkami izolowania dziecka od jednego z byłych małżonków, ponieważ dochodzi do zdarzeń drastycznych...

Niestety, i to są sytuacje, o których czasami słyszymy w mediach. Ostatnio przykład ojca w Warszawie, który był izolowany od syna. Kiedy w końcu udało mu się z nim zobaczyć, popełnił samobójstwo, zabijając też tego chłopaka. Coś strasznego. To jest absolutnie niewytłumaczalne, nieusprawiedliwialne, nie ma co tego roztrząsać, ale spróbujcie sobie państwo wyobrazić, że to się nie dzieje z dnia na dzień. To trwa miesiąc, dwa, trzy miesiące. Z rodziny, gdzie mieszkacie z dzieckiem, wychowuje cię to dziecko, czytacie mu bajki na dobranoc, po dwóch, trzech miesiącach przestajecie widzieć to dziecko i nie widzicie go miesiącami. To jest potworna na rzecz dla rodzica, ale ja sobie nie nie jestem w stanie wyobrazić co to znaczy dla dziecka. Jak mówią psychologowie to jest dużo cięższa trauma niż śmierć rodzica.

Naprzemienne wychowywanie dziecka, po porozumieniu się stron lub po decyzji sądu. Projekt senacki mówi o naprzemiennej opiece, nawet gdy rodzice są skonfliktowani. Sąd ma wolną rękę, ale bierze pod uwagę różne czynniki. Dziecko będzie "przerzucane" z jednego mieszkania do drugiego? To też mu dobrze nie robi...

To jest najlepsze rozwiązanie w najgorszej sytuacji, jakie jest rozstanie rodziców. Oczywiste jest to, że kochająca się rodzina czy przynajmniej funkcjonująca poprawnie rodzina, w jednym miejscu, w jednym domu, jest najlepsza dla dziecka. Natomiast jeżeli to jest niemożliwe z jakiś powodów, to opieka naprzemienna, gdzie dziecko ma dwa domy jest jest najlepsza. Tak mówią psychologowie, tak mówi pani profesor Elżbieta Trzęsowska-Greszta z Warszawy - niekwestionowany autorytet, jeśli chodzi o psychologię dziecięcą. Ona mówi wprost, że jeżeli ktoś zarzuca opiece naprzemiennej przedmiotowe traktowanie dziecka, a na szali jest wyrwanie jednego z rodziców z życia dziecka, to jest to nieporozumienie.

Asystent rodziny...

Asystenci rodziny dziś już funkcjonują, bardziej chodzi o mediatorów. Dzisiaj ten biznes okołorozwodowy jest warty kilka miliardów złotych, tak jest szacowany. To nie tylko adwokaci, ale też biegli, ośrodki, które na zlecenie oceniają więzi między rodzicami a dzieckiem. Jest cała masa tych zawodów. Oni wszyscy są zainteresowani żywo tym, żeby ten proces rozwodowy trwa latami. Znam takie przypadki. Przychodzą do mnie do biura po pomoc ludzie, którzy od 10 do 12 lat nie mogą się rozwieść, bo ta maszyna ich tak wciągnęła, przemieniła i nie chce wypuścić. Koncepcja jest taka, żeby przed rozwodem - to jest w projekcie rządowym, a w senackim jest pewna sugestia - aby rodzice poszli do mediatora na rozmowę. Jeżeli ona się skończy mediacją, to jest to idealna sytuacja, bo sąd wtedy w ciągu kilkunastu minut, na jednej sprawie, "przyklepuje" ich ugodę i tyle. Natomiast nawet jeżeli się to ugodą nie skończy, to żeby ktoś z zewnątrz, z doświadczeniem w sprawach rozwodowych i sprawach o opiekę nad dzieckiem, bo to niekoniecznie musi być rozwód przecież, pokazał tym rodzicom jaką krzywdę mogą zrobić dziecku, ale też i sobie. Dokładnie teraz pod sądem w Bydgoszczy jeden z rodziców, pan Łukasz, robi protest, kolejny już, walczy o swoje dziecko od kilku lat, o możliwość kontaktów. Te sprawy są zawsze skomplikowane, natomiast problem jest. I jeżeli mediator powie po prostu: Moi mili, to będzie was kosztowało co najmniej kilkanaście tysięcy zł, zabierze to wam ileś lat życia, zamieszkacie w sądach, warto? Może trzeba się cofnąć, trochę odpuścić, bo to nie chodzi o was. Sądźcie się latami o majątek, o samochód, działkę nad morzem, ale nie włączajcie w to dziecka...
Polskie Radio PiK - Rozmowa Dnia - Paweł Skutecki

Zobacz także

Monika Chlebicz

Monika Chlebicz

Grażyna Dziedzic

Grażyna Dziedzic

Piotr Hemmerling

Piotr Hemmerling

Jacek Janiszewski

Jacek Janiszewski

Bartosz Szymanski

Bartosz Szymanski

Jan Krzysztof Ardanowski

Jan Krzysztof Ardanowski

Tomasz Błaszczyk

Tomasz Błaszczyk

Paweł Gulewski

Paweł Gulewski

Jan Rulewski

Jan Rulewski

O ważnych sprawach z ważnymi gośćmi...

„Rozmowa Dnia” – od poniedziałku do piątku
po wiadomościach o godzinie 8:30.
Prowadzą: Agnieszka Marszał i Maciej Wilkowski.

Na Wasze pytania i uwagi czekamy
pod adresem mailowym:
rozmowadnia@radiopik.pl


26 15922126961070
Ważne: nasze strony wykorzystują pliki cookies.

Używamy informacji zapisanych za pomocą cookies i podobnych technologii m.in. w celach reklamowych i statystycznych oraz w celu dostosowania naszych serwisów do indywidualnych potrzeb użytkowników. Mogą też stosować je współpracujący z nami reklamodawcy, firmy badawcze oraz dostawcy aplikacji multimedialnych. W programie służącym do obsługi internetu można zmienić ustawienia dotyczące cookies. Korzystanie z naszych serwisów internetowych bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zapisane w pamięci urządzenia. Więcej informacji można znaleźć w naszej Polityce prywatności

Zamieszczone na stronach internetowych www.radiopik.pl materiały sygnowane skrótem „PAP” stanowią element Serwisów Informacyjnych PAP, będących bazą danych, których producentem i wydawcą jest Polska Agencja Prasowa S.A. z siedzibą w Warszawie. Chronione są one przepisami ustawy z dnia 4 lutego 1994 r. o prawie autorskim i prawach pokrewnych oraz ustawy z dnia 27 lipca 2001 r. o ochronie baz danych. Powyższe materiały wykorzystywane są przez Polskie Radio Regionalną Rozgłośnię w Bydgoszczy „Polskie Radio Pomorza i Kujaw” S.A. na podstawie stosownej umowy licencyjnej. Jakiekolwiek wykorzystywanie przedmiotowych materiałów przez użytkowników Portalu, poza przewidzianymi przez przepisy prawa wyjątkami, w szczególności dozwolonym użytkiem osobistym, jest zabronione. PAP S.A. zastrzega, iż dalsze rozpowszechnianie materiałów, o których mowa w art. 25 ust. 1 pkt. b) ustawy o prawie autorskim i prawach pokrewnych, jest zabronione.

Rozumiem i wchodzę na stronę