dr Alicja Paczoska-Hauke
Marcin Kupczyk: Co oznacza termin Bydgoska Łączka?
- Bydgoska Łączka wzięła się stąd, że najbardziej głośne miejsce, gdzie znajdują się pochówki ofiar reżimu komunistycznego znajduje się na Powązkach w Warszawie. Najważniejszym miejscem dla Kujawsko-Pomorskiego, gdzie wywożono zwłoki więźniów politycznych, jest cmentarz przy ul. Kcyńskiej w Bydgoszczy. Na to wskazują wszystkie nasze dotychczasowe badania.
Ponad 40 wyroków śmierci zostało wykonanych w latach czterdziestych i pięćdziesiątych w więzieniu przy Wałach Jagiellońskich w Bydgoszczy. Ich ciała trafiały do nieoznaczony dołów na cmentarzu przy ulicy Kcyńskiej. Państwo postawili sobie za zadanie odnaleźć te osoby.
Nie tylko te osoby, na których wykonano wyroki śmierci, ale również te, które zmarły w niewyjaśnionych do dzisiaj okolicznościach w więzieniu przy ulicy Wały Jagiellońskie. Przede wszystkim skupiamy się na tych oczywiście, na których wykonano wyroki śmierci. Tym bardziej, że mamy świadomość, że była to kara niezasłużona, niesprawiedliwa i one są dla nas w jakimś sensie najważniejsze.
Na czym polegają pracę i jakie cele państwo sobie stawiają?
- Każdy pracujący w Biurze Poszukiwań Identyfikacji, które reprezentuję, ma inne zadania. Ja akurat, głównie jako historyk, przeprowadzam kwerendy i szukam dokumentów, które mogą mnie naprowadzić na miejsce, gdzie zostały pochowane, zagrzebane tak naprawdę, ciała osób, które zasłużyły się na rzecz niepodległości Polski. Po zrobionej kwerendzie i w Instytucie, i w archiwach, i po zebraniu relacji, typujemy miejsca, w których jest bardzo prawdopodobne, że te szczątki znajdziemy. I tak właśnie jest dzisiaj, że po prostu rozpoczynamy pracę, które były poprzedzone wielomiesięczną kwerendą i rozmowami z wieloma osobami.
Na czym polegają te rozmowy? Z kim państwo rozmawiają?Jak do nich docierają?
- Szukamy przede wszystkim rodzin, które wtedy straciły bliskich, bo zdajemy sobie sprawę, że jeżeli stracili ważne dla siebie osoby, to już wtedy szukali. Oni nas często naprowadzają. Rozmawiamy z kombatantami, kolegami z oddziałów z Armii Krajowej. Oni też mówią o tym, że podejmowali pewne kroki i co im się wówczas udało ustalić. Te informacje są dla nas bardzo cenne. Najpierw jest wskazanie miejsc pochówku, wydobycie szczątków. Potem najczęściej są to niestety zbiorowe mogiły. Więc identyfikujemy te osoby dzięki temu, że nawiązujemy kontakt z rodzinami, z krewnymi - niestety najczęściej dalszymi, dlatego, że większość z nich nie miała własnych dzieci. Czyli to są siostrzeńcy, bratankowie, ale mimo RODO ciągle jest to możliwe. Mamy pewne - jako pracownicy Instytutu - ścieżki, którymi jesteśmy w stanie dotrzeć do rodzin tych osób.
Jeśli uda się odnaleźć, a nawet zidentyfikować szczątki i powiedzieć: tak to jest ten człowiek, imię, nazwisko, stopień? Co dalej z nim będzie się działo?
Wówczas najpierw wręczane są przez Prezydenta Rzeczypospolitej rodzinom noty identyfikacyjne w Belwederze, a następnie organizowany jest pogrzeb państwowy z honorami wojskowymi, jeżeli były to osoby związane ze strukturami podziemia niepodległościowego. Mam nadzieję, że tak właśnie będzie również teraz i że te osoby uda nam się być może już dzisiaj odnaleźć. I będziemy mogli przeżyć tę wielką uroczystość, oddać im hołd i pomodlić się nad ich mogiłami.
Kogo konkretnie w tych dniach państwo szukają na Kcyńskiej?
- Przede wszystkim tych, którzy zostali straceni w 1946 roku. Dzisiaj konkretnie będziemy odkrywać mogiłę, w której spodziewamy się trzech AK-owców: Ludwika Augustyniaka, pseudonim Cygan, Floriana Dutkiewicza, pseudonim Wiktor i Tadeusza Ośkę, pseudonim Sęp. Ta pierwsza dwójka jest o tyle ważna, że to są i Powstańcy Wielkopolscy i przedwojenni oficerowie Wojska Polskiego i członkowie Armii Krajowej w Bydgoszczy. A Tadeusz Ośko z kolei jest w tym, który próbował im po aresztowaniu przez NKWD uratować życie, za co został stracony. (...)
Mówi się o tym, że te szczątki, jeśli zostaną odnalezione, trafią do kwatery poświęconej żołnierzom wyklętym, ale takiej kwatery u nas nie ma.
Ale pracujemy nad tym, żeby powstała. Już mamy miejsce zaproponowane przez Instytut. Już są prowadzone rozmowy z wojewodą. Ma to być na cmentarzu przy ulicy Kcyńskiej, przy głównym wejściu, obok kwatery żołnierzy z okresu drugiej wojny światowej.
Bo na razie przy głównym wejściu, na wewnętrznej ścianie muru cmentarza przy Kcyńskiej jest tablica z napisem Żołnierze Wyklęci. Jest krzyż, jest znak Polski Walczącej i tablica z szeregiem nazwisk.
Tak, te tabliczki zostały przygotowane w 2012 roku. Już w tej chwili wiem, że trzeba by tam dopisać jeszcze kilka, ale nie jest to miejsce, które oddaje tak w pełni hołd tym ludziom, którzy wówczas stracili życie. Wiele rodzin dalej zwraca się do nas i prosi o odszukanie ich szczątków, aby mogli postawić znicz w tym miejscu, w którym rzeczywiście te szczątki się znajdują.
Kogo jeszcze państwo spodziewają się znaleźć na Kcyńskiej, bo zdaje się, że to nie wszystko?
- Prace będą trwały do końca tygodnia. Będziemy się skupiać tylko na rzędzie grobów ,w których pochowane osoby stracone w 1946 roku, ale już jesienią rozpocznie się kolejny etap prac. Mamy wytypowane już miejsce, w którym spoczywa Władysław Bielecki, pseudonim Mikołaj, stracony w 1952 roku. Na prośbę rodziny również odnaleźliśmy miejsce, gdzie został pochowany Władysław Tometczak - członek PSL, który stracił swoje życie w więzieniu w Potulicach.
Cmentarz Komunalny przy Kcyńskiej nie ma statusu Miejsca Pamięci Narodowej ciągle. Czy możliwe jest, aby to się zmieniło?
- Zobaczymy, teraz jakby nie było również w Instytucie jest nowy pion Biuro do Spraw Upamiętnień. Sądzę, że będą bardzo o to walczyć, żeby tak było. (...)