Andrzej Wiśniewski
Robert Erdmann: Minister zdrowia zapowiedział od kwietnia finansowanie wszystkich wykonanych operacji zaćmy. Jakieś konkrety spłynęły już do kujawsko-pomorskiego oddziału?
Andrzej Wiśniewski: Pierwsze informacje mieliśmy już dwa tygodnie wcześniej, co nas bardzo ucieszyło. To duży krok naprzód w stronę likwidacji systemu kolejkowego. Jedynym ograniczeniem mogą być jeszcze tylko możliwości przerobowe - w tej chwili mamy bowiem ogólne braki kadrowe - zresztą nie tylko u nas, ale w całym kraju i w każdej dziedzinie, okulistyka nie należy tu do wyjątków.
Myślę, że w najbliższym czasie dostaniemy dokumenty wykonawcze. Trzeba będzie wypracować pewien model funkcjonowania - wyważyć, jakie są możliwości i według jakiego klucza zostaną rozdane środki. Wydaje mi się, że w najbliższym czasie będziemy mogli podpisać konkretne umowy.
Ile osób w regionie kujawsko-pomorskim czeka na operację zaćmy?
- Do końca nie można tych list zweryfikować, bo pacjenci potrafią się zapisać w kilku miejscach naraz. Mamy ośrodki, w których czeka ponad 3,5 ty. ludzi i ośrodki, w których zapisanych jest ich dużo mniej choćby dlatego, że często były tam mniejsze kontrakty.
Ogólnie myślimy, że z tej możliwości skorzysta przynajmniej około 10 tys. ludzi, jeśli nie więcej. Zobaczymy, jak się to uda wszystko zorganizować, bo kolejki mamy dwu-trzyletnie.
Były doniesienia, że i sześcioletnie?
- No tak, ale to już wyjątkowe sytuacje. Gdyby się chciało wszędzie rozdzielić równo, to pewnie byśmy się w półtora roku wyrobili.
Przy brakach kadrowych lekarzy okulistów, o których Pan wspomniał, te 10 tysięcy osób w ciągu jakiego czasu może być zooperowana?
- Rozkładamy to na rok czasu. Liczymy, że w takim czasie się uda, bo tylko część pieniędzy otrzymają szpitale, a dużą część także niepubliczne ZOZ-y (...) Szpitalne oddziały okulistyczne mają inne potrzeby, często także brakowało w nich personelu, dlatego korzystaliśmy z możliwości niepublicznych ZOZ-ów, które nam się bardzo dobrze sprawdzają.
Pan jest spokojny o pieniądze na operację zaćmy, ale dyrektorzy szpitali mogą mówić tak: "my operacje wykonamy, a pieniądze może będą...".
- Nie powinni mieć wątpliwości, bo program jest odpowiednio przygotowany. Z drugiej strony - otrzymaliśmy pieniądze, by rozliczyć wszystkie nadwykonania także za zeszły rok. Część zakładów leczniczych w czwartym kwartale się rozpędziła myśląc, że dalej będzie dodatkowe dokładanie środków finansowych, a akurat w czwartym kwartale ich nie było. W tej chwili jednak otrzymane pieniądze pozwolą nam w najbliższym czasie wszystko rozliczyć. Startują więc od zera w nowym roku, już z dużym busem.
Jakie pieniądze są potrzebne na te 10 tys. operacji?
- W tej chwili będą dodatkowe środki w wysokości 12 mln zł. (...) Myślę, że ta kwota jeszcze urośnie (...).